Legia II – Widzew (wypowiedzi)

26 listopada 2016, 14:59 | Autor:

tomasz_muchinski

Widzew nie wygrał czwartego meczu z rzędu i zimę spędzi ze stratą dwunastu punktów do lidera. W zespole potrzebny będzie wstrząs, co przyznał sam Tomasz Muchiński, na gorąco oceniając spotkanie z Legią II. Co jeszcze mówili widzewiacy?

Tomasz Muchiński:
„Kolejna porażka i błędy, które zaczynają spędzać sen z powiek. Myślę, że problem jednak jest głębszy. Powiem paradoksalnie: dobrze, że takie mecze się zdarzają, bo pokazuje to obraz, czym obecnie dysponuje Widzew i czego możemy spodziewać się w przyszłości. To otwiera oczy. Mało było meczów, w których byliśmy panami sytuacji, nawet przy wygranych. Wyniki zaciemniały rzeczywistość.

Zmieniliśmy dzisiaj układ, zagraliśmy 4-3-3, z trzema napastnikami. Liczyłem, że pozwoli nam to lepiej penetrować środek pola. Atakować miały nasze trzy żądła. Straciliśmy tą bramkę niefrasobliwie. Kozłowski, który bardzo chciał zagrać, stracił gdzieś tempo. Ale pokazał chociaż, że jest gotów do pracy. Na przerwę schodziliśmy mając wszystko w garści, wyrównaliśmy przed końcem pierwszej połowy. W drugiej zaczęło się nakręcać, być optymistycznie i znów stały fragment gry. Znów błąd bramkarza, wielbłąd. Podobna sytuacja jak w Tomaszowie, tylko tam bramkarz był atakowany, a tu bez przeciwnika. Nie wiem, czym to tłumaczyć. Szukaliśmy później zmian, musieliśmy się odkryć.

Nie chcę analizować tego na szybko. Musimy usiąść z działaczami i chętnie przedstawię raport, jak ja bym to widział. Trener, który przyjdzie, będzie chciał tą grupą zarządzać, dlatego musi dostać ode mnie pewne wskazówki. Na pewno wymieniłbym połowę składu. Chybiony był też pomysł z młodzieżowcami w bramce. Nie trzymają chłopaki ciśnienia. Wiosną będzie problem, bo trzeba znaleźć pięciu-sześciu piłkarzy. Nie zawodników, a piłkarzy.”

Krzysztof Dębek:
„Cieszymy się ze zwycięstwa, bo to taki mecz z podtekstami. Czy to pierwsza drużyna, czy rezerwy czy też Młoda Ekstraklasa, oprawa w spotkaniach Legii z Widzewem jest fajna. Są kibice. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Pierwsza połowa, mimo remisu, była dla nas. Wiedzieliśmy, jak grać z Widzewem, do każdego meczu podchodzimy profesjonalnie. Znaliśmy problemy, np. brak Jędrzejczyka. Co do stałych fragmentów gry, to gole z Sokołem nie były pierwsze, jakie łodzianie tracili w tym sezonie. My się cieszymy, ale chłopakom z Widzewa nie zazdroszczę.”

Mateusz Michalski:
„Na początku meczu dostałem wkrętem w kolano i to doskwierało, ale dawałem z siebie wszystko. Każdy z nas wiedział, jak ważne było to spotkanie. Udało nam się wyrównać przed przerwą, a potem kontrolować grę w drugiej połowie. Niestety, nie wiem który już raz straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. To jest zatrważające. Cel na wiosnę się nie zmienia, ale bardzo się ten awans od nas oddalił. Dwanaście punktów to przepaść, ale nie takie rzeczy działy się w futbolu.”

Marcin Kozłowski:
„To był pierwszy mecz od trzech miesięcy. Nie jest łatwo, bo przegraliśmy mecz, którego nie mogliśmy przegrać. Mieliśmy okazję, by strzelić bramkę na 2:1, a sami dostaliśmy gola ze stałego fragmentu gry, który nie miał prawa się zdarzyć. Były szanse, żeby wyrównać i znów klops. Mamy dwanaście punktów i musimy zapierdalać, żeby to odrobić. Nie ma innej opcji. Szacunek dla kibiców, którzy przyjeżdżają za nami i nas kibicują. By dziś ich zawiedliśmy.”

Mariusz Zawodziński:
„Nie mogę być zadowolony z tej zmiany. Po tym, co wystawił mi Kowalczyk, piłka powinna być w sieci. Mecz mógłby w końcówce wyglądać inaczej. Po strzeleniu wyrównującej bramce Legia zaczęła się gubić i pierwsze minuty po przerwie wyglądały całkiem nieźle. Potem dostaliśmy kolejnego gola, który był babolem. Szkoda, że nie udało mi się wykorzystać chociaż jednej okazji. Przykro, że tak kończymy rundę. Czekamy teraz na postanowienia zarządu.”

Robert Kowalczyk:
„Bardzo chciałem zagrać, bo wiadomo, że dla mnie, jako wychowanka, każdy mecz z Legią jest szczególny. Nieważne, czy to pierwszy czy drugi zespół. Trener zdecydował, że zacznę na ławce i pozostaje mi uszanować tą decyzję. Strata punktów boli. Fatalnie kończymy rundę. Z kibicami właściwie nie rozmawialiśmy. Oni mówili, a my słuchaliśmy. Mają rację. Po tym, co pokazaliśmy, nie mamy prawa nosi koszulek z tym herbem.”

Daniel Mąka:
„Jest mi wstyd, bo końcówką rundy pogrzebaliśmy sobie to, co wywalczyliśmy na początku. To, co się dzieje, uderza przede wszystkim w nas – doświadczonych zawodników. Nie jest łatwo, gdy dostaje się bramkę w 3. minucie. Jestem jednak przekonany, że w pierwszych meczach sezonu na takiego gola odpowiedzielibyśmy czterema, a teraz ciężko nam to przychodzi. Ale ja się nie znam. Ja jestem od grania.”