P. Cecherz: „Musimy narzucić swoje warunki”

16 maja 2017, 09:48 | Autor:

Przemysław_Cecherz

Przemysław Cecherz, jako trener Widzewa, jeszcze w lidze nie przegrał. Uniknięcie porażki w środowym meczu z ŁKS to będzie jednak zbyt mało, żeby zadowolić kibiców. W  derbowym debiucie szkoleniowca liczy się jedynie zwycięstwo!

– Denerwuje się pan przed debiutem w meczu derbowym?

– W Widzewie tych debiutów, pierwszych razy już trochę było, więc człowiek się do tego przyzwyczaił. Ale rzeczywiście, derby to wyjątkowy mecz. Zwłaszcza dla nas, bo jesteśmy tym zespołem, który goni.

– Ma pan już plan na środę czy jeszcze bije się z myślami?

– Większość w głowie jest już poukładana. Martwią tylko urazy Michalskiego i Radwańskiego. Mamy jednak warianty zarówno z nimi, jak i bez nich. Ta główna taktyka jest już opracowana. Zawodnicy dowiedzą się jeszcze na odprawie o lepszych i słabszych stronach ŁKS, o ich sposobie gry.

– Motywować piłkarzy w takim momencie chyba nie trzeba?

– Nie trzeba. Tym bardziej, że oni cały czas są pod ciśnieniem. Co kolejkę gonimy rywali i drużyna ma świadomość, że każda strata punktów oddala nas od celu. Przed rundę nie myśleliśmy bezwzględnie o awansie. Zakładaliśmy, że gramy w każdym meczu o zwycięstwo. Teraz widzimy jednak, że rywale są bardzo blisko.

– Nie zdecydowaliście się ostatecznie na mini zgrupowanie przed meczem?

– Myśleliśmy o tym, ale ośrodek w Gutowie Małym jest w tym czasie już zajęty. Jest jeszcze szansa, że się to zmieni. Sprawa powinna się rozstrzygnąć w najbliższym czasie. Myślę jednak, że zespół tyle już zniósł i jest na tyle doświadczony, że poradzi sobie z presją.

– Po dobrym meczu z Jagiellonią II wielkich zmian nie przewidujemy. Zastanawiamy się jednak, czy znajdzie pan miejsce dla Dawida Kamińskiego. Może być ciężko.

– Nie chciałbym zdradzać składu. Mamy urazy i może być tak, że jeszcze będzie nam brakować ludzi. W poniedziałek dołączył do nas Marcin Krzywicki. Zobaczymy, jak noga zachowa się przy zwiększonych obciążeniach. Wtedy podejmiemy decyzję, czy możemy brać go pod uwagę. Nie ukrywam, że chciałbym go mieć w kadrze, bo różnie może układać się boiskowa sytuacja. A to jest zawodnik bardzo przydatny w polu karnym przy ataku pozycyjnym.

– Może go jednak zabraknąć.

– Szykujemy warianty z nim, szykujemy bez niego, a także różne opcje pod wydarzenia na boisku. Na szczęście zespół jest już na takim etapie, że wystarczy piłkarzom niektóre rzeczy wytłumaczyć i rozumieją, o co chodzi. Nie trzeba tego dodatkowo trenować. W meczu z Jagiellonią niemal wszystko było tylko powiedziane. Mało było czasu w tym natłoku spotkań, ale te tłumaczenia z odpraw zostały zrealizowane.

– Taktycznie szykuje pan coś specjalnego czy zobaczymy taki sam Widzew jak zawsze?

– Na każdy mecz mamy przygotowane dwa-trzy warianty. ŁKS też chcemy czymś zaskoczyć, ale nie ukrywajmy – boisko zawsze weryfikuje. Rywale też mogą zagrać inaczej, dlatego my musimy zagrać to, co chcemy. Musimy narzucić swoje warunki. Z takim przeciwnikiem będzie to trudne, ale jesteśmy w stanie to zrobić. Jestem tego pewien.

– Nie możecie potrenować przed derbami przy Piłsudskiego. Cały czas Gutów musi być waszym drugim domem.

– Jak nie pierwszym (śmiech). Elementy, które występują w treningu przedmeczowym, i tak nie są do wykonania na naszej murawie. Dlatego wolę robić to w Gutowie. Myślę, że tak będzie nawet lepiej. Aczkolwiek trochę tego boiska przy Piłsudskiego zawsze będzie nam mało.

– Musiał się pan ucieszyć, że Michalski i Mąka przedłużyli kontrakty. To także ważny sygnał, który idzie w świat.

– Ten sygnał dał zarząd, dali piłkarze i dali kibice. Pomoże nam ten klimat, jaki wytworzył się wokół Widzewa. Sądzę, że teraz będzie nam łatwiej sprowadzić do Łodzi dobrych zawodników. Nie jesteśmy już anonimową drużyna z III ligi. Wszędzie jest o nas głośno. Następnym sygnałem jest właśnie to, że Mateusz i Daniel podpisali umowy.

Rozmawiał M.M.