T. Muchiński: „Kleiliśmy to w miarę możliwości”

27 listopada 2016, 19:27 | Autor:

tomasz_muchinski

Tomasz Muchiński, mówiąc łagodnie, nie jest człowiekiem oszczędnym w słowach. Zazwyczaj podczas konferencji prasowych ma wiele do powiedzenia. W artykule zawierającym wypowiedzi po meczu z Legią II Warszawa przedstawiliśmy skrót jego przekazu. Teraz nadrabiamy zaległości. Poniżej pełny zapis słów trenera Widzewa.

O meczach, które otworzyły oczy

– Wynik znamy. Znowu porażka i błędy, które spędzaj sen z powiek. Problem tutaj jest już chyba nieco głębszy. Paradoksalnie dobrze, że takie mecze się zdarzają, bo przynajmniej mamy obraz tego, czym dzisiaj dysponuje Widzew. Jakim dysponujemy materiałem ludzkim i czego możemy spodziewać się po nim w przyszłości. Te mecze otworzyły nam oczy, bo jak sobie przypominam, niewiele było takich, w których byliśmy na boisku panami sytuacji. Nawet mimo wygranych.

O raporcie i wskazówkach dla nowego trenera

– Wygrywaliśmy 1:0 lub 2:1 i wszyscy byli zadowoleni, bo wynik się zgadzał. Jednak w ostatnich siedmiu-ośmiu meczach mamy faktyczny obraz sytuacji, jeżeli chodzi o personalia. Nie chcę teraz analizować tego zbyt głęboko. Najpierw powinniśmy usiąść z działaczami i porozmawiać o pewnych rzeczach, przedstawić raport, jak ja to widzę, jaki scenariusz należałoby przedsięwziąć. Być może trener, który przyjdzie, będzie musiał dostać ode mnie pewne wskazówki i raport na temat zawodników, których obecnie Widzew posiada. Od paru dobrych kolejek widzimy, że mamy problem z materiałem ludzkim. Nie wszyscy dali radę.

O taktyce na mecz z Legią

– Ten mecz też pokazał trochę naszych mankamentów indywidualnych. Zmieniliśmy układ. Chcieliśmy zagrać na trzech napastników. Uznałem, że być może to otworzy nam większe możliwości penetrowania środka boiska. Mieliśmy zabezpieczenie w środku w postaci Tlagi, Szewczyka i Rodaka plus te nasze trzy żądła, które w jakiś sposób sprawdzają się. Do pewnego momentu oczywiście.

O wejściu w mecz i powrocie Kozłowskiego

– Wydawało się, że po pierwszej połowie mieliśmy wszystko w garści, choć bramkę na 1:1 strzeliliśmy „do szatni”. Wydawało się, że dobrze weszliśmy w mecz. Wszystko było ustalone: „Panowie, uwaga na pierwsze minuty”. Prostopadła piłka, Kozłowski stracił tempo. To chłopak, który bardzo chciał w tym meczu wystąpić. Cieszę się, że zagrał, bo przynajmniej wiemy, że jest gotowy do pracy. Nie był to może udany mecz z jego strony, ale dał mu pewność, że może być do dyspozycji w kontekście najbliższej rundy.

O drugiej połowie i błędzie Chorosia

– W drugiej połowie zaczęło się nakręcać, zaczęło być optymistycznie no i niestety! Znowu stały fragment gry i znowu błąd bramkarza. To był „wielbłąd”. Bezpośrednio z rzutu rożnego. Podobna sytuacja, jak w Tomaszowie. Z tym, że tam można było dopatrzeć się jakiegoś kontaktu z rywalem i po głębszej analizie uznaliśmy, że był atak na bramkarza. Tutaj jednak było przez przeciwnika. Powiem szczerze, że nie wiem, jak to tłumaczyć. Później piąstkował przecież skutecznie. Nie wiem, co się z chłopakiem stało.

O zmianach i sumieniu

– Było to już pokłosie tego, że musieliśmy się odkryć. Były zmiany ofensywne. Wcześniej nie chciałem niczego zmieniać, choć były sygnały m.in. od Tlagi, który w przerwie zgłaszał problemy, a Michalski oberwał w pierwszych minutach po nogach. Ale wszyscy chcieli grać. Nie miałem sumienia, by ich zmieniać. Później jednak wynik zaczął determinować zmiany. Nie liczyłem się z tym, że wejdzie Możdżonek. Chciałem nieco inaczej to rozegrać. Myślałem, że Gromek poradzi sobie do końca, ale to już kolejny mecz, gdy on mi nie wytrzymuje do końca. Nie planowałem, by Możdżonek grał, jednak życie wszystko weryfikuje i to była wymuszona zmiana młodzieżowiec za młodzieżowca.

O brakach kadrowych

– Zawodnicy się dublują, jeśli chodzi o pozycje. Nie mamy alternatywy na prawą i lewą pomoc. Nie mamy alternatywy na pojedynczych zawodników, którzy muszą ciągnąć, dopóki im wątroba pozwala, jak Adrian Budka czy Michalski. Tu mamy dyskomfort. Mamy go też w środku. Szewczyk, który był generalnie przyprawiany do lewej obrony, gra w środku. Kamil Tlaga, prawy obrońca, gra w środku. Alternatywy jest bardzo mało. Kleiliśmy tą jedenastkę w miarę możliwości.

O roszadach w drużynie i braku punktów

– Połowa zdecydowanie do wymiany. Myślę, że pomysł z młodzieżowcami w bramce był chybiony. Sytuacje pokazują, że nie trzymają chłopaki ciśnienia. Do pewnego momentu było OK. Do szóstej czy siódmej kolejki, gdy drużyna jako całość funkcjonowała, bo jeszcze nie nałożyły się mecze. Nie brakowało szybkości i adrenaliny. Umówmy się, na Łomży i na Jagiellonii nie graliśmy wielkiego meczu, ale były jakieś punkty. Ja wiem, że piłka jest taka, że czasem nie warto ładnie grać, tylko przywozić punkty. Dzisiaj nie ma ani tego, ani tego.

O celach na wiosnę

– Będzie problem. Trzeba będzie szukać pięciu-sześciu piłkarzy. Nie zawodników, tylko naprawdę piłkarzy. Problemem będzie znów to poukładać, żeby znów pozycje się nie dublowały. Dzisiaj w środku pola mamy Możdżonka, Zawodzińskiego i Mąkę. A gdzie skrzydła, pytam się? Napastnicy – kolejny problem. Dzisiaj mieliśmy dwóch stoperów. Gdzie trzeci? Ja wiem, że są kontuzje itd. O tym trzeba jednak myśleć przed sezonem, a tutaj chyba zabrakło wyobraźni.

O hipotetycznym duecie Muchiński-Broniszewski

– Oczywiście, że jest możliwy. Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, to działacze myślą nad tym. Znam Marcina. Byliśmy razem w Wiśle Kraków i Zagłębiu Lubin. To jest facet, który ma papiery.