Widzew Łódź – ŁKS (18.09.1983)

10 stycznia 2010, 16:15 | Autor:

Derby Widzew – ŁKS, które odbyły się 18.09.1983r. Wobec 20 tysięcy widzów były ciekawym widowiskiem piłkarskim i przebiegały pod dyktando Widzewiaków. Ostateczny wynik spotkania brzmiał 3:1 (1:1). Taktyka ełkaesiaków polegała na próbie przykrycia najlepszych zawodników Widzewa, czyli Dziekanowskiego, Kajrysa, Piotrka Romke, ale z dobrze technicznie wyszkolonymi zawodnikami, nie było to dla nich łatwe.

Pierwsza bramka padła w 26 minucie po akcji Dziekanowskiego z bardzo dobrze grającym szybkobiegaczem Leszczykiem, który zakończył ją golem. Wyrównanie nastąpiło w 45 minucie po strzale Sybilskiego, któremu raz udało się ograć Wójcickiego i pokonać Młynarczyka. Tuż po rozpoczęciu gry w drugiej połowie, w 47 minucie Widzew objął prowadzenie. Jacek Gierek popisał się znakomitym rajdem prawą stroną boiska i ograł dwóch obrońców ŁKS. Dośrodkował na pole karne, a tam Bako po nieskutecznej interwencji wybił piłkę pod nogi Leszczyka. Ten nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce. Trzecia bramka Dziekanowskiego w 74 minucie nastąpiła po podaniu od Gierka i strzale nie do obrony dla bramkarza gości. Widzewiacy już do końca mądrze kontrolowali grę a piłkarze ŁKS-u byli bezradni, bo trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że była to przeciętna a właściwie słaba drużyna.

Kibice ŁKS-u weszli na stadion od strony stacji kolejowej Łódź Niciarniana, ale postanowili usiąść na tych derbach wyjątkowo na środku sektora „Pod Masztami”, który szczelnie wypełnili. W tamtych czasach, podobnie jak we wcześniejszych latach, obiekt Widzewa nie był jeszcze podzielony na sektory i wszyscy (nawet kibice gości) mogli siadać w dowolnym miejscu. Tym posunięciem ełkaesiacy chcieli chyba „odczarować” dla swoich piłkarzy stadion Widzewa, bo gdy siadali na Niciarce czy Pod Zegarem, nie odnosili zwycięstw. Niestety znowu się nie udało. Być może jest to jakieś zaskoczenie dla osób, które nie pamiętają tamtych lat i porównują je z czasami dzisiejszymi, ale podobnym zaskoczeniem może być również to, że na przełomie lat 70-tych i 80-tych kibice Widzewa umawiali się na wyjazdowe derby przed główną bramą stadionu ŁKS-u (od strony Retkini) i tamtędy wchodzili na mecz. Kolorowi kibice Widzewa siedzieli Pod Zegarem i wypełnili blisko dwa sektory. Pod względem dopingu nie było jakiejś większej przewagi którejś ze stron, choć jak zwykle większa sympatia zgromadzonych na stadionie ludzi (dzisiaj się mówi pikników) była po stronie Widzewa. Na kilka minut przed końcem meczu, kiedy wiadomo już było, że ŁKS przegra, z sektora jego kibiców w kierunku fanów Widzewa wyruszyło ok. 30 gości z „ekipy mocnych wrażeń”. Była to chyba najsilniejsza ich grupa, która składała się z najstarszych i najlepiej zbudowanych kiboli. Podeszli Pod Zegar i na dole tej trybuny doszło do siłowej konfrontacji. Na górze trybuny i koronie powstała natomiast panika i część Widzewiaków zaczęła się wycofywać w kierunku wyjścia. Bitwę na pięści wygrali ełkaesiacy i… w tym momencie sędzia zagwizdał koniec meczu. Szalikowcy Widzewa zaczęli szybko opuszczać stadion a zadowoleni bojówkarze ŁKS-u z butnymi okrzykami na ustach zaczęli wracać do swoich. Pokazali, że są mocni i to mimo porażki ŁKS-u w derbach, całkowicie ich usatysfakcjonowało. Po meczu pochód kibiców ŁKS-u maszerujący w kierunku Retkini został zaatakowany przez Widzewiaków przy ul. PKWN (teraz Dowborczyków). Czoło tego pochodu wpadło w panikę i zaczęło uciekać, ale po chwili nastąpił kontratak głównych sił ŁKS-u i uciekać musieli Widzewiacy. Schronili się w budynku dyskoteki (był to wtedy znany wszystkim klub kibiców Widzewa) i niestety ta „posesja” trochę ucierpiała.

Uwaga: Swoją „chuligańską” dominację ełkaesiacy utrzymywali jeszcze ok. 2-3 lat i trzeba to im oddać wspominając historię derbowych spotkań. Dopiero w drugiej połowie lat 80-tych nie mogli już czuć się pewni swego. Zwiastunem tego był już mecz derbowy rozegrany na ŁKS-ie w dniu 05.05.1984r. (wynik 3:3-patrz opis w tym rozdziale) a potwierdzeniem były derby rozegrane 06.09.1986r. na Al. Unii 2 (ŁKS wygrał je 1:0 (1:0) po bramce Barana w 36 minucie). Wtedy przed meczem ełkaesiacy dostali potężne lanie i na pewno nie zapomną tamtych chwil ci „bracia zza miedzy”, którzy szli na spotkanie od strony ulicy Karolewskiej. Przegoniono również wtedy przyjaciół ŁKS-u z Włókniarza Pabianice a po meczu podobne wydarzenia w stosunku do ełkaesiaków miały miejsce na dworcu Kaliskim i pobliskim osiedlu Karolew.