Widzew Łódź – Bayer Uerdingen 22.10.1986 i 05.11.1986)

10 stycznia 2010, 16:20 | Autor:

Po wcześniejszym wyeliminowaniu austryjackiego LASK Linz, Widzew rozegrał 22.10.1986 roku w Łodzi pierwszy mecz II rundy pucharu UEFA. Przeciwnikiem łodzian był niemiecki Bayer Uerdingen. W ówczesnym okresie kadra Widzewa przedstawiała się całkiem dobrze – w meczu z Uerdingen grali m.in. tacy zawodnicy, jak Bolesta, Przybyś, Walczak, Kajrys, Dziuba, Cisek, Kamiński, Iwanicki, Putek czy Wraga. Pamiętający tamte czasy kibice wiedzą jednak, że kadra owa była mocna, ale… na papierze.

Większość graczy ówczesnego składu Widzewa najlepsze lata miała już bowiem za sobą. Na kolana nie rzucał również skład drużyny z Bundesligi – o sile tego zespołu stanowili przeciętni Skandynawowie Thommessen i Edvaldsson. Z graczy niemieckich na uwagę zasługiwali Funkel i Kuntz. Najbardziej znaną postacią ekipy z Uerdingen był jednak charyzmatyczny, jasnowłosy trener Karlheinz Feldkamp. Rozegrany w deszczowy październikowy wieczór mecz, nie utkwił na długo w pamięci widzów. Widzew miał przewagę, oddał kilka groźnych strzałów jak na przykład Walczaka w 20 minucie, a przeciętni Niemcy rozbijali ataki naszych piłkarzy w rozpaczliwy momentami sposób. W marnowaniu stuprocentowych sytuacji celował zwłaszcza Leszczyk, któremu już na samym początku w 2 minucie meczu udała się „sztuka” nie trafienia do pustej bramki z kilku metrów. To samo uczynił w 30 minucie, kiedy był sam na sam z bramkarzem gości. Na tym nie koniec rozczarowań. W II połowie norweski sędzia Halle przyznał Widzewiakom w 66 minucie, za faul na Wradze rzut karny. Jednak i wykorzystanie tej szansy okazało się być ponad siły Widzewa. Pechowym egzekutorem okazał się Putek. W tym momencie zdecydowana większość spośród 10.000 przemokniętych fanów Widzewa zwątpiła już w zwycięstwo RTS nad Bayerem. Kibice mieli rację – mecz zakończył się niesatysfakcjonującym remisem 0:0 a na dokładkę w 90 minucie Dziuba uratował łodzian, wybijając piłkę z linii bramkowej po strzale Bommera. Wiele dobrego o meczu nie da się powiedzieć także pod względem kibicowskim. Fani Uerdingen wypadli jeszcze gorzej, niż ich piłkarze. Trzydziestoosobowa grupa zasiadła w pobliżu trybuny prasowej i z rzadka tylko wspomagała swój zespół, próbując coś tam krzyknąć. Kilka czerwono-niebieskich szalików wystarczało za cały ultrasowski „arsenał” Niemców. Była to jedna z najsłabszych ekip europejskich, spośród wszystkich widzianych na Widzewie. Przybysze zaimponowali za to luksusowym piętrowym autokarem, którym przybyli do Łodzi. Wzbudzał on wielkie zainteresowanie szczególnie wśród najmłodszej części widzewskiej braci – były to czasy, gdy na polskich drogach napotkać można był bowiem niemal wyłącznie jelcze i autosany. Kibice Widzewa również nie zachwycali, trochę wrzawy było przed rzutem karnym i kilku gorących sytuacjach pod bramką gości, ale to był raczej smutny mecz przy smutnej pogodzie, który zakończył się smutnym wynikiem. Wspominany on jest jako symboliczny kres solidnego Widzewa epoki Iwanickiego i Bolesty. Od tamtej pory rozpoczęła się bowiem równia pochyła z metą w II lidze. W rewanżu rozegranym 05.11.1986r w Uerdingen, Bayer okazał się lepszy wygrywając 2:0 (1:0). Najpierw w 24 minucie bramkę samobójczą „zdobył” Dziuba a kropkę nad „i” postawił w 79 minucie Bierhoff. Zasłużona porażka Widzewa dała awans do III rundy drużynie gospodarzy. Na kolejny mecz w europejskich pucharach kibice Widzewa musieli poczekać aż do 1992 roku.