TKzM: „Piątkowski zawsze pomoże”

17 marca 2014, 19:27 | Autor:

twardy kibol z młyna

Zapraszamy do lektury ostatniego dzieła Waszego ulubionego felietonisty, „Twardego Kibola z Młyna”. Rym razem „Twardy Kibol” poruszył temat głośnych wydarzeń na Łazienkowskiej oraz skandalicznego zachowania policji po meczu Lechia Gdańsk – Widzew Łódź. Pod lupę wziął też imprezę zorganizowaną w Atlas Arenie, podczas której zaprezentowano IV-ligową drużynę. Kto za to zapłacił?

„Piątkowski zawsze pomoże”

W ostatnim czasie wiele rzeczy działo się na polskich stadionach. Kompromitacja Jagiellonii, która chyba myśląc, że na kopaniu płotu jak zawsze się zakończy, dostała srogą lekcję i mordobicie od Legii, już po raz kolejny. Chciałbym widzieć minę Jagiellończyków, w momencie, gdy zorientowali się, że nie ma już stewardów i za chwilę nie będzie też zamkniętej bramy oddzielającej ich od sektora gospodarzy. Nie da się przejść obojętnie obok tej akcji, w czasach gdy Policja może wszystko. Kiedyś takich akcji było pełno co kolejkę ligową. Dzisiaj zobaczyć coś takiego, jak na Łazienkowskiej, to chyba podobnie, jak zobaczyć zwycięstwo piłkarzy Widzewa na wyjeździe – rzecz niespotykana. Do zastanowienia jest tylko fakt, że gdy my odpalaliśmy race na stadionie Legii, to po 15 sekundach mieliśmy na sektorze starcie z bojowo nastawioną ochroną, a legioniści z Jagielloną hasali sobie po sektorze dobre 10 minut bez reakcji nikogo. Stewardzi wręcz utworzyli uroczysty szpaler dla wjeżdżającej ekipy Legii.
Inna niestandardowa akcja, to race lądujące na murawie stadionu Wisły wystrzelone „po chorzowsku”, czyli spoza stadionu, i reperkusje tego wydarzenia. Jacek Bednarz (pamiętacie słynną piosenkę „Bednarz, Bednarz łysy ch…”? Dziś jest jeszcze bardziej łysy niż wtedy) wziął sobie za punkt honoru rozprawienie się z kibicami Wisły i dzięki jego działaniom kilkaset osób dostało klubowe zakazy stadionowe, bez udowodnienia nikomu winy (skąd my to na Widzewie znamy?). Bo „winą” tych ludzi było: po pierwsze stanie w ogródku jednej z restauracji obok stadionu i po drugie przynależność do Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. Tyle wystarczy w dzisiejszej Polsce, by zabronić człowiekowi uczestnictwa w meczu piłki nożnej. Dodatkowo milicjanci dostali oficjalne zaproszenie na trybuny Wisły podczas kolejnych meczów, by rozpracowywać resztę niebezpiecznych elementów pośród wiślaków. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, że na Widzewie na przykład nikt nie musiał milicji zapraszać, bo ci sami się zapraszają na każdy mecz. Wchodzą sobie poprzebierani, minimum w kilkadziesiąt osób, głównie na trybunę D i udają jednych z nas. Jeśli więc zobaczycie zakazane mordy obok siebie, które nawet nie bardzo cieszą się po golu, to są to pewnie te operacyjne mendy, zwane łowcami kiboli.

Na osobny akapit zasługuje niestety nasz wyjazd na Lechię i zachowanie milicji po meczu. Panowie milicjanci – czapki z głów – Berkut nie powstydziłby się takiej akcji! Zaprezentowaliście typowe skur…nie umysłowe, adekwatne do zawodu, jaki wykonujecie. Jesteście pół-mózgami narażającymi ludzi na niebezpieczeństwo. Jestem w 100% pewny, że gdyby doszło tam przy wyjściu z sektora do większych zamieszek lub ktoś na przykład straciłby rękę, nogę czy nawet życie, to wy – psie syny – zgonilibyście winę na kibiców, podczas gdy na filmach dostępnych w Internecie ewidentnie widać jaką frajdę sprawia wam pałowanie ludzi po głowach, zza pleców swoich kolegów z tarczami, rzucanie ludźmi o schody, szarpanie i poniewieranie nimi. Mogę tylko się domyślać, że jesteście tak samo traktowani w swoich jednostkach przez swoich starszych stopniem wafli, którzy na dobranoc pewnie penetrują was dodatkowo pałkami. Oby ilość relacji i nagrań z tego wydarzenia, pozwoliła na pociągnięcie któregoś z tych imbecyli w białych kaskach do odpowiedzialności.

***

Zmieniając temat, w weekend odbyła się prezentacja zespołu IV-ligowego, na który – jak donoszą media – przyszło prawie 3 tys ludzi. Było fajnie, kolorowo, tęczowo i za to dziękujemy, ale już to kiedyś gdzieś widziałem. Hmm…no tak! Był nie tak dawno taki mecz męskiej koszykówki ŁKSŚląsk Wrocław. Wstęp na niego był półdarmo, a wejściówki były rozdawane też po szkołach. „Najwierniejsi kibice z miasta Łodzi„, mieli wtedy bić rekord frekwencji podczas meczu koszykówki w polskiej lidze. Ostatecznie tego nie zrobili, a kilka kolejek ligowych później, przyszło tych fanatyków na mecz – jak dobrze pamiętam – niecałe 100 osób, bo zespół zdążył przegrać kolejne spotkania, a wejściówki już nie były rozdawane. W związku z tym już nie mogę się doczekać meczów ligowych tego żałosnego, czwartoligowego tworu i ewentualnych czwartoligowych porażek, a wraz z tym czekam na utrzymanie tak wspaniałej czwartoligowej frekwencji. Na razie rudera, na której mają grać, jest niedopuszczona do rozgrywek, więc usprawiedliwienie mają na tacy, ale co wymyślą później?
Inna ciekawostka, nad którą warto się pochylić, to kto zapłacił za wynajęcie Atlas Areny, jaka była cena i jak to możliwe, że czwartoligowy zespół organizuje tam prezentację, skoro sekcja AP ŁKS jest już po paru miesiącach działalności podobno zadłużona w UMŁ?! Odpowiedzi udzielili chyba sami kibice z al. Unii i pobliskiego parku. Otóż wykonali oni na tę okazję specjalną koszulkę piłkarską swojego klubu z nadrukowaną podobizną… wiceprezydenta Łodzi, Krzysztofa Piątkowskiego! „Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu…!” To jak Krzychu? Powiesz nam jak załatwiłeś im tą halę?

PS. A w dzisiejszym wydaniu sportowym „Expressu Ilustrowanego” pięć (!!) stron poświęcono IV-ligowej drużynie z Karolewa