M. Humerski: „Człowiek zawsze o tym marzył”

3 kwietnia 2017, 19:35 | Autor:

Maciej_Humerski

Mógł mieć pewne miejsce w składzie w II lidze, ale wybrał Widzew, gdzie musi rywalizować z Patrykiem Wolańskim. W niedzielę Maciej Humerski wszedł do bramki, ale debiutu nie będzie miło wspominać, bo stracił dwa gole, a zespół tylko zremisował z Concordią.

– Zapewne inaczej wyobrażałeś sobie ten debiut?

– Nie jestem zadowolony. Tak, jak mówię – oczekiwania były zupełnie inne. Wiadomo, że rywal nie położy się przed nami. Trzeba było podjąć walkę i w ostatnich piętnastu minutach wybiegaliśmy i wyszarpaliśmy ten remis. Może to śmiesznie zabrzmi, ale wywalczyliśmy tu punkt. Niepotrzebna była ta rzeźnia w końcówce – głowy nam się zagotowały. Zapisałem się w protokole żółtą kartką. Liczyliśmy na zwycięstwo. Nikt nie powiedział, że ono przyjdzie łatwo. Straciliśmy dwa punkty i trzeba to sobie szczerze powiedzieć. Każdy z nas powinien mięć do siebie pretensje o ten mecz. Trzeba jednak podkreślić, że zremisowaliśmy, grając ostatnie piętnaście minut w dziesiątkę.

– Trzeba szanować ten punkt?

– Nie wiem. Przyjechaliśmy po trzy punkty, a nie po remis, ale z przebiegu meczu chyba trzeba szanować ten punkt.

– Może za wcześniej padła ta pierwsza bramka i poczuliście, że robota już zrobiona?

– Myślę, że nie. Staraliśmy się konsekwentnie budować akcje. Niektóre wychodziły całkiem dobrze. Nie zrobiło to większej różnicy, że otwarcie wyniku nastąpiło w pierwszej minucie.

– Przy obu straconych bramkach raczej nic do powiedzenia nie miałeś.

– Zawsze można zrobić coś lepiej. Każdy popełnia błędy. Nie będę oceniał na gorąco, ale pretensje do siebie mam, bo wpuściłem dwie bramki.

– Przy pierwszym golu Concordia zastosowała znany patent. Wręcz wepchnięto cię do bramki i nie miałeś ruchu.

– Zostałem ściągnięty za prawą rękę w kierunku bramki, a do tego zdeptany. Powiedziałem o tym sędziemu, to stwierdził, że jestem duży i powinienem sobie sam radzić. Konsekwencja była taka, że nie wyszliśmy uważnie, nie skróciliśmy gry. Rywal mógł uderzyć tylko w krótki róg i tak zrobił. Piłka odbiła się od słupka i wpadła.

– Pesymiści twierdzą, że sezon już stracony.

– To dopiero czwarta kolejka, przed nami jeszcze trzynaście. To daje trzydzieści dziewięć punktów do zdobycia. Nie możemy się więc załamywać. Remis to remis. Osiągnęliśmy go na boisku, gdzie nie było łatwo ładnie grać. Dzień wcześniej walczyła tu w II lidze Olimpia z Bełchatowem i dla nas płyta była już gorsza.

– Przed wami trzy mecze na swoim stadionie, więc będzie łatwiej. Trzeba jednak zachować koncentrację.

– W każdym meczu rywal, który do nas przyjedzie, będzie rozgrywał mecz życia. Dla 99% tych piłkarzy będzie to jedyna okazja, żeby zagrać przy takiej publiczności i na takim stadionie. Jadą do jaskini lwa i teoretycznie są spisani na straty, a więc mogą tylko zaskoczyć na plus. Nie mają nic do stracenia. Dla nich każdy urwany punkt jest bardzo cenny. Musimy więc być przygotowani na ciężkie mecze.

– Na koniec tak szczerze, po widzewsku – cieszyć się, że zrealizowałeś to marzenie i zagrałeś w Widzewie?

– Człowiek zawsze o tym marzył. Szukajmy w takim razie pozytywów. Z samego faktu debiutu zadowolony jestem. Z wyniku i gry już nie.

Rozmawiał Ryan