Oceny widzewiaków po meczu z Chojniczanką

26 kwietnia 2015, 11:55 | Autor:

piłkarze

Do 89 minuty wydawało się, że mecz Widzewa z Chojniczanką zakończy się nudnym 0:0. Potem nastąpiło jednak trzęsienie ziemi – gola na 1:0 dla łodzian strzelił David Kwiek, a w doliczonym czasie rzut karny obronił Maciej Krakowiak. Oto oceny gospodarzy po sobotnim spotkaniu.

Maciej Krakowiak (piłkarz meczu):
Gdy sztab szkoleniowy zdecydował się postawić przed startem rundy na niego, wielu pukało się w czoło. Dziś nikt nie wyobraża sobie drużyny bez Maćka Krakowiaka, który prezentuje najrówniejszy poziom ze wszystkich zawodników. Wczoraj znów został bohaterem, choć paradoksalnie przez większość meczu nie miał wiele do roboty. Dzięki dobrej grze w obronie „Krakusowi” pozostawało wyjść kilka razy do dośrodkowania, czy wyłapać kilka piłek. Swój kunszt pokazał jednak w doliczonym czasie gry, a jego interwencja przy strzale Zawistowskiego z jedenastu metrów może być momentem kluczowym tego sezonu. Właśnie dlatego przyznajemy Maćkowi tytuł piłkarza meczu.
Ocena: 8

Konrad Wrzesiński:
Zagrał tym razem na prawej obronie i pokazał się znów z niezłej strony. Starał się wykorzystywać swoją szybkość, ale w kluczowych momentach brakowało mu piłkarskiej jakości. Zaliczył dwa strzały zza pola karnego lecz w obu przypadkach sporo się pomylił. Mógł wyjść sam na sam z Misztalem, ale błędnie zasugerował się sygnalizacją spalonego i stanął w miejscu. W obronie Wrzesiński z meczu na mecz uczy się coraz więcej, ale 57 minucie popełnił błąd w okolicach linii pola karnego, po którym Mikołajczak został powalony w polu karnym przez Kasperkiewicza. Dobrze, że sędzia mylił się też na naszą korzyść.
Ocena: 6

Arkadiusz Kasperkiewicz:
Jeden lepszych występów. Sam czasem się mylił, ale też swoją asekuracją naprawiał pomyłki kolegów. W powietrzu był bezbłędny, ale gdyby sędzia Tomasz Wajda był lepszym arbitrem, po faulu Kasperkiewicza goście mieliby rzut karny. Raz „Aras” zapędził się pod pole karne Chojniczanki i po minięciu pięknym zwodem dwóch rywali oddał silny strzał, chyba odbity przez obrońcę ręką. W 89 minucie to Arek zaczął akcję, którą później na gola (po podaniu Osmanaja) zamienił Kwiek. Te dwa wydarzenia jeszcze bardziej udowadniają, że miejsce 20-latka jest w drugiej linii. Po raz pierwszy był lepszy od Nowaka!
Ocena: 7

Krystian Nowak:
Ostatnio z formą kapitana nie jest najlepiej. Co prawda w sobotę nie zrobił nic szczególnie groźnego dla własnego zespołu, ale też nie przyczynił się do tej wygranej w jakimś większym stopniu. Swoje pojedynki wygrywał, ale raz zdarzył mu się poważny błąd, po którym Chojniczanka mogła zdobyć bramkę na 1:0. W drugiej połowie Nowak był już spokojniejszy i pewniejszy w swoich interwencjach, choć gdyby trafił głową w piłkę w doliczonym czasie, nie byłoby później faulu Kasprzaka i karnego dla rywala.
Ocena: 6

Tomasz Lisowski:
Tydzień temu zagrał krótko, a i tak załapał się na notę 7 i tytuł gracza meczu z Flotą. Wczoraj spisywał się jeszcze lepiej, był najaktywniejszym zawodnikiem w pierwszej połowie, a jego rajdy lewą stroną siały spustoszenie w obronie chojniczan. Gdyby zachował się bardziej altruistycznie, Widzew mógłby zejść na przerwę nawet z dwu bramkowym prowadzeniem. W drugiej połowie Lisowski bardziej wycofał się, zabezpieczając zespół przed szybką kontrą przeciwnika, ale od czasu do czasu groźnie dośrodkowywał. Przerwa po czerwonej kartce dobrze na niego podziałała, jest skoncentrowany, ale wyrasta też na duchowego lidera drużyny, którego ta nie miała od czasu Marcina Kaczmarka. Napędza kolegów, nie boi się męskich rozmów z kibicami. Takiego charakternego człowieka nam trzeba! Gdyby nie popis „Krakusa” znów zgarnąłby tytuł MVP.
Ocena: 8

Piotr Mroziński:
W końcu zagrał całe 90 minut, ale okupił to ósmą kartką w sezonie i za tydzień go nie zobaczymy. Skoncentrowany na defensywie mało angażował się w rozgrywanie piłki, a gdy już wyprowadzał akcje, brakowało w nich większej odwagi. Swoją robotę wykonał jednak dobrze, wygrywał główki i trzymał środek. W drugiej połowie Mroziński nieco za bardzo zbliżył się do linii obrony, przez co na 35 metrze od bramki łodzian zaczęła tworzyć się dziura, w którą skutecznie wchodził Grzelak.
Ocena: 6

Tsubasa Nishi:
Podobała nam się gra Nishiego, który w końcu podjął fizyczną walkę z rywalami i nawet potrafił jednego z nich powalić na murawę. Był bardzo ruchliwy, utrzymywał się przy piłce i szukał odważniejszych zagrań do partnerów. Żadne z nich jednak nie otworzyło im drogi do bramki, wiec na jakąś rewelacyjną notę Japończyk liczyć nie może. Na treningach powinien popracować nad strzałami, bo jego dwie próby były wczoraj mocno chybione.
Ocena: 6

Rok Straus:
Wrócił do wyjściowego składu i szybko udowodnił, że póki co na to nie zasługuje. Straus od początku jawi nam się jako zawodnik absolutnie nie kreatywny, szukający najbliższego kolegi, byleby nie stracić piłki. Jeśli już decydował się na podania do przodu, zagrywał niecelnie. W 32 minucie mógł strzelić gola, ale będąc na sam z Misztalem, trafił prosto w niego. Niewiele wnosił do gry obronnej i w 72 minucie hamulcowy Widzewa został zmieniony. Chyba nieco za późno.
Ocena: 4

Edgar Bernhardt:
Żywe srebro zespołu Stawowego. W sobotę wszędzie było go pełno, atakował środkiem z głębi pola, czy też z obu skrzydeł. Dobrze dryblował i grał na jeden kontakt z partnerami. Pod koniec pierwszej połowy za dyskusje z arbitrem „Edi” dostał kartkę. Kto wie, czy ten fakt nie wpłynął na decyzję trenera, by wcześniej zdjąć jednego z lepszych graczy z boiska. Może też nie miał już sił, bo w pierwszych 45 minutach dawał z siebie naprawdę dużo.
Ocena: 7

Veljko Batrovic:
Zagrał tylko 45 minut, ale i tak zdążył pokazać się z dobrej strony. Podobały nam się jego odważne ataki, gdy przedzierał się w pole karne schodząc do środka ze skrzydła i oddawał celne strzały (szkoda, że zbyt lekkie). W 30 minucie Batrovic został bez pardonu przewrócony na siódmym metrze, ale widzący idealnie całe zdarzenie Wajda nie użył gwizdka. W 44 minucie zderzył się z obrońcą i nieszczęśliwie upadł na obojczyk. Po przerwie już go nie było, dlatego nota nie rzuca na kolana.
Ocena: 6

David Kwiek:
Ruchliwy i waleczny, nie bał się atakować wślizgiem. Pokazywał się kolegom, ale długo nie mógł doczekać się dobrego podania, a gdy już je dostawał, brakowało mu szybkości w pojedynkach biegowych z obrońcami. Dopiero w samej końcówce Kwiek dostał piłkę w pole karne, wziął obrońcę na plecy i będąc oko w oko z Misztalem posłał piłkę do siatki.
Ocena: 6

Zmiany

Liridon Osmanaj:
Zmienił kontuzjowanego Batrovica, ale zagrał słabiej od Czarnogórca. Zabrakło mu zęba w atakach, dobrego ustawienia się do podań, nie trzymał linii spalonego. W kluczowym momencie zachował się jednak poprawnie, zagrał do Kwieka, a ten zdobył zwycięskiego gola. Asysta ratuje ocenę Osmanaja.
Ocena: 6

Bartłomiej Kasprzak:
Największy pechowiec meczu, ale i największy szczęściarz, gdy Krakowiak obronił rzut karny sprokurowany właśnie przez Kasprzaka. Można gdybać, czy Mikołajczak za nisko schylił głowę, czy nie, ale zespół Widzewa nie miał prawa w tak frajerski sposób sprezentować rywalom okazji do wyrównania. Wcześniej Bartek niewiele wniósł do gry, szarpał i walczył, ale bez większych efektów. Musi cały czas pracować nad powrotem do dawnej formy i unikaniem niepotrzebnych kartek – wczoraj zobaczył już dwunastą w sezonie.
Ocena: 4

Mateusz Janiec:
Dostał szansę po dłuższej nieobecności na murawie i trudno powiedzieć, że ją w pełni wykorzystał. Zmieniał strony, ale zarówno na lewej, jak i na prawej, pożytku za wiele z Jańca nie było. Miał nawet problem, by opanować proste, aczkolwiek mogące otworzyć drogę do bramki, podanie na skrzydło. W obronie więcej faulował, jak odbierał. W takiej dyspozycji nie ma prawa wstawać z ławki rezerwowych.
Ocena: 5

Trener

Wojciech Stawowy:
Stawowy wyciągnął wnioski z porażki w Świnoujściu. Od początku dał szansę najlepszemu wówczas na boisku Lisowskiemu, na ławkę sadzając słabiutkiego Kimurę. Małą ewolucję przeszedł też styl gry Widzewa, nie brakowało już bezpośrednich podań za plecy obrońców i szybszych ataków z pominięciem kilkunastu bezsensownych podań w środku pola. Nadal łodzianie przyprawiają kibiców o zawał serca, gdy obrona gra z klepki we własnej szesnastce, ale najważniejsze, że szczęście im sprzyjało. Udało się wygrać i nieco odrobić dystans do konkurencji. Wciąż trener musi pracować nad poprawą skuteczności, bo mecz powinien być rozstrzygnięty w przed przerwą, a nie w ostatniej akcji. Notę obniżają słabe zmiany, choć oczywiście to Janiec i Kasprzak biegali po murawie, a nie Wojciech Stawowy.
Ocena: 7