M. Miller: „W Łodzi mam wszystko, czego potrzebuję”

23 grudnia 2017, 19:56 | Autor:

Gdyby Michał Miller sprowadzony został do Widzewa do roli pomocnika, dziewięć zaliczonych przez niego asyst byłoby dużym sukcesem indywidualnym. Napastnik przychodził jednak po to, by strzelać bramki, dlatego czuje lekki niedosyt. Co jeszcze mówił nam o minionej i przyszłej rundzie?



– Przychodząc latem do Widzewa chyba nie uwierzyłbyś, gdyby ktoś ci powiedział, że nie spędzicie zimy w fotelu lidera.

– To prawda, przed sezonem wszyscy zakładaliśmy, że skończymy rundę na pierwszym miejscu. Potoczyło się to jednak tak, jak się potoczyło. W kilku meczach głupio straciliśmy punkty, a Sokół był konsekwentny i ambitny. Dzięki temu udało mu się przeskoczyć nas w tabeli. Czuję niedosyt, także względem własnej osoby. Wiem, że stać mnie na lepszą grę i wiosną musi być lepiej.

– Przede wszystkim nie zaspokoiłeś, jak sądzę, głodu bramek. Duża ilość asyst to tylko częściowe pocieszenie.

– Zakładałem inny scenariusz. Liczyłem, że tych bramek będzie zdecydowanie więcej, ale wyszło, jak wyszło. Coś nie do końca zagrało w tym elemencie, dlatego szukałem innych sposobów, żeby pomóc drużynie. Dzięki temu udało się zaliczyć sporo asyst. Ale tak, jak mówisz – jest to marne pocieszenie. Spodziewałem się, że będę strzelał więcej.

– Może wynika to z faktu, że inaczej wygląda gra Widzewa, a inaczej ułożone to było w Drwęcy.

– Wydaje mi się, że możesz mieć rację. W Widzewie jest więcej indywidualności. Strzelanie bramek rozkłada się na większą liczbę zawodników, którzy chcą i potrafią to robić. W Drwęcy ustawione było to pode mnie. Gdy bam nie szło, każdy w zespole liczył, że uda mi się coś zdziałać. Czułem się przy tym pewniej, wtedy człowiek ma poczucie większej odpowiedzialności za drużynę. To mnie niosło.

– Teraz konkurencja będzie jeszcze większa, bo dołączy do was Robert Demjan.

– Zobaczymy, jak to będzie, gdy Robert się u nas pojawi. Ja mam zamiar walczyć o miejsce w składzie, ale nie ukrywam, że chciałbym też dla siebie czerpać z doświadczenia Roberta. Podpatrzeć, jak on zachowuje się w polu karnym, nauczyć trochę tego piłkarskiego cwaniactwa, które on posiada. Dla mnie to może być także nauka. Sam jestem ciekaw, jak trener to ułoży.



– Rozmawiałeś już z trenerem na temat swojej roli w zespole? Przyjście Demjana sprawia, że na dobre możesz już zostać na skrzydle.

– Jeszcze na ten temat nie rozmawialiśmy. Powiem szczerze, że mi jest obojętne, gdzie trener wystawi mnie do gry. Czy będzie to atak, skrzydło czy nawet obrona, będę dawał z siebie wszystko, realizując to, co trener mi nakreśli. Najważniejsze jest po prostu grać. Przychodziłem tu jednak jako napastnik, więc chciałbym być oceniany w tej roli. Ale decyduje trener.

– Nie żałujesz decyzji o przyjściu do Widzewa? W Drwęcy dalej byłbyś gwiazdą.

– Absolutnie nie żałuję. Czuję się w klubie bardzo dobrze. Nauczyłem się też wielu innych rzeczy. W Nowym Mieście zdobywałem bramki, ale jeśli chodzi o grę, wyglądało to gorzej. W Widzewie poprawiłem technikę, umiejętności piłkarskie i taktyczne. Jak wszystko się ze sobą zgra i powróci skuteczność, będzie naprawdę dobrze.

– Swoje w ocenie tego letniego transferu robi też pewnie otoczka i gra dla tak licznej publiczności.

– Oczywiście. W Drwęcy był niby ten sam poziom rozgrywkowy, ale można powiedzieć, że była to gra podwórkowa. Graliśmy tak naprawdę dla siebie i dla własnej satysfakcji. W Łodzi jest dla kogo się starać i jak w weekend wychodzisz na stadion, na którym jest 18 tysięcy widzów, to już wiesz, po co trenujesz całe życie.

– Zaaklimatyzowałeś się już w Łodzi? Może w twoim przypadku będzie tak, że pierwsze pół roku to tylko przetarcie, a twój talent rozbłyśnie wiosną?

– Jeśli chodzi o aklimatyzację, to wszystko jest OK. Dla mnie to było trochę szalone pół roku. Najpierw transfer do Widzewa i przeprowadzka do Łodzi. Walka o skład, potem zmiana trenera, narodziny córeczki. Sporo się działo. Nie mogę jednak narzekać. Mam w Łodzi wszystko to, czego potrzebuję. Jest ze mną rodzina, mogę grać w piłkę, a więc robię to, co kocham. Niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba.



– Nie mogę nie zadać klasycznego pytania w tym okresie. Jak spędzasz święta?

– Święta spędzam spokojnie. Teraz jestem z rodziną u teściów w Poznaniu, a w drugi dzień świąt jedziemy na Mazury do moich bliskich. Będę chciał trochę wcześniej zameldować się w Łodzi. Popracować trochę nad sobą, bo w połowie stycznia wracamy do zajęć. Na razie odpoczywam.

Korzystając z okazji chciałem złożyć wszystkim kibicom Widzewa i ogólnie sympatykom piłki nożnej życzenia zdrowych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia i spełnienia marzeń w nowym roku!

Rozmawiał Ryan



Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x