Atak Widzewa zaciął się na dobre

16 lutego 2017, 10:05 | Autor:

Budka_sparing

W rundzie jesiennej III ligi piłkarze Widzewa tracili nieraz wręcz kuriozalne bramki, ale jeśli chodzi o ofensywę, drużyna należała do ścisłej czołówki. W zimowych sparingach proporcje odwróciły się – łodzianie nie tracą, ale i nie zdobywają goli.

Jedyny mecz kontrolny, w którym widzewiacy urządzili sobie strzelaninę, to pierwsza potyczka ze Zjednoczonymi Stryków. Rywale na oblodzonym boisku zostali zaskoczeni czterokrotnie, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że zespół Tomasza Muchińskiego broni się przed spadkiem do „okręgówki” i pokonanie jego bramkarza nie było zbyt dużym wyzwaniem.

W kolejnych spotkaniach było już tylko gorzej. Do siatki w meczu z Polonią Bytom, w dodatku nie z gry, a po stałym fragmencie, trafił tylko Adam Radwański. Natomiast w pojedynkach z Victorią Sulejówek, Wartą Sieradz (w eksperymentalnym składzie), FK Horodzieja, Sokołem Aleksandrów Łódzki oraz z Rakowem Częstochowa piłkarzom Przemysława Cecherza nie udało się strzelić nawet jednego gola! Problem z wykończeniem akcji widzi sam trener. „Znów naczytam się pewnie, że Widzew nie strzela bramek. Ale nie dziwię się, bo to jest prawda. Ja jestem od tego, żeby ułożyć grę i żeby zespół stwarzał sytuacje. Muszę nauczyć napastnika być w tym miejscu, w którym powinien być. Uważam, że dzisiaj byliśmy zespołem dużo lepszym, stwarzaliśmy sytuację, ale musimy strzelać bramki” – zauważa szkoleniowiec Widzewa.

Z dwojga złego lepiej, gdy drużyna kreuje okazje i je marnuje, niż miałaby mieć problem z zawiązaniem ofensywnej akcji. Miejmy nadzieję, że skuteczność wkrótce nadejdzie i przewagą, jaką RTS potrafi uzyskać w starciach z teoretycznie wyżej notowanymi drużynami, będzie w pełni skonsumowana. Być może rozwiązaniem problemów ze skutecznością będzie coraz bardziej prawdopodobna przeprowadzka do Gutowa Małego, gdzie zawodnicy nie powinni mieć problemów ze źle przygotowanym boiskiem.