D. Mąka: „Jest mi wstyd, że tak kończymy rundę”

27 listopada 2016, 09:31 | Autor:

daniel_maka

W zakończonej już rundzie jesiennej Daniel Mąka należał do najlepszych w zespole Widzewa. Napastnik strzelił siedem goli i wnosił wiele jakości do ofensywnej gry łodzian. Mimo to, wychowanek warszawskiej Agrykoli posypuje głowę popiołem i bierze na siebie część winy za obecną sytuację sportową.

– Ciężka i smutna zima wam się zapowiada.

– Myślę, że tak. Wynik jest niezadowalający. Sami bardzo skomplikowaliśmy sobie sytuację. Już abstrahując od bramek, jakie traciliśmy w tym meczu i poprzednich, gdzie praktycznie sami sobie strzelamy, to nie możemy tak przegrywać. Pierwszą połowę rundy zagrzebaliśmy sobie końcówką.

– Nie chcę wieszać Michała Chorosia na pręgierzu, ale ciężko się gra, gdy wysiłek całej drużyny jest w taki sposób marnotrawiony.

– Michał wszedł do gry po trzytygodniowym rozbracie z piłką. Na pewno chciał dla drużyny jak najlepiej. Tak samo, jak chciał wcześniej Mateusz Wlazłowski. Widzimy, jakie są skutki, ale to nie oni przegrywają. Mocno się do tego przyczyniają, ale to nie jest wyłącznie ich wina. Oddają serce, jak każdy z nas, tylko czasami nie wychodzi. Uważam, że wszyscy powinniśmy zacząć rachunek sumienia od samego siebie.

– Daniel Mąka też?

– Tak, biorę za siebie odpowiedzialność. Mogą na mnie wylewać pomyje, ale uważam, że ten efekt końcowy uderza przede wszystkim w nas – doświadczonych zawodników. Nieważne, czy ktoś strzelił piętnaście bramek, osiem czy trzy. Bije to w najbardziej doświadczonych piłkarzy. Jest mi wstyd, że tak kończymy rundę.

– Dla ciebie, jako byłego polonisty, który strzelał już bramki pierwszej drużynie Legii, ten mecz miał jakiś szczególny wymiar?

– Nie. Do każdego meczu staram się podchodzić maksymalnie skoncentrowany. Po to tu jestem, by dawać jakość. Samoocenę pominę, od tego są inni. Nieważne, czy jestem zadowolony czy nie, od rozliczania są inne osoby. Poczuwam się do odpowiedzialności, bo przegrałem całą rundę. Niech tak będzie.

– Legia czymś was zaskoczyła? Ciężko wchodziło wam się w mecz.

– Wiadomo, że jak dostaje się bramkę w trzeciej minucie, to nie jest łatwo. Na początku rundy może nie strzelaliśmy na początku, ale wiem, że gdybyśmy wtedy dostali taką bramkę, to moglibyśmy oddać cztery czy pięć. A w ostatnim czasie nie mógłbym tego gwarantować. I to jest problem. Ja się na tym nie znam, jestem od grania. Nie mnie oceniać, co jest tego przyczyną.

– Wiele mówi się o waszym przygotowaniu fizycznym. Po tobie nie było widać problemów z bieganiem w niezłym tempie przez 90 minut na tle legionistów.

– Uważam, że z Sokołem też było OK. Wiadomo, graliśmy jak graliśmy. Każda drużyna wykazuje przeciwko nam dużą determinację i trzeba wiele sił, by się temu przeciwstawić. Czuję się dobrze, ale tu każdy musi odpowiedzieć za siebie. Jesteśmy jednostkami i trzeba to złączyć w kolektyw. A to, ile punktów zrobiliśmy w ostatnich siedmiu meczach, to jest skandal! Zniweczyło to pierwszą połowę rundy.

– Czujesz się na siłach, by wiosną zmazać tą plamę, zostawioną przez cały zespół?

– Oczywiście, jeśli będzie mi to dane. Nie chcę stąd uciekać, bo jeśli za coś się biorę, to muszę brać odpowiedzialność i dokończyć to.

– Ale mówisz tak, bo wypada, czy dlatego, że naprawdę wierzysz w odrobienie strat?

– Wierzę, wierzę. Choć wiem, że będzie to bardzo trudne. Nie ukrywajmy – wiemy, jak wygląda tabela i jaka dzieli nas różnica. Jednak tak, jak mówię – jeśli za coś się biorę, to chcę to dokończyć. Mimo, że efekt może być różny. Wierzę w to, że mecze na naszym stadionie pomogą nam gonić wynik. Nie mogę jednak niczego zagwarantować. Głupio byłoby gwarantować coś, czego się nie da wo 100% obiecać. Ale tak, jak powiedziałem – jeśli będzie mi dane, to chcę zostać w Widzewie, bo czuję się współwinny tej sytuacji. Wiem, że będzie wiele komentarzy typu: tego zostawić, a tamtego nie. Od tego są jednak ludzie w zarządzie. Obecny i być może przyszły trener. Niech oni decydują. Każdy ma swoją działkę. Niech każdy robi to, co do niego należy. Żeby to wyglądało inaczej, niż w końcówce tej rundy.

Rozmawiał Ryan