M. Stępiński: „Czekam na nowy stadion. Mecze na nim będą czymś wielkim”

3 października 2016, 07:02 | Autor:

mariusz_stepinski

Niedzielne spotkanie z Ruchem Wysokie Mazowieckie przyciągnęło na trybuny przy Milionowej komplet widzów. Pojawili się na nim także dwaj znani byli napastnicy Widzewa – Mariusz Stępiński oraz Marcin Robak. Z tym pierwszym udało się porozmawiać w przerwie spotkania. Jak w rozmowie z TV Toya Stępiński ocenia obecny Widzew?

– Od naszej ostatniej rozmowy sporo zmieniło się w twoim życiu. I mam na myśli zarówno reprezentacyjną karierę, jak i losy w klubie. Po pobycie w Ruchu Chorzów, nadszedł czas na kolejny wyjazd zagranicę. Tym razem FC Nantes, chyba bardziej udany niż ten do Norymbergi?

– Można powiedzieć, że moje życie w ostatnich miesiącach obróciło się o 180 stopni. Wszystko poszło do przodu, na ten moment układa się po mojej myśli. Na razie nie chciałbym jednak oceniać mojego wyjazdu do Francji. Jestem tam bardzo krótko, więc ciężko cokolwiek na ten temat powiedzieć. Potrzeba roku i wtedy, zobaczymy gdzie wtedy będę i jak ułoży się moja przygoda z piłką. Na razie staram się ciężko pracować, dawać z siebie wszystko na treningach, by stawać się coraz lepszym. Chciałbym coś osiągnąć w lidze francuskiej, stać się jej ważną postacią.

– Strzelasz już bramki dla „Kanarków”. W Norymberdze musiałeś przebijać się do składu i wszystko było ciężkie. Nie zaliczyłeś żadnego trafienia.

– Tam przede wszystkim nie zaliczyłem nawet minuty. Celem wyjazdu do Niemiec była przede wszystkim nauka. Wiele stamtąd wyniosłem, a teraz czerpię z tego korzyści. Na początku trzeba zapłacić przysłowiowe frycowe, nauczyć się piłki zachodniej. Nie mogę jednak na tym poprzestać, muszę mieć cały czas głowę na karku. Chcę się tym razem na Zachodzie utrzymać jak najdłużej.

– Jak się czujesz w FC Nantes? Często mówi się, że to „polski klub” ze względu na osobę właściciela.

– Właściciel odgrywa w nim bardzo dużą rolę. Pojawia się przy drużynie zarówno przed, jak i po meczach. Rozmawia z nami, wyraża opinie na temat gry, jest zawsze skłonny do wymiany poglądów. Ja mam z nim dobry kontakt, czuję spore wsparcie z jego strony. Najważniejsze jednak, że trener we mnie wierzy. Docenia moje umiejętności i stawia w kolejnych meczach. To on chciał mnie wśród swoich podopiecznych. Zanim podpisałem kontrakt przedstawił swój plan. Jak na razie wszystko odbywa się tak, jak mi zapowiedział. Postaram się tym odpłacić jak najlepszą boiskową postawą. Jak dotąd wszystko wygląda dobrze, ale tak jak mówiłem nie możemy jedynie cieszyć się sukcesami, a pracować na kolejne.

– W ostatnim roku zaistniałeś w kadrze Adama Nawałki. We Francji co prawda nie wystąpiłeś, ale chyba wywalczyłeś sobie w miarę pewne miejsce wśród powoływanych zawodników. Przed tobą także inne piłkarskie wyzwanie – przyszłoroczne Mistrzostwa Europy U-21.

– W tym momencie przygotowuje się głównie do tego turnieju. W reprezentacji Adama Nawałki mam bardzo dużą konkurencję, o czym chyba nawet nie muszę mówić. Ustaliliśmy z selekcjonerem, że na razie będę występował w U-21. Ciężko przewidzieć, jak sytuacja będzie prezentowała się za kilka miesięcy, ale na razie plan jest taki, by trenować razem z moimi rówieśnikami. Wiążemy spore nadzieje z czerwcowym turniejem. Z drugiej strony wiemy, że nie możemy się podpalić. Czasem, gdy czegoś za bardzo się pragnie, nie wszystko może pójść zgodnie z oczekiwaniami. O tych zawodach myślę od dawna, już przychodząc do Ruchu wiedziałem, że zrobię wszystko, by na nich wystąpić. Możliwość gry przed własną publicznością, to naprawdę ogromne wydarzenie. Chcemy tam nie tylko zagrać, ale też coś osiągnąć dla polskiej piłki i zostać zapamiętani.

– Nie jesteś jedynym zawodnikiem kadry Adama Nawałki, który może wystąpić na tych mistrzostwach.

– W seniorskiej reprezentacji jest w tej chwili kilku bardzo utalentowanych młodych zawodników. To powinno cieszyć wszystkich, a zwłaszcza trenera Marcina Dornę. Ma on w tym duży udział, ponieważ wykonuje z nami naprawdę dobrą pracę. Ma spory udział w tym, że dostajemy powołania od Adama Nawałki. Miejmy nadzieję, że wszyscy będą mogli wystąpić na turnieju w czerwcu, pokazać się z jak najlepszej strony oraz dołożyć swoją cegiełkę do końcowego rezultatu. Mówię tutaj o wygraniu tych mistrzostw.

– Wróćmy na ziemię. Pojawiłeś się na meczu Widzewa z Ruchem Wysokie Mazowieckie. To chyba twoje pierwsze spotkanie łodzian od dawna?

– Ostatnie starcie, które widziałem na żywo, to chyba to z Cracovią parę lat temu. Później przeprowadziłem się do Norymbergi i jakoś nie było kolejnych okazji. W Byczynie też jakoś nie udawało mi się pojawić. Na szczęście nadarzyła się teraz, przy okazji reprezentacyjnej przerwy. Jestem tutaj ze swoimi przyjaciółmi, którzy także są kibicami Widzewa.

– Jak oceniasz grę tego trzecioligowego zespołu? Widzew w tej chwili to drużyna, która powoli odradza się z popiołów, wygrała IV ligę, teraz chce awansować jeszcze wyżej. W Łodzi trwa budowa stadionu.

– Ja patrzę na to wszystko z boku. Serce rośnie, jak się obserwuje, co dzieje się teraz z Widzewem. Podziwiam ludzi zgromadzonych wokół klubu. Wykonują oni fantastyczną pracę. Muszę się przyznać, że na bieżąco śledziłem zeszłoroczne poczynania drużyny w IV lidze. Jak mogę, to oglądam mecze już na wyższym poziomie i widzę, że organizacja jest nawet lepsza, niż w niektórych zespołach grających w mocniejszych rozgrywkach.

Mam nadzieję, że ten awans będzie, choć trzeba sobie dać w tym wszystkim jakiś margines błędu. Widzew to wielka marka i każdy, kto przyjeżdża na stadion – teraz SMS-u, a za pół roku nasz przy Piłsudskiego – będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. To może dodatkowo motywować rywali, a przez to sprawiać, że zdobywanie kolejnych punktów jest dla zespołu jeszcze cięższe. Z drugiej jednak strony w Łodzi mamy fantastycznych kibiców, którzy swoim dopingiem wspierają drużynę. Widząc takich fanów wspierających swój zespół, niejednemu przeciwnikowi mogą ugiąć się kolana. Zwłaszcza, jak rywale nie są przyzwyczajeni do gry w takich ekstraklasowych warunkach. Czekam na te mecze na nowym stadionie z niecierpliwością, bo to będzie coś wielkiego.

– Na koniec jeszcze zapytam, jakbyś ocenił sportowo swoich kolegów? Niektórzy z nich są bardzo doświadczeni – Adriana Budkę czy Princewilla Okaichiego pamiętasz jeszcze z dawnych lat.

– Dobrze, że udało się strzelić już dwa gole. Dzięki temu Widzew objął prowadzenie i jest spokojny. Oczywiście nie można być jeszcze pewnym końcowego wyniku. W piłce nożnej wszystko może się zdarzyć, zwłaszcza że do zakończenia meczu pozostało jeszcze 45 minut. W dzisiejszym zespole rzeczywiście gra kilku bardziej doświadczonych zawodników. Princewill Okachi i Adrian Budka są skarbami dla tej drużyny. Tak jak ja uczyłem się od starszych graczy będąc w Widzewie, tak teraz mogą to robić wszyscy ci młodzi chłopcy. Fajnie, że włodarzom klubu udało się namówić do gry takich zawodników.

Rozmawiał Marcin Tarociński (TV Toya)