Widzew – Chojniczanka (wypowiedzi)

25 kwietnia 2015, 16:36 | Autor:

Wojciech_Stawowy

Końcówka meczu z Chojniczanką dostarczyła kibicom niezwykłych emocji. Ostatecznie Widzew sięgnął po trzy punkty, choć do końca wszyscy drżeli o wynik. Co po meczu mówili trenerzy i piłkarze obu drużyn?

Mariusz Pawlak:
„Bardzo długo wchodziliśmy w mecz i kilka powodów tego znajdziemy. Na początku pierwszej połowy Widzew stworzył sobie dwie dobre okazje i nie straciliśmy gola tylko dzięki nieskuteczności. W drugiej połowie mieliśmy wyjść wyżej i odbierać tam piłki. Mieliśmy założenie, by Widzewowi pozwolić grać tylko w bok, a nie środkiem. Niestety w końcówce udało im stworzyć akcję i strzelić. W piłce nie wszystko musi układać się po naszej myśli, nieraz potrzebne jest także szczęście, a nam dzisiaj go zabrakło. Gratuluję trenerowi Stawowemu zwycięstwa. My też z takim celem tu przyjechaliśmy, ale się nie udało.”

Wojciech Stawowy:
„Przede wszystkim gratuluję piłkarzom, którzy przeszli kolejną metamorfozę po tym, co działo się tydzień temu. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo, w przebiegu całego spotkania byliśmy lepsi. W pierwszej połowie było nieco lepiej, niż w drugiej, ale to wynikało z uciekającego czasu, nerwowości, jaka wkrada się w trudnych sytuacjach. Jednak to, co zrobił Maciek Krakowiak, broniąc rzut karny, mam nadzieję będzie punktem zwrotnym, który pozwoli nam się utrzymać, bo szansa wciąż jest. 

Mądry człowiek uczy się do czasu, my tych lekcji mieliśmy już dużo. Liczę, że w Płocku nie będziemy znów oglądać innej drużyny. Presja wyniku cięgle na nas ciąży, moją rolą jest odpowiednio tych chłopaków nastawić przed kolejnym meczem. Gdybyśmy na wyjazdach punktowali tak, jak w Byczynie, bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu.

Nie wiem, czy był rzut karny, jeśli Kasprzak kopnął rywala, to podyktowano go słusznie. Bartek teraz mocno przeżywa tą sytuację, ale po to ma Maćka – kolegę z zespołu – żeby ten go uratował. Kto wie, może kiedyś przyjdzie taki moment, że to Bartek uratuje Maćka.”

David Kwiek:
„Czy noga drżała przed strzałem? Nie mogła (śmiech). Szkoda, że tak późno strzeliliśmy tego gola, bo szans – zwłaszcza w pierwszej połowie – mieliśmy sporo. Ważne jednak, że te sytuacje są i to w każdy meczu coraz więcej. Musimy jeszcze popracować nad skutecznością i będzie dobrze. Na wyjazdach nasza słaba dyspozycja zaskakuje również nas, nie wiemy dlaczego tak to wygląda. U siebie wygrywamy, ale z wyjazdów nie przywozimy punktów – trzeba to zmienić. Przed tym meczem powiedzieliśmy sobie, że nie patrzymy na tabelę, nie kalkulujemy. Zostało kilka kolejek, musimy wygrywać i …zobaczymy.”

Maciej Krakowiak:
„Zrobiłem to, co do mnie należało. Mamy trzy punkty i to jest najważniejsze. Wciąż wierzymy w utrzymanie, a teraz spokojnie przygotowujemy się do kolejnego spotkania. Po podyktowaniu karnego doskoczyliśmy do sędziego, była w nas taka sportowa złość, bo arbiter był dzisiaj przeciwko nam. Zasłużyliśmy na wygraną, a mogliśmy ją w ostatniej chwili stracić. Chciałem przy tym strzale utrzeć nosa sędziemu, wybrałem róg i udało się. Już w meczu z Termaliką mogłem obronić, bo też wyczułem strzelca. Dzisiaj wyszło z lepszym skutkiem.”

Tomasz Lisowski:
„Machałem rękoma, ale zdenerwowany byłem na siebie, a nie na kolegów. W tych sytuacjach zamiast strzelać, powinienem był podawać. Szkoda, że w pierwszej połowie nic nie wpadło, bo spotkanie ułożyłoby się dla nas lepiej i spokojniej by się nam grało. A tak do końca trzeba było walczyć, ale cieszymy się bardzo, że udało nam się w końcu strzelić bramkę. Rozmawiałem po meczu na gorąco z sędzią, bo nie wiem, czy ten karny był. Zdaje mi się, że to raczej przeciwnik na nisko miał głowę. Z kibicami też troszkę pogadałem, powiedziałem im to, co w Świnoujściu, że bardzo liczymy na ich pomoc. Są naszym dwunastym zawodnikiem i z ich wsparciem gra się nam dużo łatwiej.”