W. Grzyb: „Remis nikogo nie zadowoli”

25 września 2013, 14:37 | Autor:

Wojciech_Grzyb

Przed meczem z chorzowskim Ruchem ucięliśmy sobie pogawędkę z Wojciechem Grzybem, ikoną „Niebieskich”, a obecnie komentatorem stacji Canal Plus.

– Niedawno minął półmetek rundy. Jak ocenisz Ruch po tych ośmiu kolejkach?

– Dorobek punktowy nie jest taki, jak każdy oczekiwał. Tylko jedna wygrana, to mało. To, że zwycięstwo było akurat z Legią nic nie zmienia. W meczu ze Śląskiem widać już jakieś przejawy dobrej gry, zwłaszcza jak porównamy to z meczem z Jagiellonią.

– Nie sądzisz, że ten nokaut w Białymstoku był momentem zwrotnym? Doszło do wstrząsu, zmiany trenera. Gdyby padł remis lub Ruch minimalnie przegrał, to marazm by się dalej ciągnął.

– Być może, ale nie trzeba było od razu przegrywać 0:6. Ale stało się i tego już nie zmienimy. Oby to był – tak jak mówisz – punkt zwrotny, żeby w tej drużynie coś drgnęło. Trener podał się do dymisji i przyszedł nowy. Piłkarze będą chcieli się pokazać. Jak przychodził Jacek Zieliński, to ten początek też wyglądał dobrze. Remis i trzy zwycięstwa – wszyscy myśleli, że to już jest to, że obrano właściwy kierunek, a potem było już tylko gorzej.

– Jak duży wpływ na wyniki „Niebieskich” mają kontuzje Sadloka i Zieńczuka?

– Jakiś tam może mieć, ale z drugiej strony po to są szerokie kadry w zespołach, żeby w każdej chwili kontuzjowanego zawodnika mógł zastąpić rezerwowy. Zdarzają się kontuzje, kartki. Każdy zespół boryka się z takimi problemami. Do nieobecności Maćka Sadloka można było się już przyzwyczaić. Brak chorych piłkarzy na pewno nie ułatwiał sprawy trenerowi Zielińskiemu w ustabilizowaniu tego składu. No ale grać trzeba. Nie mówię, że te kontuzje nie mogą być jakąś tam wymówką, ale te wyniki powinny być lepsze.

– Sytuacja w Widzewie jest podobna do tej przy Cichej. Przegrany w dzisiejszym meczu może na dłużej zostać w okolicach strefy spadkowej, a wygrany odbić. Robi się więc trochę mecz „za 6pkt”.

– To prawda, remis nikogo nie zadowoli. Gdyby on padł, to niewiele zmieniłby w sytuacji obu tych zespołów. Ruch jest przedostatni, a Widzew niewiele wyżej, dzieli ich raptem punkt. Na murawie toczyć więc będzie walka o komplet.

– Przestał strzelać Visnakovs i Widzew nie wygrywa.

– Strzelał i wygrywał te mecze dla Widzewa. Nie wiem, czy przestał działać ten element zaskoczenia, czy to brak stabilizacji formy u młodego chłopaka. Siłą rozpędu strzelił kilka bramek, a teraz się zaciął. Zobaczymy jak będzie dalej, wszyscy w Łodzi na niego liczą. Łatwo jednak nie będzie, bo Ruch zagrał dobrze w obronie w meczu ze Śląskiem.

– Dla piłkarza mecze przyjaźni są trudniejsze? Czy sielanka na trybunach wpływa negatywnie na koncentrację?

– Nie ma większego znaczenia to, że na trybunach będzie nietypowa atmosfera. Może poza tym, że nie będą na Ciebie bluzgać (śmiech). Na pewno każdy wychodzi i tak z myślą, żeby wygrać mecz.
Pamiętam taką serię meczów Widzewa z Ruchem, że ciągle padały remisy i wielbiciele teorii spiskowych doszukiwali się drugiego dna. Teraz już dawno nie było podziału punktów i myślę, że dziś też obie drużyny zagrają ofensywnie, z wolą zwycięstwa. I o to chodzi!

– W Chorzowie jest koncepcja stawiania na zawodników polskich, w Widzewie przeciwnie – sporo pojawia się w tym sezonie obcokrajowców.

– Taka jest decyzja trenera Mroczkowskiego, z którym obszerny wywiad czytałem wczoraj na Waszej stronie. Nie jestem tak blisko Widzewa, żeby to jakoś szczegółowo analizować. Z pewnością przyjrzę się tym zagranicznym piłkarzom w dzisiejszym meczu.
W Ruchu postawiono na polskich zawodników, ale za to trener jest ze Słowacji. Po dorobku punktowym widać, że obie koncepcje średnio się sprawdzają.

– Czy fakt, że Widzew mieć będzie dwa dni odpoczynku więcej może być jakimś handicapem?

– Nie ma reguły. Jak jeszcze grałem w piłkę i trafiały się nam mecze w pucharze, to nie odczuwałem jakiegoś wielkiego zmęczenia i nie przekładało się to na boisko. Jeśli ktoś myśli, że skoro ma dwa dni więcej na odpoczynek i dlatego będzie mieć łatwiej, to nie tędy droga. Dochodzi też strona mentalna, dyspozycja dnia.
Widzew przegrał 0:3 w Gliwicach i na pewno będzie chciał się zrehabilitować przed kibicami.

– Jak się mieszka w Elblągu? Odnalazłeś się między „gorolami” (śmiech) ?

– Mieszka się OK. Pojawiła się niedawno opcja na jakąś pracę trenerską, zobaczymy co z tego wyjdzie. Fajne miasto, fajni ludzie, blisko do morza, choć pora już nie ta, żeby móc to wykorzystać. Nie narzekam, ale wiadomo, to nie Śląsk, gdzie człowiek wie, czym oddycha (śmiech).

– Jak się komentuje mecze na stadionie Widzewa?

– Dziś będzie mój debiut w tej roli na Piłsudskiego, więc to się dopiero okaże. W niedzielę debiutowałem za mikrofonem na Cichej, dziś na Widzewie.

– No to życzę ciekawe meczu, aby było co komentować.

– Dzięki, do do zobaczenia!