Stałe fragmenty pogrążyły Widzew

27 listopada 2016, 11:59 | Autor:

legia_widzew

Nie od dziś wiadomo, że stałe fragmenty gry potrafią być w futbolu bardzo groźną bronią. W najmocniejszych ligach Europy zatrudnia się nawet specjalnych trenerów, odpowiedzialnych tylko za ten elementy meczu.

Niestety, stałe fragmenty w wykonaniu piłkarzy Widzewa przypominają farsę w zasadzie przez całą rundę jesienną. Co prawda łodzianie strzelili w ten sposób kilka bramek, jednak stracili ich całą masę. Każdy rzut rożny lub rzut wolny dla rywali, w okolicach pola karnego, powodował drżenie serca. Pogłębiło się to zwłaszcza w ostatnich spotkaniach.

Widzewiakom udało się strzelić siedem z dwudziestu siedem bramek (25%) po ofensywnych stałych fragmentach: raz bezpośrednio z rzutu karnego i raz bezpośrednio z rzutu wolnego (oba w meczach z Ełkiem), raz bezpośrednio z rzutu rożnego (Drwęca), a także raz po wyrzucie z autu (Pelikan) i trzy razy po dośrodkowaniach z rzutów wolnych (Motor, Ursus oraz Sokół). Co ciekawe, ani razu nie udało się strzelić bramki po centrze z kornera.

Wychodzi więc na to, że średnio co czwarty gol Widzewa padał po SFG. Średnia nie najgorsza, ale jak w takim razie tłumaczyć tą, która obrazuje bronienie? Spośród dwudziestu jeden straconych goli aż dziesięć padło po stałych fragmentach, a więc statystycznie połowa! Aż dwukrotnie, co jest ewenementem samym w sobie, przeciwnicy strzelali gole bezpośrednio z rzutów rożnych! Po dośrodkowaniach z rzutów wolnych bramkarzy RTS zaskoczono cztery razy, a trzy razy po wrzutkach z rzutów rożnych. Raz też pokonano nas z karnego.

Co istotne, większość goli, traconych po stałych fragmentach gry, miało ogromny wpływ na wynik końcowy. O ile na skutecznie egzekwowaną jedenastkę przez Concordię udało się widzewiakom odpowiedzieć dwoma trafieniami, a bramki zdobyte przez Ursus i Ełk tylko zmniejszały ich porażki, to pozostałe gole miały kolosalne znaczenie. Dzięki uderzeniu bezpośrednio z kornera punkt ugrała Lechia, a w sobotę Legia mogła wyjść na prowadzenie 2:1. ŁKS po dobrze rozegranym rzucie wolnym obejmował prowadzenie w derbach, Sokół Aleksandrów w wygranym 3:1 meczu sprzed tygodnia, a Drwęca odrabiała straty z pierwszej połowy. W końcu uderzenie z 93. minuty dało Jagiellonii II remis w starciu w Białymstoku.

Nowy trener Widzewa będzie miał więc nad czym pracować zimą. Cała liga wie, jak najlepiej pokonać bramkarza łodzian. Nie ukrywał tego Krzysztof Dębek, opiekun legionistów. „Pracujemy profesjonalnie. Wiedzieliśmy, że Widzew traci bramki w ten sposób. Ta z Sokołem nie była wcale pierwszą” – mówił Dębek. Czasu na poukładanie gry przy stałych fragmentach będzie sporo.