Oceny Stolara po meczu z Olimpią

12 września 2017, 12:40 | Autor:

Piłkarze i kibice Widzewa koncentrują już swoją uwagę na sobotnim meczu z Huraganem Morąg, ale my na chwilę wracamy na WTM do ostatniego spotkania z Olimpią Zambrów. Trzeba przecież wystawić zawodnikom noty. Jak zwykle zrobił to Stolar.

Patryk Wolański:
Kolejny mecz, w którym Wolański miał bardzo mało okazji do interwencji. Po raz kolejny jednak, gdy już do czegoś doszło pod bramką Widzewa, wybronił każdą z niebezpiecznych piłek. To cechuje dobrego bramkarza – koncentracja i szybkie przestawienie się na „tryb interwencji” z „trybu uśpienia”.
Ocena: 4,5

Marcin Kozłowski:
Źle wszedł w mecz. Zanotował kilka niedokładnych podań na połowie przeciwnika, które albo psuły dobrą akcję, albo wyprowadzały kontrę rywalom. W destrukcji niemal bezbłędny przez całe spotkanie. Parę razy dynamicznie podłączył się do akcji, w swoim stylu,  w pierwszej połowie. Wydawało się, że tym razem nie wytrzymał całego meczu na najwyższych obrotach i jego ruchy w ofensywie, w ostatnich kilkunastu minutach, nie były już tak dynamiczne, przez co jego zaangażowanie nie budowało nam żadnej przewagi w ataku. Kozłowskiemu przytrafiały mu się głupie straty, w tym bardzo groźne zgubienie piłki w 80. minucie, po którym uratował zespół Sylwestrzak.
Ocena: 4

Radosław Sylwestrzak (piłkarz meczu):
W defensywie grał pewnie. Dobrze się ustawiał i tym razem nie musiał ganiać za napastnikami. Nie zawsze jednak potrafił dokładnie wyprowadzić piłkę z obrony, czasem zbyt nerwowo pozbywał się futbolówki. Raz nawet zapędził się z akcją w stylu Zielenieckiego w pole karne rywala, ale nie umiał wygrać pojedynku 1 na 1. Przerwał bardzo groźną kontrę Olimpii w 80. minucie, zostając sam na sam z napastnikiem gości. Wcześniej również skutecznie hamował akcje Olimpii i już naprawdę sporadycznie wybijał piłkę na oślep. W mojej opinii nasz najlepszy obrońca w tym spotkaniu.
Ocena: 4,5



Sebastian Zieleniecki:
Pewny w obronie, ale mniej dokładny w ofensywie przy wyprowadzaniu akcji. Chętnie podłączał się do ataku, dzięki czemu zanotował bardzo efektowny strzał z dystansu. W drugiej połowie wiele razy niedokładny w rozegraniu, jednak widząc problemy z przedarciem się przez zasieki rywala, brał również na siebie ciężar gry. Dobre zagrania i interwencje przeplatał później złymi i niedokładnymi, czasem niechlujnymi.
Ocena: 4

Marcin Pigiel:
W odbiorze znów bardzo poprawnie, nawet na połowie przeciwnika. Koledzy nie dali mu zbyt wiele pograć i kierowali do niego bardzo mało podań. Ktoś powiedział, że zagrał dobrze, bo miał mało pracy w całym meczu. Może i tak, ale to nie powód, by obniżać mu ocenę. Zwłaszcza, że naprawdę trudno się o coś przyczepić do Pigiela. Może jak zawsze niedokładnie dośrodkowywał, a szkoda bo te jego wrzutki są zawsze na dobrej wysokości i z odpowiednią siłą – są niestety równie często grane na głowy obrońców rywala lub w ręce bramkarza. W 85. minucie typowa akcja Marcina, czyli najpierw źle przyjął piłkę, przez co z akcją wyszła Olimpia, po czym w ciągu 15 sekund dwa razy odebrał futbolówkę dwóm różnym zawodnikom z Zambrowa, naprawiając swój błąd!
Ocena: 4

Mateusz Michalski:
Zaczął mecz dynamiczną akcją z przyjęciem piłki między dwóch rywali, zakończoną faulem na nim. Później równie często pokazywał się do gry, szarpał, wchodził dynamicznie skrzydłem, dając możliwości rozegrania z nim piłki. Częściej niż ostatnio korzystał z podłączającego się Kozłowskiego. Parę razy grali tak blisko siebie, że przeszkadzali sobie w przyjęciu lub rozegraniu. Michalski podkręcił nieco tempo na początku drugiej połowy i był chyba najaktywniejszym zawodnikiem Widzewa. Jednak z biegiem czasu miał coraz więcej problemów z grającym na lewej obronie wychowankiem GKS Bełchatów, który nie dawał mu wygrywać pojedynków 1 na 1. Szkoda, że nie dograł dokładnie piłki w 80. minucie w pole karne do wbiegającego Millera i Świderskiego – to musiałoby zakończyć się bramką.
Ocena: 4

Damian Kostkowski:
Na początku pierwszej połowy był bardzo „elektryczny”. Zanotował straty i podania w nogi przeciwnika. Widać było, że nie czuje się zbyt dobrze na pozycji defensywnego pomocnika, gdzie dookoła siebie ma rywali. W każdej stykowej sytuacji wycofywał piłkę do tyłu. Do przodu grał tylko wtedy gdy miał naprawdę dużo miejsca. W odbiorze Kostkowski spisywał się oczywiście bardzo dobrze. Przede wszystkim jednak nie jest tak ruchliwy na pozycji środkowego defensywnego pomocnika, jak Kazimierowicz. Był bliski zdobycia gola głową, po jednym z rzutów rożnych. Wedłg mnie – nieudany eksperyment z przesunięciem go wyżej.
Ocena: 3

Adam Radwański:
Zaczął mecz w starym, niestety złym stylu – był spóźniony i nieco ospały. Dawał się też wyprzedzać rywalom. Z minuty na minutę poprawił swoją grę. Popisał się doskonałym przerzutem na 40 metrów do Michalskiego, który gdyby nie przewrócił się o swoje nogi, stanąłby przed szansą w polu karnym Olimpii. Zdarzały mu się niestety częściej niż ostatnio niedokładne podania oraz to, czym najbardziej denerwował wcześniej – podania w nogi przeciwnika lub przez środek boiska, przecinane przez rywala. Jeszcze w 76. minucie popisał się doskonałą prostopadłą piłką do Michalskiego, który niedokładnie zagrywał później w pole karne. Radwański pokazał we wcześniejszych meczach, że stać go na dużo więcej.
Ocena: 3,5

Daniel Mąka:
Robił dużo wiatru od początku meczu. Był bardzo aktywny, szukał grania. Oddał świetny strzał tuż nad poprzeczką na koniec pierwszej połowy, po kapitalnej trójkowej akcji z Pigielem i Zielenieckim. Im dalej w mecz, tym mniej widoczny był nasz pomocnik. Mimo to wykonał dużo niewidzialnej na pierwszy rzut oka pracy na boisku. Znów chyba jednak zbyt przeciągnięty jego występ, bo gołym okiem widać, że Mąka jest najgroźniejszy przez godzinę gry. Chyba warto byłoby postawić sprawę uczciwie i umówić się z Danielem na grę do 60. minuty, ale na absolutny max zaangażowania (którego odmówić mu nie wolno). Dałoby to więcej zespołowi, niż trzymanie go na placu, pozbawionego sił, gdy na zmianę czekają Niedziela z Kamińskim.
Ocena: 4

Aleksander Kwiek:
Nie unikał gry. Pomagał też w defensywie, w odróżnieniu od poprzednich swoich meczów. Wcale nie zagrał złych 45 minut, ale jego pech polegał na tym, że z jego dobrych podań wyprowadzających koledzy nie umieli zrobić pożytku. Kwiek był tym zawodnikiem, który przyspieszał grę Widzewa. Im bliżej końca pierwszej połowy, tym bardziej gasł na boisku i unikał gry w defensywie.
Ocena: 4

Michał Miller:
Obrońcy Olimpii niemal wyłączyli go z gry. Przecierałem oczy ze zdumienia, patrząc jak agresywnie siedzą na Millerze od samego początku. Nie dawali mu ani ułamka sekundy, żeby odwrócił się z piłką. Ba, nie miał nawet chwili, by przyjąć piłkę i to nawet na naszej połowie! Bardzo często rywale podwajali krycie na nim. Był najbardziej osaczonym piłkarzem Widzewa w tym meczu. Chyba chcąc uwolnić się od tego krycia, zaczął zbyt często schodzić do tyłu i na boki, przez co znów brakowało go w polu karnym Olimpii. Dopiero w 33. minucie udało mu się zagrać swoją firmową akcję, zastawiając rywala na 20. metrze i wystawiając piłkę na strzał Danielowi Mące. W drugiej połowie chyba narastała w nim frustracja związana z niemocą zrobienia czegoś dla drużyny w ofensywie, co spowodowało jeszcze głębsze cofanie się przez Millera po piłki lub granie jako skrzydłowy.
Ocena: 3,5

Rezerwowi

Maciej Kazimierowicz:
Dał odmianę na boisku, będąc bardzo ruchliwym i gotowym do gry (inaczej niż Kostkowski). Widząc, jak gęsto jest przed polem karnym Olimpii, podejmował próby strzałów. A że zwykle bardzo niecelne? Trudno. To były słuszne decyzje, w sytuacji jaka miała miejsce na boisku. Nie zawsze wychodziły mu też podania, ale nie zrażał się tym, wciąż próbując pchać grę Widzewa do przodu. Przerzucał piłkę na boki, co również było słusznym rozwiązaniem na tłok w środku. Jego upór opłacił się, gdy z jego wrzutki w pole karne Widzew zdobył zwycięską bramkę. Kazimierowicz ma tendencję do grania podań za bardzo „do nogi”, przez co zwalnia tempo akcji. Po meczu wydawało mi się, że dał słabą zmianę, ale po kolejnym obejrzeniu transmisji zobaczyłem dużą pracę Maćka na boisku.
Ocena: 4

Daniel Świderski:
Nie dawał sobie często rady w walce z obrońcami. Nie przebijał górnych piłek, dawał się bardzo często wyprzedzać rywalom, którzy w niektórych chwilach potrajali krycie na nim. Gdy już udało mu się odwrócić z piłką w stronę bramki przeciwnika, był albo zbyt daleko od niej, by zrobić coś sensownego w ataku, albo zagrywał niedokładnie do przodu. Jako bonus zalecam zerknąć na reakcję Świderskiego, gdy zdobyliśmy bramkę. Najpierw prawie udusił Falona, a później mało co nie wypłacił „liścia” Kozłowskiemu. Widać, jakie emocje się w nim kumulują.
Ocena: 3

Dawid Kamiński:
Grał zbyt krótko, by oceniać jego występ. Nie zdążył nic pokazać.
Ocena: brak

Kacper Falon:
Trudno napisać coś odkrywczego o jego epizodzie w tym meczu. Piłkarsko – nie było to najlepsze wejście z ławki jakie widziałem w swoim życiu, jednak zimna krew w polu karnym dała nam zwycięstwo. I to chyba tyle. Tylko tyle lub aż tyle…
Ocena: brak



Pomeczowe spostrzeżenia:

1. Klepanie piłki przez widzewiaków odbywało się zbyt daleko od dwóch linii obrony ustawionych przez Olimpię, przez co nie musieli oni nawet zbytnio przemieszczać się za naszymi zawodnikami i piłką. Bardzo mało przerzutów po naszej stronie również ułatwiało olimpijczykom ustawianie obrony. Rozegranie przyśpieszył nieco Kazimierowicz.
2. Olimpia od około 30. minuty do samego końca grała już tylko w defensywie i od tego czasu Widzew stał się mało aktywny z przodu, ustawiając się na równi z obroną przeciwnika i nie dając zbyt wiele ruchu do rozegrania akcji. Widzew robił za mało zmian wertykalnych pod polem karnym przeciwnika, co było na rękę rywalom, którzy nawet nie musieli się zbyt wiele nabiegać.
3. Zagadką dla mnie pozostaje, dlaczego nasze skrzydła w drugiej połowie nie dawały dynamicznych wejść bokami, gdy na boisku było tak ciasno, że gdyby nie Pani Janina….to wiadomo co ;-)
4. Momentami, przy tej zmasowanej obronie Olimpii w drugiej połowie Widzew grał formacją 1-1-5-4, a rywal 1-5-5. Nie widziałem dawno czegoś takiego.
5. Bardzo ciekawie wygląda rywalizacja o grę na pozycji środkowego obrońcy. Trzech równorzędnych zawodników na obsadzenie dwóch miejsc powoduje, że każdy z nich, z tygodnia na tydzień, podnosi swoje umiejętności. Występ Kostkowskiego od początku baedziej rozpatruję w kategorii chęci trenera Smudy do wciśnięcia go gdzieś na boisku, z powodu dobrej dyspozycji pary Zieleniecki – Sylwestrzak.

Stolar

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x