P. Cecherz: „Widzewski charakter to wiara do samego końca”

11 marca 2017, 20:38 | Autor:

Przemysław_Cecherz

Tradycją na WTM stały się rozmowy z trenerami Widzewa u progu każdej rundy jesiennej lub wiosennej. Wywiad-rzeka z Przemysławem Cecherzem to odpowiedzi na wiele pytań, związanych ze składem, taktyką oraz przygotowaniami do walki o awans do II ligi. Zapraszamy do lektury!

– Za nami zimowy okres przygotowawczy? Jak Pan go ocenia? Z których elementów jest Pan zadowolony, a co dało się zrobić lepiej?

– Ogólnie jestem zadowolony z okresu przygotowawczego. Widać po wynikach badań, że zespół poprawił się pod względem szybkości i wydolności. To na pewno wielki plus. Poza tym udało się zrealizować pewne cele taktyczne. Po grach kontrolnych, a nawet treningach, widać, że przeciwnikom bardzo trudno stworzyć zagrożenie pod naszą bramką. Troszkę większy problem jest z ofensywną. Gry kontrolne pokazały, że potrafimy stwarzać sytuacje. Może trochę gorzej jest z wykończeniem, ale nawet przeciwko rywalom wyżej notowanym stwarzaliśmy po 5-10 sytuacji w meczu. To jest zadowalające.

– Dlaczego brakuje skuteczności?

– Przede wszystkim chodzi o rotację w składzie. Rotacja wśród napastników i wśród ofensywnych pomocników była dość znacząca i na pewno potrzeba czasu na efekty. Tego nie udało się w pełni zrealizować. Niezadowolony jestem z warunków treningowych, jeśli chodzi o boisko. To na ChKS-ie przez większość zimy było twarde, oblodzone, śliskie i wiele elementów musieliśmy trenować trochę inaczej, niż sobie zaplanowaliśmy. Tym niemniej, ja uważam, że jesteśmy przygotowani do sezonu. Skład mniej więcej się wykrystalizował, to było dla mnie najważniejsze. Poza tym muszę powiedzieć, że mamy fajną, wyrównaną kadrę i jeśli zamiast zawodnika A wystawię zawodnika B, to z pewnością nie będzie to szkodą dla zespołu. Krzywda może być dla zawodnika, który usiądzie na ławce, ale zespół na wartości na pewno nie straci.

– Drążymy temat skuteczności, bo była Waszą główną bolączką w sparingach. Często mieliście przewagę, ale trudno było ją przekuć na zwycięstwo. Czy obawia się Pan, że podobne problemy pojawią się w lidze?

– Zawsze jest obawa, że jakieś błędy pojawią się w meczach ligowych, ale na bieżąco będziemy je poprawiać. To jest piłka nożna, niektórych błędów się nie przewidzi, bo dyktuje je sytuacja boiskowa. Jeśli chodzi o skuteczność, to faktem jest, że niepokoiła, ale liczę na to, że tacy zawodnicy jak Krzywicki, Okuniewicz, Mąka, Michalski, Radwański, Olczak – zawodnicy bardzo doświadczeni w lidze – będą potrafili strzelać bramki. Trener ma tutaj ograniczoną rolę. Trener, powiedzmy do okolic 20. metra od bramki przeciwnika, może nauczyć wszystkiego. W samym polu karnym bardzo dużo zależy od piłkarza, od jego aktywności i przede wszystkim jakości.

– W ostatniej chwili dołączył do was właśnie Krzywicki. Zdąży się wkomponować w zespół?

– Budujemy zespół również z myślą o przyszłym roku, stąd transfer napastnika. Ja liczę na jego doświadczenie. To jest zawodnik prawie 30-letni, który grał już na poziomie Ekstraklasy, I ligi i II ligi sporo meczów i myślę, że u niego proces asymilacji z zespołem powinien być o wiele krótszy. My będziemy go wprowadzać. Na treningach prezentuje się dobrze i liczę na to, że to będzie napastnik bardzo skuteczny. Nie ukrywajmy, że duża część zespołów przyjeżdżających na Widzew będzie grała defensywę z przejściem do kontrataku. Naszym zadaniem będzie zabezpieczenie się przed tym kontratakiem i niestety atak pozycyjny. A wysunięty wysoki napastnik potrzebny jest nam do tego, że będziemy próbować wielu akcji oskrzydlających i ktoś wysoki, walczący o piłkę w polu karnym, z pewnością się przyda. Taki obraliśmy kierunek, a zarówno Piotrek Okuniewicz, jak i Marcin Krzywicki te warunki spełniają.

– Po objęciu zespołu obiecywał Pan, że rewolucji kadrowej nie będzie, a ostatecznie wymieniono aż 12 zawodników. To było konieczne?

– Proszę spojrzeć na zawodników, których pożegnaliśmy. Po pierwsze poprzednia kadra była bardzo szeroka. 29 osób w kadrze to stanowczo za dużo i sprawia problem nawet w treningu. Organizujemy grę taktyczną 10 na 10, a co robi reszta? Już na treningu pojawia się konflikt i pytania: dlaczego ja nie gram w tej dziesiątce? Wtedy są już pewne przewidywania, że pewnie i tak w tym tygodniu nie zagram, co niszczy morale drużyny i motywację do treningu. Ja zawsze miałem kadrę w granicach 20-21 osób plus bramkarze, żeby zachować pełną mobilizację i walkę nawet na treningu. Odeszli zawodnicy, którzy poza Jędrzejczykiem mieli nieduży udział minutowy w grze Widzewa. Przy takim wymogu, jaki stawia gra w Widzewie – każdy mecz jest dzisiaj na wagę złota – musimy mieć solidną kadrę i wielu zawodników doświadczonych. Powiem szczerze, nie spodziewałem się, że aż takie zmiany zajdą, ale liczyłem się z odejściem 13-14 zawodników, po to, żeby zmniejszyć kadrę. Liczyliśmy, że przyjdzie 8-9, ostatecznie wymieniliśmy ich więcej. W pierwszej fazie treningów zauważyłem, że niektórzy zawodnicy nie spełnią roli, której od nich oczekuję i której oczekują kibice. Stąd takie zmiany w kadrze. Czy to jest rewolucja? W pewnym sensie tak, ale tacy zawodnicy jak Michalski, Mąka, Budka, Tlaga, Kozłowski, Zieleniecki zostali w kadrze. To oni w zeszłej rundzie mieli znaczący wpływ na grę Widzewa.

– Kadra „na papierze” wygląda bardzo dobrze. W której formacji ma Pan największą rywalizację? W ustaleniu której formacji był największy problem?

– Rywalizacja na każdej pozycji jest wyrównana. Na przykład w obronie mamy po dwie osoby na miejsce, między zawodnikami jest ogromna rywalizacja i to widać. W linii pomocy jest identycznie i w linii napadu tak samo. Nie zapominajmy też o bramce, bo w grach kontrolnych bardzo wysoką formę prezentowali i Patryk i Maciek. Myślę, że nawet zespół widzi, jakie niuanse są między zawodnikami. O tym, kto wystąpi, decyduje czasem dyspozycja dnia czy dyspozycja tygodnia. Jeśli chcesz, żeby zawodnik szedł do przodu, to nie ma lepszej metody niż wprowadzić mu kolejnego zawodnika do szatni. Tak, żeby on czuł oddech na plecach. Myślę, że ta rywalizacja pozytywnie wpłynie na grę Widzewa. Jeśli chodzi o dylematy, to mam je do dzisiaj. Właściwie mam już w głowie skład na pierwszy mecz, ale wciąż się zastanawiam, czy kogoś nie skrzywdziłem, czy nie powinienem postąpić inaczej. Tak jak powiedziałem wcześniej, nie ma szans, żebym zrobił coś z krzywdą dla zespołu. Ja mogę skrzywdzić zawodnika, który czuje, że w danym momencie jest lepszy od kolegi z drużyny, ale na pewno nie będzie tak, że poziom znacząco się przez to obniży.

– To na ilu pozycjach waha się pan jeszcze z wyborem zawodnika?

– Po przedwczorajszej i wczorajszej analizie zespołu Świtu, którą dzisiaj będziemy mieli na odprawie, nie waham się. Miałem dylemat, jeśli chodzi o ustawienie zespołu i wtedy zmieniłyby się pewne nazwiska w wyjściowej jedenastce. Na dziś wiem już, jakim ustawieniem wyjdę, stąd nazwiska są już mi znane i nie mam dylematu.

– Niedzielny mecz ze Świtem będzie bardzo ważny, bo on ukierunkuje nas na całą rundę.

– Każdy mecz jest ważny, a szczególnie ten ze Świtem, bo jeśli dobrze zaczniesz, to później pracujesz trochę spokojniej i koncentrujesz się na kolejnym meczu, a nie rozmyślasz o poprzednim. Wygrany mecz szybciej się zapomina. Porażkę i remis rozpamiętuje się dłużej, myśli, co można było zrobić lepiej. To jest trochę błędne, bo myślę, że na równym poziomie powinno się analizować i wygrane i niewygrane spotkanie, ale wiadomo, że początek jest bardzo ważny. Przed nami jest jeszcze drugi mecz i inauguracja stadionu przy 18 tys. widzów. Niektórzy zawodnicy już o tym myślą, ale ja przestrzegam. Najpierw musimy się skupić na tym bardzo ważnym spotkaniu w Nowym Dworze Mazowieckim, bo tam spotkamy się z bardzo dobrą drużyną!

– Niektórzy twierdzą, że pierwsza kolejka wiosny może już przesądzić o awansie lub przynajmniej o braku awansu Widzewa. Pan zgadza się z tymi opiniami?

– Liga jest dość długa, to jest 17 meczów, także nie sądzę, żeby to już przesądziło, ale na pewno ułatwi albo utrudni. My odległość punktową do prowadzących zespół mamy taką, jaką mamy i musimy się skupiać na swoich zwycięstwach. Co będzie dalej? Zobaczymy. My jesteśmy Widzew, wprowadzamy się do naszego domu, mamy już ponad 15 tys. sprzedanych karnetów, pierwsze mecze z pewnością zagramy przy komplecie publiczności, więc dla niej musimy zrobić wszystko.

– Wyjazd na mecz ze Świtem to dla Pana i dla dwójki piłkarzy specjalne wydarzenie, bo jeszcze jesienią walczyliście o punkty w Nowym Dworze. To że zna Pan zespół pomaga, czy wręcz przeciwnie, przeszkadza, bo chęć zwycięstwa u gospodarzy będzie ogromna?

– Ja myślę, że i tutaj i tutaj ma Pani rację. Świt na pewno będzie chciał wygrać i na pewno jest to dla mnie mecz znaczący. Zadanie ułatwione mam w ten sposób, że znam poszczególnych zawodników, ich mankamenty i zalety. Obserwowałem grę Świtu w sparingach i uważam, że jest to bardzo dobry zespół. Czeka nas jeden z trudniejszych meczów w tej rundzie.

– Z pewnością nie będzie łatwo, bo Świt świetnie gra u siebie. W zeszłej rundzie na 8 meczów przegrał tylko jeden. Ilość straconych bramek na własnym stadionie także jest niewielka.

– To jest taki znak tego, o czym mówiłem wcześniej. Świt to bardzo dobry zespół. W sparingach Widzewa było widać, że nie tracimy bramek. Świt bramek nie tracił w lidze.

– Czyli zapowiada się 0:0 (śmiech)?

– (śmiech) Myślę, że nie, ale nie ulega wątpliwości, że Świt jest zespołem bardzo dobrze grającym w defensywie.

WPIS PODZIELONY JEST NA KILKA STRON:

1 2