M. Kozłowski: „Mamy naprawdę bardzo dobrą ekipę”

13 stycznia 2017, 17:16 | Autor:

Marcin_Kozłowski

Runda jesienna nie była dla Marcina Kozłowskiego zbyt udana. Wszystko za sprawą kontuzji, jakiej nabawił się na jednym z treningów. Złamana kość w stawie skokowym wyłączyła go z gry na wiele tygodni. Teraz piłkarz zamierza mocniej zaakcentować swoją obecność.

Kozłowski zaznacza, że zimowy okres przygotowawczy odgrywa bardzo ważną rolę. „Nie trzeba ich lubić, ale trzeba dawać z siebie 110%, żeby jak najlepiej przygotować się do sezonu. Dlatego ten okres przejściowy pomiędzy rundami odgrywa bardzo ważną rolę. To on decyduje o późniejszej formie w rozgrywkach” – stwierdził w rozmowie z Widzew TV.

Wychowanek Widzewa zapewnił, że mimo kilkutygodniowej przerwy sumiennie pracował nad formą. „Miałem kontuzję i nie trenowałem dłuższy czas. Musiałem się ruszać cały czas, żeby odbudować to, co wcześniej straciłem. Choć oczywiście przy okazji świąt czy Sylwestra też trochę odpoczynku też było. Pojechaliśmy z Mateuszem Michalskim i Maćkiem Kazimierowskim do Zakopanego. Było spokojnie, ale bardzo fajnie” – uśmiecha się Kozłowski.

Obrońca jest bardzo popularną postacią w łódzkim zespole. Fani często zatrzymują go na ulicy, pytając przede wszystkim o to, czy uda się awansować do II ligi. „Każdy, kto mnie spotyka, pyta czy odrobimy stratę punktową i awansujemy do II ligi. W drugiej kolejności pytają czy będą jakieś wzmocnienia. Myślę, że wzmocnienia już są – mamy naprawdę bardzo dobrą ekipę” – mówił Dariuszowi Postolskiemu. „A na pierwsze pytanie odpowiadam, że na pewno będziemy walczyli i starali się odrobić tą stratę. Dwanaście punktów to jednak sporo, jednak drużyny, które są nad nami, też będą się potykały. My musimy patrzeć na siebie” – dodał Kozłowski.

Popularny „Cinek” cieszy się na myśl o grze na nowym stadionie. Przyznał, że dotychczas największa publiczność w trakcie jego meczu, to pamiętne spotkanie z GKS Katowice, którym żegnano stary obiekt. „Myślę, że będzie komplet, czyli 18 tysięcy. Słyszałem jednak, że jakby nie było krzesełek, to wejdą nawet 22 tysiące. Im więcej będzie kibiców, tym lepiej będzie to na nas wpływać. Za to na przeciwnika odwrotnie. Wszystkich nas to na pewno uskrzydli, to będzie dodatkowy zastrzyk motywacji” – przyznał Marcin Kozłowski.