Niedziela doczeka się szansy, by jeszcze zawalczyć o kontrakt?

Nie tak wyobrażał sobie transfer do Widzewa Bartłomiej Niedziela. Były zawodnik m.in. Jagiellonii Białystok czy ostatnio Chojniczanki Chojnice miał być wielkim wzmocnieniem łódzkiej drużyny, a odgrywa w niej co najwyżej drugoplanową rolę.

Jesienią zrzucano to na karb problemów zdrowotnych, ale w rundzie rewanżowej sytuacja miała odmienić się o 180 stopni. Pomóc w tym miało przesunięcie Niedzieli do linii obrony. Tak się jednak nie stało i mimo udanych występów w meczach sparingowych, Franciszek Smuda zamknął swojego podopiecznego „do szafy”. Widzewiakowi, który w zimowych grach kontrolnych zaliczał asysty i strzelał bramki, pozostała jedynie gra w rezerwach w lidze okręgowej.

Być może Niedziela jednak doczeka się szansy i to od razu w podstawowym składzie. Na środowej gierce treningowej to właśnie on wystawiany był w „podstawowym garniturze”, w miejsce Marcina Kozłowskiego. Wychowanek od momentu urazu, jakiego doznał w Ełku, nie może wrócić do odpowiedniej formy i sztab szkoleniowy rozważa postawienie na 33-letniego „Niedzielkę”.

Przed meczem z GKS Wikielec zespół zaliczy jeszcze dwie jednostki treningowe, więc plany mogą się zmienić. Jeśli jednak Smuda konsekwentnie będzie chciał odstawić Kozłowskiego, to będzie mógł zastąpić go tylko Niedzielą. Szkoleniowiec porzucił już chyba pomysł z cofaniem Michała Millera, a Radosław Sylwestrzak będzie musiał zagrać na środku defensywy.

Dla Bartłomieja Niedzieli to już ostatni dzwonek, by przekonać do siebie „Franza”. Z końcem czerwca wygasa jego kontrakt z Widzewem i jeżeli skończy się tylko na niedzielnym występie, zawodnik będzie musiał raczej szukać nowego klubu. Potrzeba przełomu i dołożenia nie tyle cegiełki, co solidnej cegły do awansu łodzian na finiszu sezonu. Wydaje się, że tylko to może uratować 33-latkowi pozostanie w Łodzi.