Legia W-wa – Widzew Łódź (06.08.1989)

10 stycznia 2010, 16:28 | Autor:

Mecz Legia Warszawa – Widzew Łódź, który odbył się 06.08.1989r. w obecności 12 tysięcy widzów, zakończył się rezultatem 3:1 (2:0). Legia była piłkarsko zdecydowanie lepsza i dominowała we wszystkich formacjach. Łodzianie rozpoczęli spotkanie bojaźliwie, ze wzmocnioną obroną. Indywidualnego opiekuna w postaci Ciska miał Kosecki. Mimo takiej taktyki gospodarze dość łatwo przedostawali się pod bramkę Zajdy. Pierwsza bramka padła po akcji Koseckiego, który wyłożył piłkę w polu karnym Łatce a ten spokojnie skierował ją głową do siatki.

W 30 minucie sędzia zauważył, że Putek popychał w polu karnym legionistę i podyktował jedenastkę. Pewnym egzekutorem okazał się Wdowczyk. Potem w 35 minucie sam na sam z Zajdą był Cyzio, ale nie wykorzystał tej szansy. W drugiej połowie łódzka drużyna grała bez wiary w sukces, a Legia chciała dowieźć zwycięstwo. W 72 minucie niespodziewanie padł gol dla Widzewa. Putek dośrodkował z rzutu rożnego i trafił na głowę Jacka Bayera, który strzelił tak, że bramkarz zdołał odbić piłkę. Odbita piłka spadła pod nogi Wewióra, który pewnie pokonał golkipera gospodarzy. Widzewiacy rzucili się do ataków, ale dziecinny błąd Zajdy, który nie wyszedł do dośrodkowania spowodował, że Cyzio w 82 minucie, z najbliższej odległości strzelił trzeciego gola dla Legii. Cały trud drużyny został zniweczony a zespół nie podniósł się z ostatniej pozycji w tabeli.

Od strony kibicowskiej był to chyba jedyny mecz, na który kibice Widzewa przybyli z dworca Fabrycznego do Warszawy i nie zastali na dworcu Centralnym obstawy policyjnej. Jak się później okazało policja spóźniła się i mogła zająć się tylko podziwianiem nowo przybyłych na dworzec pociągów. Na Centralnym Widzewiaków było ok. 200-250 osób, czyli niezbyt dużo, ale o dziwo nie było również kibiców Legii. Wszyscy wyszli z dworca trochę niepewnie pod przywództwem Karola, który obiecał, że każdemu osobiście wp…..li jeżeli spanikuje, a gdy nie było zagrożenia postanowiono rozdzielić się na małe grupki i spotkać przed stadionem. Tak też się stało. Jedna grupka widzewskich hools „zdobyła” na mieście kilka szali i obwieszona nimi stała potem przy wejściu dla kibiców gości. Przed tym wejściem, z drugiej strony siatki stali legioniści i strasznie prowokowali swoim zachowaniem. Jeden z Widzewiaków nie wytrzymał i próbował sforsować to oddzielające ogrodzenie w celu przeprowadzenia „solówki” z najaktywniejszym prowokatorem, ale milicja do tego nie dopuściła. Fani Widzewa usiedli w sektorze (łuku za bramką) naprzeciwko Zegara i zaczęli rozwieszać swoje flagi na płot. Wtedy jak i we wcześniejszych latach tam sadzano kibiców drużyn przyjezdnych. W przerwie kilka osób z Łodzi poszło sobie kupić kiełbaski lub do WC i zostali tam zaatakowani przez legionistów. Do niczego poważnego nie doszło (poza tym, że ktoś miał rozerwaną koszulkę albo stoczył krótki pojedynek bokserski). Droga powrotna to już była profesjonalna obstawa policji na dworzec i spokojny powrót do Łodzi. Legioniści na meczu prezentowali bardzo dobry doping a fani RTS-u mogli powiedzieć, że byli na tym wyjeździe.