Zaskakujący ruch Smudy. Manewr nie wypalił

10 września 2017, 20:47 | Autor:

Większość kibiców Widzewa, czytając skład na mecz z Olimpią Zambrów, przecierało oczy ze zdumienia. Franciszek Smuda po raz pierwszy dokonał w wyjściowej jedenastce aż dwóch zmian. Największym zaskoczeniem było wystawienie Damiana Kostkowskiego… w środku pomocy.

Kostkowski kreowany był w trakcie letnich przygotowań na lidera łódzkiej obrony, ale na krótko przed inauguracją nowego sezonu naderwał więzadła w kolanie. Absencję kolegi skrzętnie wykorzystał więc Radosław Sylwestrzak, tworząc parę środkowych obrońców z Sebastianem Zielenieckim. O ile początek rozgrywek był dla obu stoperów dość ciężki, to z każdym meczem duet ten spisuje się coraz lepiej. Zieleniecki imponuje spokojem i dokładnością, a Sylwestrzak przestał podnosić fanom ciśnienie każdą swoją interwencją.

Ważne jest także, że w sześciu dotychczasowych meczach za kadencji Smudy, drużyna straciła raptem jednego gola. Nic więc dziwnego, że trener nie dokonuje zmian w formacji obronnej, co skutkuje tym, że Kostkowski wciąż musi godzić się z rolą rezerwowego. Aż do piątku, bo nieoczekiwanie posadził na ławce Macieja Kazimierowicza, wystawiając na środku pomocy właśnie popularnego „Kostka”.

„Franz” znany jest z tego, że potrafi ustawiać piłkarzy na pozycjach, na których ci nigdy dotąd nie występowali. Szczególnie upodobał sobie przekształcenia napastników w obrońców. Przekonali się o tym m.in. Łukasz Mierzejewski i Przemysław Pitry. Pierwszy z atakującego stał się solidnym, ekstraklasowym prawym defensorem, a drugi wylądował na pozycji stopera!

Manewr z Damianem Kostkowskim w środku pola jednak nie wypalił. Byłemu graczowi Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie wyraźnie brakowało czucia piłki. O ile z zadań defensywnych wywiązywał się najczęściej poprawnie, to już gra do przodu wyraźnie mu nie wychodziła. To nie jest zawodnik o odpowiedniej kreatywności i przyspieszeniu. Po fakcie zdał sobie z tego sprawę także Smuda, desygnując do gry zaraz po przerwie nominalnego środkowego pomocnika, Macieja Kazimierowicza.

To właśnie „Kazik” okazał się jednym z ojców piątkowego zwycięstwa. Jego wejście bardzo ożywiło grę Widzewa, choć sam piłkarz nie miał dobrze ustawionego celownika. Dwukrotnie pokusił się uderzenia  z dystansu i oba były marnej jakości. W 91. minucie widzewiak przeprowadził jednak akcję meczu. Jednym zwodem minął trzech rywali i posłał piłkę za linię obrony. Dzieła zniszczenia dokonali potem Daniel Mąka i Kacper Falon.



Jak Smuda tłumaczył posadzenie na ławce piłkarza, bez którego wcześniej nikt nie wyobrażał sobie wyjściowej jedenastki? „Chciałem wypróbować taką koncepcję, żeby przekonać się, jak to wyjdzie w meczu. Musimy mieć przygotowany taki wariant taktyczny. Teraz już wiem, co należy w nim poprawić” – skomentował trener Widzewa.

Coś nam się wydaje, że Kazimierowicz szybko wróci do wyjściowej jedenastki. Kostkowskiemu natomiast przyjdzie nadal cierpliwie czekać na swoją szansę. Ale już w formacji obronnej…

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x