Oceny Stolara po meczu z Lechią

14 listopada 2017, 13:04 | Autor:

Wreszcie noty piłkarzom Widzewa można było wystawić w dużo przyjemniejszej atmosferze. Po dwóch spotkaniach bez zwycięstwa, łodzianie przełamali się i pokonali w Tomaszowie Mazowieckim miejscową Lechię. Jak widzewiaków ocenił Stolar?



Patryk Wolański:
Od początku skoncentrowany, w pierwszej interwencji odważnie wyszedł do dośrodkowania i został staranowany. W 39. minucie doskonale wybronił sytuację sam na sam, ratując w krytycznej sytuacji swój zespół. Stracony gol na pewno obciąża również i jego konto. Za bardzo uwierzył w to, że Jakub Rozwandowicz nie może zdecydować się na strzał z tego miejsca, w którym stał. W wyniku tego został złapany na wykroku. Do końca meczu miał już niewiele roboty, znów jednak nie najlepiej grał nogami.
Ocena: 3

Marcin Kozłowski:
Na początku meczu dwa razy dał się ogrywać młodemu Przemysławowi Orzechowskiemu, ale z biegiem minut wyłączył go z gry. Kozłowski od samego początku podłączał się do ataku, zaliczył strzał i kilka wymian piłki na połowie Lechii. Wyprzedzał i podciągał grę do przodu. W 28. minucie doskonale podłączył się, wbiegł w pole karne, podniósł głowę i obsłużył podaniem Daniela Mąkę. Natomiast, co ciekawe, w pierwszej połowie, jeśli było zagrożenie pod naszą bramką, to głównie jego stroną. Podłączył się świetnie na skrzydle także w 37. minucie i znów podniósł głowę dorzucając piłkę Danielowi Świderskiemu, ale jego strzał obronił Mateusz Awdziewicz. Przez cały mecz chętnie podłączał się do ofensywy. W 85. minucie kolejne, bardzo ładne dośrodkowanie – tym razem na głowę Daniela Gołębiewskiego.
Ocena: 4,5

Radosław Sylwestrzak:
Grał cały mecz bardzo blisko Tomasza Płonki i siedział agresywnie na jego plecach.W 37. minucie popisał się doskonałą prostopadłą piłką na ponad 20 metrów, którą uruchomił Kozłowskiego na skrzydle. Dobrze doskakiwał i blokował podania lub strzały. Nie spóźniał się z kryciem i grał bardzo pewnie. Jeśli neutralizacja groźnego Płonki czy Adama Patory jest czyjąś zasługą, to na pewno Sylwestrzaka w pierwszej kolejności.
Ocena: 4,5

Sebastian Zieleniecki:
Dobrze czyścił grę do 20 metra, ale wiele razy wyręcza go też partner ze środka obrony. Czasem Zieleniecki bez sensu używał rąk w walce o górne piłki, co prokurowało zagrożenia po rzutach wolnych w okolicach 20-30 metra. Stoper był współwinny stracie gola – mógł doskoczyć bliżej Rozwandowicza, bo nie miał nikogo do krycia w tym momencie. Całościowo wyglądał naprawdę pewnie w obronie, wygrywał górne piłki, raz nawet zapędził się w pole karne przeciwnika i oddał strzał obok słupka.
Ocena: 4

Marcin Pigiel:
Miał trochę niedokładnych podań – grał zbyt nerwowo. Na spółkę z Zielenieckim nie wzięli odpowiedzialności za krycie Rozwandowicza przy straconym golu. W defensywie nie dawał się raczej zaskoczyć. Uratował też swój zespół doskonałym wślizgiem w groźnym kontrataku. W porównaniu do poprzednich meczów, zdecydowanie rzadziej podłączał się do akcji ofensywnych, ale umówmy się, że przy bardzo dobrej dyspozycji środka pola i skrzydłowych mógł skupić się na zabezpieczaniu tyłów, co też głównie robił. Podsumowując: Pigiel trochę pomógł, trochę zepsuł.
Ocena: 3

Mateusz Michalski:
Jego bramka, to modelowy przykład na grę bocznego pomocnika. Wyczekanie spalonego, zejście ze skrzydła do środka, odpowiednie przyjęcie i dokładny strzał. Michalski nie miał wielu spektakularnych akcji, jak w meczu z Łomżą, ale kontrolował grę po swojej stronie. Zawsze można było zagrać do niego piłkę, pomagał też parę razy w defensywie.
Ocena: 4,5

Maciej Kazimierowicz:
Można powiedzieć, że wrócił stary dobry „Kazik”. Pracował w obronie bez spektakularnych odbiorów, ale za to był bardzo przydatny w rozegraniu. Do tego przerzuty piłki, mądre wybory, próby długich piłek za plecy obrońców. Dał się jednak zwieść kilka razy balansem ciała przeciwnika. Jednocześnie Kazimierowicz miał naprawdę wysoki procent skutecznych podań. Zbierał „drugie piłki”, i nie tracił ich od razu, co miało miejsce wcześniej. Szukał znów uderzeń z dystansu. Raz zgubił krycie przy rzucie wolnym i głową zdołał uderzyć Wiktor Żytek, ale widzewiak zaraz znów popisał się odbiorem w groźnej sytuacji, gdy Lechia wychodziła z kontrą.
Ocena: 4,5



Adam Radwański (zawodnik meczu):
Od początku dużo pracował w obronie, wyprowadzał piłkę spod swojego pola karnego i był w tym elemencie bardzo pewny i dokładny. W pierwszym kwadransie, to Radwański wprowadzał największy spokój do gry Widzewa. Przy bramce na 1:0 doskonale zastawił się od przeciwnika na spadającą piłkę i kapitalnie zagrał za plecy obrońców Michalskiemu. Później równie mądrze rozgrywał na małym ryzyku i ofensywnie. Dużo pomagał w obronie, miał odbiory przed szesnastką. Przy akcji na 2:1 Radwański pokazał kapitalny przegląd pola. Nie wiem, jak dostrzegł wybiegającego zza swoich pleców Michała Millera, ale to był prawdziwy błysk geniuszu. 72. minuta, to agresywny odbiór na naszej połowie i dobra piłka do Świderskiego, ale tego powstrzymał obrońca. „Radwanek” pokazał kawał dobrej piłki i dojrzały futbol w Tomaszowie Mazowieckim.
Ocena: 5,5

Michał Miller:
Jak to on – walczył, przepychał się, ale często niewiele z tego wynikało. Pierwszy winny przy straconym golu, dał się przepchnąć i nie zablokował dośrodkowania. Aktywny od początku drugiej połowy. To, co zrobił przy golu na 2:1, to majstersztyk! Kapitalnie znalazł sobie wolną przestrzeń między trzema zawodnikami i skorzystał z tego, że Radwański miał oczy dookoła głowy. Do tego oddał piłkę Świderskiemu na pewną egzekucję, nie ryzykując samemu strzału w kierunku dobrze dysponowanego bramkarza. W 92. minucie dobrze pokazał się na prawym skrzydle, po przebitce Gołębiewskiego, ale mając dużo czasu podał w nogi obrońcy Lechii.
Ocena: 3,5

Daniel Mąka:
Bardzo aktywny od początku do końca meczu, a wręcz pobudzony. Pomagał w defensywie i był gdzie trzeba na pozycji nr 10, pokazując jak właśnie powinien grać zawodnik ustawiony w tym miejscu. Nie miał problemów z przyjęciem piłki tyłem do bramki rywala, dzięki czemu Widzew dłużej się przy niej utrzymywał. Pod koniec pierwszej połowy Mąka mógł uderzyć na bramkę, ale wolał podać Millerowi i wyrzucił go z pola karnego. Rozgrywał tyłem do bramki Lechii i jednocześnie brał udział w atakach, które rozprowadzał, bo nadążał za nimi. Przyjemnie oglądało się jego grę w Tomaszowie.
Ocena: 5

Daniel Świderski:
Toczył trudne boje z Pawłem Magdoniem i Żytkiem. Bywał wyprzedzany, ale nie odpuszczał ani na moment. Jak zawsze był pierwszy do pracy w odbiorze. Jego zadaniem było powalczyć i naciskać obrońców. Doskonale obsłużony przez Millera nie zagotował się i pewnie trafił do siatki. Miał też szansę w 64. minucie, wychodząc sam na sam, ale zamiast strzelać w pierwsze tempo, Świderski chciał mijać bramkarza – w takich sytuacjach strzelał w Ełku i tu również musi szukać najprostszych rozwiązań. Miał chyba zakaz cofania się głęboko w środek boiska – robił to za niego świetnie Mąka. On sam miał szukać sobie miejsca między obrońcami i miał swoje sytuacje dzięki temu, że w końcu grał jak typowy napastnik.
Ocena: 4,5



Rezerwowi:

Daniel Gołębiewski:
Dał bardzo dobrą zmianę. To była gra, jakiej wszyscy od niego oczekują. Dał spokój, przetrzymał piłkę, zgrywał głową na wchodzących Mąkę i Millera. Widać było w końcu to jego doświadczenie. Gołębiewski grał za krótko, by wystawić ocenę, ale należy docenić to co zrobił w… dziesięć minut.
Ocena: brak

Aleksander Kwiek:
Franciszek Smuda wpuścił go na boisko dopiero w doliczonym czasie gry, więc nie ma w zasadzie o czym pisać przy jego nazwisku.
Ocena: brak

Pomeczowe spostrzeżenia:

1. Widzew prezentował grę w trójkątach, z której kilkukrotnie zagroził Lechii, a w końcu strzelił bramkę. Gra na jeden, dwa kontakty, z ruchem na drugą pozycję, to najprostszy sposób na zbudowanie przewagi. Pokazał to w poniedziałek również Meksyk w Gdańsku.
2. W 79. minucie obejrzeliśmy modelową akcja. Świderski schodzi głębiej do środka nie po to, by przyjmować piłkę graną po ziemi, ale ma ją zagraną na głowę. W tym samym momencie grający głębiej Mąka już zmienia się z nim pozycjami, ale obrońcy jeszcze tego nie widzą. Świderski przebija ją za siebie, a tam na gazie już wbiegał „Mączka”. Śmiem twierdzić, że ten duet ze swoim zaangażowaniem i inteligencją boiskową Mąki, to może być główna broń Widzewa w rundzie wiosennej. Wbić do głowy obu zawodnikom dosłownie kilka, najprostszych schematów, takich jak właśnie ten wspomniany i będą grać ze sobą z zamkniętymi oczami.
3. Na oddzielną pochwałę zasługuje właśnie Daniel Mąka za umiejętną i mądrą grę na pozycji nr 10.
4. Środek pola, czyli Radwański i Kazimierowicz, muszą się pilnować gdy podwajają wspólnie krycie, bo zdarzyło się znów, że poszli obaj „na dzika” i zostali rozklepani jednym podaniem, zostawiając za sobą dziurę i niekrytego zawodnika.
5. „Szkoda”, że Mąka zagrał tak dobrze na dziesiątce, bo Pigiel po swojej stronie lepiej wygląda, gdy gra właśnie z Danielem. Ten potrafi mu wielokrotnie pomóc swoim dobrym ustawieniem i wsparciem w obronie. Miller jest tam bardziej chaotyczny i udziela się to Pigielowi.
6. Człowiek zagadka, czyli Radosław Sylwestrzak. Jeśli znajdzie się ktoś, kto ustabilizuje jego formę, dostanie za to chyba Nagrodę Nobla w dziedzinie psychologii. W Tomaszowie zagrał naprawdę bardzo dobry mecz!

Stolar



Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x