„Stasiu” i „Wiśnia” wpadli na Widzew

19 października 2014, 11:33 | Autor:

Visnakovs_Kaczyński

Wczorajszy mecz z Bytovią oglądało z trybun zaledwie 1300 osób (taką oficjalną frekwencję podał klub), co jest wynikiem żenującym i każdy normalny właściciel spaliłby się ze wstydu mając taki odbiór swojego produktu przez „klientów”. Mimo pustych sektorów tradycyjnie sporo znanych twarzy pojawiło się na trybunie VIP. Pojawił się m.in. były już pracownik klubu, Włodzimierz Tylak, czy obecny opiekun zawodników Akademii Piłkarskiej, Andrzej Kretek. Ciekawostką jest, że na Piłsudskiego zawitali też dwaj byli piłkarze Widzewa, obecnie występujący w Ruchu Chorzów – Piotr Stawarczyk i Eduards Visnakovs.

Na mecz obaj gracze, którym towarzyszyła też małżonka byłego obrońcy RTS, przyjechali jednak w trakcie zawodów. „Nie chcę oceniać gry Widzewa, bo na stadionie pojawiliśmy się dopiero w drugiej połowie. Co robimy w Łodzi? Wpadliśmy na urodziny jednego z przyjaciół.” – mówił nam po spotkaniu Stawarczyk. „To, co dzieje się w Widzewie, woła o pomstę do nieba. Nie wiem w ogóle jakich słów użyć, by to nazwać” – dodał.

Wtórował mu Visnakovs, który jeszcze dwa miesiące temu występował na łódzkim stadionie. „Piotrek zajął się mną, gdy pojawiłem się w Chorzowie. Pomagał mi w załatwieniu wszystkich formalności z przeprowadzką na Śląsk po transferze. Zakumplowaliśmy się, dziś razem przyjechaliśmy do Łodzi. Zawsze miło znów wpaść na Widzew. Szkoda, że drużyna przegrała. To smutne, w jakim jest położeniu i jak mało kibiców ją wspiera” – stwierdził popularny „Wiśnia”.