Lechia – Widzew (wypowiedzi)

28 sierpnia 2016, 13:53 | Autor:

Marcin_Płuska

Remis Widzewa smakować powinien jak zwycięstwo, patrząc z przebiegu gry. Z drugiej jednak strony piłkarze z Łodzi czuli po końcowym gwizdku ogromny niedosyt. Mogli wygrać, a przywiozą z Tomaszowa Mazowieckiego tylko punkt. Jak widzewiacy ocenili spotkanie?

Marcin Płuska:
„Spotkały się dwie drużyny, mające aspiracje do awansu. Trzeba pochwalić Lechię za dobrą organizację gry. Mieliśmy taki plan, by zdobyć bramkę po jakimś przechwycie i tak udało się to zrobić. W drugiej połowie chcieliśmy cofnąć się i wyprowadzić kontratak, jednak Lechia zmusiła nas do głębszej defensywy. Radziliśmy sobie z tym jednak. Bramka na 1:1 trochę kontrowersyjna. Sama końcówka, to otwarty mecz z jednej i drugiej strony. Rywal miał okazję po strzale Mireckiego, a my w końcówce mieliśmy piłkę meczową po strzale Strusa.

Jesteśmy usatysfakcjonowani, że nie przegraliśmy, choć lekko żałujemy, że nie udało się wygrać. Po pięciu meczach mamy trzynaście punktów, co jest dobrym wynikiem. Mówiłem, że chcemy być po jesieni jak najwyżej. Jak uda się być liderem, to dobrze. Nie będzie trzeba gonić.”

Michał Choroś:
„Bardzo ciężkie warunki, przeciwnik zawiesił nam wysoko poprzeczkę. W pierwszych minutach sami sprokurowaliśmy sobie sytuacje, ale wspólnymi siłami udało nam się wybronić. Po golu na 1:0 zaczęliśmy przeważać. Gol dla Lechii był kuriozalny. Piłka wpadła bezpośrednio z rzutu rożnego, ale nic nie mogłem zrobić. Zostałem popchnięty przez rywali w plecy i nie miałem szans wykonać żadnej interwencji. Szkoda, że znów przeszkodzili nam sędziowie. Tego najbardziej żałuję.”

Piotr Burski:
„Ciężko było. Pogoda i pora meczu nie pomagała. Ale przeciwnik miał oczywiście takie same warunki. Trzeba się cieszyć z tego remisu, choć mieliśmy pod koniec dwie sytuacje, które mogliśmy lepiej zakończyć. Nie udało się jednak przechylić szali na naszą korzyść. W drugiej połowie Lechia rzuciła się do ataku, nie miała nic do stracenia. Popełniliśmy kilka błędów i cofnęliśmy się. Nie można stracić braki ze stałego fragmentu w taki sposób.”

Adrian Budka:
„To, że Lechia stworzyła tyle sytuacji, wynikało z naszych błędów i niecelnych podań. Czuliśmy się pewnie na tym boisku, może za pewnie i to nas zgubiło. Jedna starta i kontra rywali, ale nie podłamało nas to i widać było, że chcemy grać w piłkę. Po strzelonej bramce już nam tego zabrakło. Może mieliśmy w podświadomości, że wynik jest korzystny. Szkoda, że nie dowieźliśmy tego 1:0 do końca meczu. Lechia zamknęła nas, bo przestaliśmy grać w piłkę. Za dużo było długich podań, a tak grać nie umiemy.”

Marcin Kozłowski:
„Po dwóch naszych stratach przeciwnicy mieli dwie 100% sytuacje, które zmarnował chyba Mateusz Broź. Świetnie wybronił je jednak Michał Choroś. Przeczekaliśmy ataki Lechii i strzeliliśmy bramkę. Wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą, ale straciliśmy gola bezpośrednio po wrzutce z rzutu rożnego. Nie wiem, czy Chory był faulowany, bo stałem akurat na długim słupku. Szkoda, że nie udało się wygrać. Mieliśmy jeszcze akcję w końcówce, ale nie udało się strzelić. Remis niby jak porażka, ale trzeba szanować ten punkt.”

Daniel Mąka:
„Przeciwnik miał więcej z gry, ale my też mieliśmy swoje sytuacje. Czasami brakowało nam chyba zimnej krwi. Nie wiem, jak ocenić ten remis. W sumie biorąc pod uwagę dotychczasowe mecze, musimy ten punkt uszanować. Wiemy, jakim zespołem jest Lechia. Będą do końca bić się o awans, więc punkt na jej terenie też trzeba umieć docenić.”

Mariusz Zawodziński:
„Nie powiem, że szczęście nam dzisiaj nie sprzyjało. Mieliśmy go sporo. Sami też mieliśmy sytuację w pierwszej połowie, jeszcze przy stanie 0:0. Trzeba przyznać, że bramkarz nam dzisiaj wybronił mecz, ale w sumie od tego jest (śmiech). Jak nie możesz wygrać, to przynajmniej nie przegraj. Mieliśmy w końcówce okazję na zwycięskiego gola, ale nie udało się strzelić. Do Łodzi jedzie więc tylko punkt. Jedyny pozytyw z tego wszystkiego jest taki, że nadal nie przegraliśmy spotkania w tym sezonie.”

Mateusz Broź:
„Uważam, że byliśmy drużyną lepszą. Mieliśmy sporo sytuacji. Ja sam miałem dwie, które trzeba było wykorzystać. Jednak co z tego, że byliśmy lepsi, skoro znów zremisowaliśmy. Pod koniec Widzew też na nas ruszył, gra zrobiła się ostra. Jedni i drudzy chcieli wygrać, nie udało się nikomu. Czułem, że po kilku kolejkach skład drużyn walczących o awans się wykrystalizuje i tak właśnie jest. Na razie nikt nam nie odskoczył, ale są jeszcze mecze popołudniowe.”