ŁKS – Widzew (wypowiedzi)

16 października 2016, 18:00 | Autor:

konferencja_lks

W Łodzi przez kilka najbliższych miesięcy panować będzie bezkrólewie – niedzielne derby na remis. Po pierwszej połowie wydawało się, że to ŁKS zwycięży to starcie, ale w drugiej wszystko zmieniło się o 180 stopni. Szkoda, że Widzew znów stracił dwa punkty w doliczonym czasie gry. Jak spotkanie ocenili trenerzy obu drużyn i piłkarze RTS?

Marcin Płuska:
„Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo słaba. Daliśmy się stłamsić i ŁKS narzucił nam swoje warunki gry. Z kolei w drugiej połowie byliśmy już stroną dominującą, stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, z czego dwie zamieniliśmy na bramki. Szkoda tych niewykorzystanych okazji, bo goli mogło być więcej i przy wyniku 3:1 mielibyśmy już spokojną grę i kontrolę nad spotkaniem. Nie pomogła nam też czerwona kartka dla Kamila Tlagi. To bardzo osłabiło zespół. Musieliśmy dawać z siebie jeszcze więcej i to udawało się praktycznie do końca spotkania. Po raz drugi z rzędu dostaliśmy jednak bramkę w doliczonym czasie gry, to kosztuje nas już 4 punkty. Brawa dla chłopaków za walkę do samego końca. Mimo, że mieliśmy jednego zawodnika mniej, to zawodnicy cały czas się starali. Mecz zakończył się remisem, moim zdaniem nie do końca sprawiedliwym, ale to już przeszłość. Teraz musimy wyciągnąć wnioski i skupić się na najbliższym rywalu.

Jest duży niedosyt, tym bardziej, że drugą połowę zagraliśmy bardzo dobrze i stworzyliśmy wiele sytuacji. Gdybyśmy zachowali zimną krew, wygralibyśmy ten mecz. Co powiedzieliśmy sobie w przerwie? To, co w szatni zostaje w szatni. Trochę porozmawialiśmy o naszej grze. Każdy wierzył, wiedział, że jak wyrzucimy to z głów, coś tutaj ugramy. Każdy pozytywnie się nakręcił. Wyszliśmy na boisko, jak na nowy mecz.

Czy byliśmy zbyt agresywni? Obie drużyny walczyły. Podobnie grała drużyna trenera Pyrdoła. Też walczyła o każdy centymetr boiska, by wygrać. Kartkę Kamila Tlagi trzeba będzie zobaczyć i ocenić. Ciężko powiedzieć, z perspektywy ławki, czy zrobił to celowo czy przypadkowo. Trochę zabrakło nam głowy. Początek mieliśmy bardzo nerwowy, ale z biegiem czasu oswoiliśmy się z warunkami i nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej.”

Marcin Pyrdoł:
„Mogę się tylko zgodzić z trenerem Płuską odnośnie przebiegu gry. Do przerwy wykonywaliśmy to, co sobie założyliśmy. Mieliśmy przewagę udokumentowaną bramką. Niestety, po przerwie szybko stracona bramka spowodowała, że wkradła się nerwowość. Z takiej gry nie możemy być zadowoleni. Po raz kolejny chciałbym podziękować zawodnikom za grę do końca. Uratowaliśmy punkt, bo Kowal znów sprawdził się w roli ratownika w naszej ekipie.

Z przebiegu gry, strzelając bramkę w końcówce, trzeba uszanować wywalczony punkt. Musimy przeanalizować przede wszystkim drugą połowę. Za bardzo oddaliśmy grę Widzewowi, dlatego musieliśmy gonić wynik. Trochę to trwało zanim się pozbieraliśmy. Na szczęście zdążyliśmy.”

Daniel Mąka:
„Można powiedzieć, mecz miał dwie różne połowy. W pierwszej zostaliśmy zdominowani. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. My nie graliśmy tego, co sobie założyliśmy. Odkąd jestem w Widzewie to było najgorsze 45 minut moje i drużyny. Przeanalizujemy to i wyciągniemy wnioski. W przerwie chcieliśmy zresetować głowy. Udało się szybko odrobić straty. Gdybym był skuteczniejszy, prowadzilibyśmy wcześniej. Szkoda kolejnych punktów, straconych w końcówce. Mam nadzieję, że nie zabraknie nam ich na koniec sezonu.”

Kamil Tlaga:
„Jestem na siebie zły, bo osłabiłem drużynę. Miałem świadomość ciążącej kartki, ale w takich chwilach się nie kalkuluje. Poszedłem wślizgiem, zabrałem rywala. Widziałem, że sędzia biegnie, ale liczyłem, że mnie oszczędzi. Szkoda, bo może grając w komplecie wygralibyśmy. Grałem na lekach przeciwbólowych, bo bardzo chciałem wystąpić w takim meczu. Cała ta otoczka była wspaniała.”

Michał Choroś:
„Nie wiem, czy popełniłem błąd. Wyszedłem, piłka odbiła mi się od rąk i trafiła potem do innego piłkarza. Nie widziałem, już potem, co się działo. Gdybym został na linii, to rywal byłby sam przede mną z piłką, więc nie sądzę, że zawaliłem. W drugiej połowie zaliczyłem asystę i asystę drugiego stopnia, co pokazało, że te moje wykopy były skuteczne. Bardzo szkoda tych dwóch punktów. Emocje były takie, że nie zasnę zbyt szybko tej nocy.”

Norbert Jędrzejczyk:
„Dla mnie to są dwa punkty stracone, niż jeden zdobyty. Prowadziliśmy przecież do 93. minuty i mieliśmy praktycznie trzy punkty w kieszeni. Znów brak koncentracji albo błąd w ustawieniu. Nie chcę tego oceniać na gorąco, bo z boiska mogło to wyglądać inaczej. W przerwie przeanalizowaliśmy błędy na szybko i dobrze weszliśmy w drugą. Udało nam się strzelić dwie bramki. Zostawiliśmy zdrowie na boisku, a dwa punkty i tak nam uciekły.”

Adrian Budka:
„Nie wiem, jak to wpadło. Z mojej perspektywy nie było dobrze widać, co się stało. Poszła wrzutka w pole karne i wpadło. Nie możemy do tego dopuszczać. Trzeba było zrobić wszystko, żeby nie stracić tego gola. ŁKS wyszedł do nas bardzo wysoko, dobrze przesuwali się w obronie i nie mogliśmy sobie z tym poradzić. W środku wygrywali wszystkie piłki i rozprowadzali stamtąd akcje. Nam tego zabrakło w pierwszej połowie. Przerwa i słowa w szatni przyniosły efekt, bo strzeliliśmy dwa gole. Tym bardziej szkoda, bo po tak słabej pierwszej połowie omal nie wygraliśmy.”

Jewhen Radionow:
„Mam dwojakie odczucia. Uważam, że mamy bardzo dobrą drużynę i jesteśmy solidni. Powiedziałbym, że jesteśmy lepsi od Widzewa. Popełnialiśmy jednak błędy, po których nie mogliśmy później odzyskać pewności siebie. Sytuacje stworzone przez Widzew nie wynikały z jakiejś jego fantastycznej gry, tylko z naszych błędów. Z jednej strony cieszę się z gola, z drugiej żałuję, że nie wygraliśmy.”

Maksym Kowal:
„Nie chcę się powtarzać po przedmówcach. Zgadzam się trenerem i Jewhenem. Derby rządzą się swoimi prawami. Raz się wygrywa, raz się przegrywa, a czasem remisuje. Szkoda, że straciliśmy punkty grając przed pięcioma tysiącami kibiców. Mamy jednak solidny zespół. Trzeba wierzyć do końca. Już nie raz pokazaliśmy, że nawet jak graliśmy źle, punktowaliśmy. Dziś były dwie różne połowy. To prawda, że Widzew nic nie stworzył sobie sam, tylko te akcje były po naszych błędach. Dobrze, że mamy ten remis, bo to kolejny nie przegrany mecz.”

Nie chcę się wypowiadać na temat moich perypetii w Widzewie. Nie podchodziłem do tego meczu tak, że chcę klubowi coś udowodnić. Wiem, że to, co się stało ze mną, mogło zdarzyć się każdemu. Nie tylko w sporcie.”