Broź pali się do gry, ale jeszcze musi zaczekać

21 sierpnia 2014, 14:09 | Autor:

Mateusz_Broź

Pechowo zaczął się nowy sezon dla Mateusza Brozia, który wiązał spore nadzieje z powrotem do Widzewa. W pierwszym meczu w Katowicach nie wykorzystał 100% sytuacji, a zespół przegrał potem 1:2. W drugim spotkaniu było jeszcze gorzej, już w pierwszej połowie piłkarz, po wejściu jednego z rywali, niefortunnie upadł na dłoń łamiąc jedną z jej kości.

Broź dograł do przerwy i pojechał do szpitala, gdzie wzbogacił się o gips oraz usłyszał wstępną diagnozę – minimum miesiąc przerwy. Zawodnik w następnym tygodniu zgłosił się jednak prywatnie do znanego widzewiakom ( i nie tylko) lekarza, dr. Marcina Domżalskiego. Tu rokowania były już dużo lepsze. Broziowi twardy gips zastąpiono lżejszym opatrunkiem i pozwolono na stopniowe wejście w trening. „Byłem u doktora Domżalskiego po piątkowym treningu. Zrobiono mi RTG dłoni i doktor stwierdził, że kość się dobrze zrosła i dzięki temu można było zastosować lekki gips” – powiedział WTM piłkarz.

Widzewiak od początku tego tygodnia nie pracuje już indywidualnie na siłowni, tylko wybiega wraz z kolegami na boisko. „Od poniedziałku normalnie trenuję z chłopakami. Biorę udział we wszystkich ćwiczeniach, nawet w gierkach, gdzie gra się dość twardo. Daję radę, choć świadomość gipsu na dłoni siedzi jednak gdzieś w głowie” – dodaje Broź.

Kiedy można spodziewać się powrotu na boisko? „Piątek jest oczywiście wykluczony, ale chciałbym wrócić jak najszybciej. Może już na mecz z Arką się uda? Będę o tym rozmawiał z trenerem Tylakiem, a w międzyczasie zasuwał na treningach, żeby odbudować swoją pozycję w drużynie” – kończy Mateusz Broź.