Finał RUGBY Budowlani Łódź – Lechia Gdańsk [relacja]

26 czerwca 2012, 07:25 | Autor:

Niedziela 24-06-2012 była chyba najbardziej nietypowym wydarzeniem na stadionie przy al. Piłsudskiego 138. Ukochany stadion Czerwonej Armii stał się świadkiem starcia  dwóch gigantów, zdecydowanie najlepszych zespołów  mijającego sezonu i ostatnich lat w…. rugby. Na boisku zmierzyła się drużyna Budowlanych Łódź (drużyna, która pierwszy raz w historii polskiego rugby wygrała wszystkie mecze sezonu zasadniczego) oraz Lechii Gdańsk. Był to rewanż za jakże udany mecz finałowy sprzed dwóch lat, kiedy Budowlani zdobyli mistrzostwo.

 

To niecodzienne wydarzenie ściągnęło na trybuny ponad sześć tysięcy widzów, w tym około setki kibiców przyjezdnych. Wynik ten jest na ten moment rekordem frekwencji ligowych rozgrywek rugby w Polsce. Jest to wynik imponujący biorąc pod uwagę, że jest to dyscyplina w Polsce niszowa i półamatorska (tylko kilku zawodników Budowlanych ma zawodowe kontrakty).
Na trybunach można było zarówno zauważyć stałych bywalców stadionu przy Górniczej (frekwencja ostatnimi laty wahała się od 500 do 3000 osób w zależności od rangi spotkania),  bardzo wielu kibiców Widzewa, a także wiele innych osób, którzy prawdopodobnie pierwszy raz oglądali ten wspaniały sport na żywo.
Kibice szczelnie wypełnili trybunę krytą oraz pod masztami. Już dawno na Widzewie obie te trybuny nie były tak szczelnie wypełnione. Dla kibiców piłkarskich szokiem mógł okazać się fakt, iż kibice przyjezdni siedzieli w dwóch grupach (jedna większa na krytej i mniejsza pod masztami) razem z gospodarzami w żaden sposób nie oddzieleni.
Na płocie zawisły dwie flagi Widzewa  – biało czerwona z napisem Widzew i godłem Polski oraz herbem Łodzi, oraz flaga Łódź z godłem Polski. Dodatkowo ekipa z Bałut przygotowała transparent w barwach Widzewa  skierowany do Budowlanych o treści  „Bałuciarze zawsze z Wami”. Na płocie wisiała jeszcze mała flaga Budowlanych i mały transparent „Jesteśmy z Wami”.
Sam mecz był niesamowicie porywającym widowiskiem. Można było zobaczyć  kwintesencję rugby. Widowisko stało na naprawdę wysokim poziomie. Kibice widzieli wszystko – zarówno długie rajdy zakończone przyłożeniem, niesamowite przekopy nogą (akcji Temo z Kozakiem nie powstydziły by się najlepsze ligi świata!) a do tego niesamowicie wyrównaną walkę do ostatniego gwizdka. Wszystko to sprawiło, że na trybunach doping jak na rugby był bardzo głośny i żywiołowy. Bardzo wiele dawali z siebie także kibice przyjezdni (choć najgłośniejsi byli chyba jednak przed meczem, a potem jakby brakło sił na dalsze głośne okrzyki – ale trzeba im oddać, że próbowali przez cały mecz).
Trzeba jednak dodać, że jest to doping o zupełnie innej specyfice niż piłkarski. Ogranicza się głównie do okrzyków nazwy drużyny, oklasków i bardzo uzależniony jest od sytuacji na boisku nasilając się w momentach „podbramkowych”. Jako że w tym meczu takich sytuacji było mnóstwo, zatem było naprawdę głośno.
Wracając do meczu, to niestety nie zakończył się happy endem dla Budowlanych. Po niezwykłej walce do ostatnich sekund łodzianie ulegli Lechii 22:27. O wyniku w tym znakomitym meczu zadecydowały pojedyncze błędy, których łodzianie popełnili więcej.
Można sobie zadawać pytanie, jaki byłby wynik gdyby:
– gdyby nie plaga kontuzji, która trzebiła przez cały sezon Budowlanych (dwóch kluczowych zawodników nie doszło do siebie przed finałem)
– gdyby nie kuriozalne decyzje Polskiego Związku Rugby odmawiające gry w Budowlanych filara Jeana Boutesa (podczas gdy w Lechii grał znakomity zawodnik z ligi francuskiej, który przed finałem nie przeprowadził z Lechią nawet treningu)
– gdyby na 5 minut przed końcem próbować bić karny na out zamiast kopać na bramkę,
– i gdyby sędziowie (oczywiście z Trójmiasta!) w ostatniej akcji meczu, w której po ewidentnym przewinieniu gdańszczan nie zmienili swojej decyzji o przyznaniu karnego Budowlanym na 5 metrze od pola punktowego.
Można tylko gdybać, ale na pewno trzeba pogratulować Lechii wygranej, a Budowlanym, którzy na chwilę obecną najlepszymi sportowcami w Łodzi po prostu podziękować za wspaniały sezon i za emocje, jakie dostarczyli na stadionie Widzewa!
Miejmy nadzieję, że dla wielu z osób zasiadających w niedzielne popołudnie na trybunach nie był to ostatni mecz rugby i że będą wspomagać Budowlanych także w sezonie zasadniczym na Górniczej! Ci ludzie na to zasługują. Często pracując poświęcają swój czas, zdrowie dla idei innej niż pełna kasa.
Warto także ściskać kciuki za Budowlanych 1-07, gdyż będą grać w finale Pucharu Polski na stadionie…. Jakże by inaczej – w Gdańsku po kolejnej kuriozalnej decyzji Polskiego Związku Rugby opanowanego przez działaczy z Pomorza.

miiszczu