Widzew – GKS (wypowiedzi)

22 listopada 2014, 17:25 | Autor:

Rafał_Pawlak

Nie udało się wygrać łodzianom w historycznym meczu. Widzew zremisował z GKS Katowice 1:1, choć w doliczonym czasie należał mu się rzut karny. Oto, co po spotkaniu powiedzieli trenerzy i piłkarze obu zespołów.

Grzegorz Mokry (asystent Artura Skowronka):
„Jako sztab szkoleniowy jesteśmy zawiedzeni i samym wynikiem i postawą zespołu. Przed cały tydzień poprzedzający spotkanie uprzedzaliśmy zawodników, co nas tu czeka. Że Widzew postawi przeciw nam determinację i wolę walki. W naszym zespole miało to wyglądać, jak u rywali i nie sprawdziło się. Nie będziemy – jako sztab – tego tolerować. Agresja i wola walki była dominująca u gospodarzy, a my nie stanowiliśmy monolitu, nie dążyliśmy do zwycięstwa. Wyciągniemy z tego konsekwencje. Wynik, to jedno, ale sama postawa niektórych zawodników na pewno nie rokuje na przyszłość.”

Rafał Pawlak:
„Na początku chciałem podziękować mojej drużynie, która dzisiaj naprawdę dała z siebie wszystko. Mówiłem, że jeśli zagramy z zaangażowaniem, to nie będziemy się za tę drużynę wstydzić. Dziękuję wszystkim pracownikom, dziękuję też wam, że opisywaliście nasze losy. Chcę zakomunikować, że po meczu z Dolcanem Ząbki przestanę być trenerem Widzewa!”

Marcin Kozłowski:
„Karny po faulu na mnie był ewidentny! Wbiegłem w pole karne i zostałem podcięty. Nie może być tak, że w takiej sytuacji nie dyktuje się rzutu karnego a na dodatek dostaję żółtą kartkę. Sędziowie nam ewidentnie nie sprzyjają.
Wyszliśmy na boisko, żeby ten mecz wygrać. Wszystko układało się dobrze, jak zwykle do bramki dla przeciwnika. Potem uszło z nas powietrze a GKS przejął inicjatywę. Dobrze, że Damian Warchoł strzelił bramkę do szatni, bo po niej znowu zaczęliśmy wierzyć w zwycięstwo i z takim nastawieniem wyszliśmy na drugą połowę. Mieliśmy sytuacje, chociażby tą, po której powinien być podyktowany rzut karny. Zostawiliśmy na boisku sporo sił i szkoda, że nie udało się nam zwyciężyć dla naszych kibiców.”

Rafał Augustyniak:
„Żałuję sytuacji po akcji z Mateuszem Jańcem, bo gdybym strzelił to technicznie w długi róg, to jestem pewien, że zakończyłoby się to bramką. A uderzyłem to prostym podbiciem i piłka przeszła obok słupka. Fajnie współpracowało mi się dzisiaj z Mateuszem z lewej strony i na pewno żałujemy tego, bo można było wyciągnąć coś więcej niż remis.
Do każdego meczu podchodzimy tak, że 3 punkty są do zdobycia i z takim samym pojedziemy do Ząbek. Fajnie byłoby się przełamać przed zimą – lepiej by się trenowało po tych załóżmy 4 punktach w dwóch było nie było pierwszych meczach rundy rewanżowej. Podbudowałoby to zespół.
Miejmy nadzieję, że zespół zostanie wzmocniony doświadczonymi piłkarzami. W przerwie zimowej musimy to zrobić, bo nawet sam prezes Cacek zauważył, że samymi młodymi nie da się wygrywać meczów. Wiadomo, jak młody zawodnik reaguje na wszystko – presję ze strony kibiców, zarządu, presję z każdej strony. Doświadczony piłkarz może pomóc i nawet do szatni wniósł inną atmosferę. My wszyscy jesteśmy prawie rówieśnikami i trudno jest komuś udźwignąć ciężar odpowiedzialności, a doświadczeni zawodnicy pociągną drużynę do przodu.”

Damian Warchoł:
„Ciesze się ze zdobytego gola, ale jestem smutny, że nie wygraliśmy meczu. W taki dzień jak ten bardzo chcieliśmy to zrobić i godnie pożegnać się z tym stadionem. Gola w Głogowie zadedykowałem swojemu tacie, dzisiejszy niech będzie więc dla mamy. Na trybunach był też mój dziadek i mam nadzieję, że był ze mnie dumny. Musimy zrobić wszystko, żeby zakończyć ten rok wygraną, bo brakuje nam punktów. Mam nadzieję, że ostro przepracujemy zimę a klub dokona koniecznych wzmocnień. Chyba jest nam to potrzebne.”

Mariusz Rybicki:
„Starałem się strzelić dzisiaj gola, ale zabrakło mi skuteczności. Byłem już blisko w pierwszej połowie, ale uderzyłem piłkę obok słupka i bardzo tego żałuję, bo była to dobra sytuacja. Również w drugiej połowie strzelałem lewą nogą, ale piłka poszła nad poprzeczką. To, co zrobili sędziowie, to była paranoja. Obrońca zostawił nogę, która zahaczyła Marcina [Kozłowskiego – przyp. red.] i karny był ewidentny. Zamiast tego „Cinek” dostał jeszcze żółtą kartkę. Sędziowie zresztą nie pomagają nam od początku sezonu.
Zimą czeka nas ciężka praca, ja też chcę się wziąć za siebie i w rundzie rewanżowej pociągnąć tę drużynę. Zakończoną rundę w moim wykonaniu oceniam średnio – miałem momenty lepsze i gorsze.”

Veljko Batrović:
„Graliśmy tak, jak powiedzieliśmy sobie w szatni a znów tracimy bramkę w beznadziejny sposób. Jeszcze w pierwszej połowie odrobiliśmy tę stratę i w drugiej poszliśmy za ciosem – atakowaliśmy, mieliśmy swoje sytuacje i dążyliśmy do wygranej. Myślę, że było widać jakiś postęp w grze i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
Nie wiem, czy to ja wykonywałbym rzut karny, gdyby został on podyktowany, bo do tego wyznaczonych było dwóch zawodników. Ale chętnie bym podszedł do niego, bo bardzo chciałbym strzelić bramkę dla Widzewa – ostatni raz było to jeszcze w Ekstraklasie.
Chciałem podziękować kibicom. Robili różnicę – bardzo lubię grać w takich okolicznościach. Kibice nam dużo dzisiaj pomogli, mnie osobiście też. Bardzo dobrze czułem się na boisku, przy takiej atmosferze na trybunach.”

Maciej Krakowiak:
„Trenerzy nie mówili mi, że zagram, ale gdzieś wewnętrznie to przeczuwałem. Cieszę się z tego, że wróciłem do bramki i to jeszcze w takim meczu. Uważam, że zasłużyłem na tę szansę, ciężko pracowałem na treningach i opłaciło się. Nie wiem, czy to wynikało z gry Dino Hamzicia. Nie jestem od oceniania, więc nie odpowiem. Szkoda, że nie udało nam się wygrać, bo była ku temu szansa. Moglibyśmy się godnie pożegnać z tym stadionem, a tak jest spory niedosyt.
Mecz był dwa razy przerwany, bo kibice wrzucili race na boisko. Nie wpływa to dobrze na drużynę, bo wybija z rytmu, ale mi się podobało. Od razu człowiek czuje, że gra w wyjątkowym meczu dla wyjątkowej publiczności!”