Oceny widzewiaków po meczu z Drwęcą

8 listopada 2016, 21:22 | Autor:

pilkarze

Po pierwszej połowie niedzielnego meczu z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie nie było chyba kibica, który mógłby być niezadowolony z gry zespołu. W przerwie Widzew przeszedł jednak niezrozumiałą metamorfozę i zawiódł na całej linii.

Mateusz Wlazłowski:
Po raz pierwszy miał okazję zagrać w barwach pierwszego zespołu Widzewa w meczu ligowym. Kibice domagali się wstawienia go do bramki już wcześniej, ale Wlazłowski swym występem potwierdził, dlaczego był tylko rezerwowym. W pierwszej połowie bronił całkiem nieźle, przydarzył mu się tylko jeden błąd w powietrzu. Po zmianie stron było jednak źle. Kluczowym momentem jego występu była koszmarna pomyłka przy wybiciu piłki, po którym Drwęcą odrobiła straty.
Ocena: 4,5

Kamil Tlaga (piłkarz meczu):
Wrócił na prawą obronę, choć pod koniec meczu znów przeszedł do środka pola. W pierwszej połowie grał fenomenalnie. Wzorowo radził sobie z Grzegorzem Domżalskim i Jakubem Szarpkiem, wybijając im futbol z głowy. Uruchamiał też niezłe kontry. Niestety, po przerwie drużyna straciła trzy gole, co musi odbić się na nocie defensora. Dodajmy jednak, że przy żadnej bramce Tlaga nie zawalił.
Ocena: 6,5

Norbert Jędrzejczyk:
Grający dotychczas solidnie stoper zaliczył w niedzielę fatalny występ, zdecydowanie najgorszy, odkąd trafił do Widzewa. W pierwszej połowie jeszcze dawał radę, choć dwa razy zdarzyło mu się przegrać pojedynek biegowy i ratowany był przez kolegów. W drugiej Jędrzejczyk robił błąd za błędem. Gol na 1:2 to jego samobójcze trafienie. Zamiast wybić piłkę, skierował ją do siatki. „Jędza” zdrzemnął się również przy trzeciej bramce Drwęcy, będąc zupełnie poza akcją. Na takie pozorowanie gry w RTS nie ma miejsca!
Ocena: 3,5

Sebastian Zieleniecki:
Z pary stoperów Zieleniecki zagrał nieco lepiej od swojego partnera. W pierwszej połowie był szybki i dokładny. Naprawiał błędy Jędrzejczyka. Niestety, „Zielu” zawinił nieco przy golu na 2:2, przeszkadzając Wlazłowskiemu w interwencji. Nie zmienia to jednak faktu, że bramkarz powinien panować na przedpolu i obrońca powinien zostać zneutralizowany. Tak się jednak nie stało.
Ocena: 5,5

Bartłomiej Gromek:
Już wydawało się, że wraca do lepszej formy, a tu znowu klops. To Gromek ponosi najwięcej winy za utratę pierwszej, najbardziej kluczowej bramki dla losów spotkania. Lewy obrońca miał dużo czasu, by odpowiednio ustawić się do dośrodkowanej piłki, jednak zrobił to źle. Ledwie udało mu się trącić futbolówkę do tyłu, idealnie na nogę Domżalskiego. Niedługo po tej sytuacji został zdjęty z boiska.
Ocena: 5

Adrian Budka:
Dobrze wyglądał w pierwszych 45 minutach. Dyrygował grą drużyny, nie tylko pomagając jej utrzymać się przy piłce, ale też wspierając kolegów mentalnie. W prezencie dostał od rywala bramkę, bo ciężko inaczej nazwać gola strzelonego przez Budkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Po zmianie stron gra kapitana siadła, jak całego zespołu.
Ocena: 6,5

Kacper Bargieł:
Tomasz Muchiński, chcąc chyba nieco podwyższyć środek pola pod nieobecność Przemysława Rodaka, wystawił do gry na pozycji numer sześć Bargieła. Eksperyment nawet się udał, bo nominalny obrońca wygrywał pojedynki główkowe i dobrze czyścił okolice pola karnego. Gorzej było już na ziemi, gdzie widzewiak miał problemy z kombinacyjną grą. Zbyt często też faulował. Z biegiem czasu zaczął tracić siły i łapały go skurcze. Nie ma się co dziwić, był to dla niego pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce od maja.
Ocena: 6

Princewill Okachi:
Przed przerwą trzymał poziom i pomagał organizować grę w środku pola. W drugiej połowie i on się pogubił. Coraz mniej było odbiorów, coraz więcej niedokładnych podań, przez które łodzianie nie potrafili odsunąć zagrożenia od swojej bramki i przenieść ciężaru gry na połowę Drwęcy. Okachi w niczym nie przypomina piłkarza z poprzedniego sezonu, nie mówiąc już o czasach, gdy występował na boiskach Ekstraklasy.
Ocena: 5,5

Mateusz Michalski:
Wciąż należy do najbardziej wartościowych zawodników w zespole. Jego błyskotliwość, ciąg na bramkę i spokój w polu karnym pozwoliły mu strzelić siódmego gola, dzięki czemu Michalski zrównał się z Danielem Mąką w klubowej klasyfikacji najskuteczniejszych. Jego trafienie z 18. minuty w końcowym rozrachunku niewiele dało gościom, bo ci wrócili do Łodzi bez punktu. W drugiej połowie lekkim zarzutem do skrzydłowego może być bierna postawa przy pierwszym golu. Mógł lepiej asekurować Gromka i odważniej wyjść do Domżalskiego.
Ocena: 6,5

Krzysztof Możdżonek:
Zagrał w swoim stylu – nieszablonowo, ale też nonszalancko. Potrafił jednak utrzymać się przy piłce i łapał sporo rzutów wolnych na połowie przeciwnika. W kluczowym momencie pokazał pełnię swych umiejętności, świetnie uruchamiając Michalskiego prostopadłym podaniem. Zaliczył tym samym drugą asystę w sezonie. W drugiej połowie Możdżonek zgasł, jak cały zespół.
Ocena: 6,5

Kamil Sabiłło:
Prezentuje podobny styl gry do Roberta Kowalczyka. Z tą różnicą, że nie strzela bramek. Trzeba mu jednak oddać, że koledzy nie stwarzają mu żadnych sytuacji, a Sabiłło nie jest typem dryblera, który wypracuje je sobie sam. W Nowym Mieście Lubawskim tradycyjnie walczył za trzech. To od niego zaczynał się pressing widzewiaków. Ostrą walkę z rywalami przypłacił urazem głowy, dlatego nie dotrwał do końcowego gwizdka.
Ocena: 6

Rezerwowi

Maciej Szewczyk:
Zastąpił Gromka pięć minut po tym, jak tamten źle zachował się przy pierwszej bramce. Próbował rozbujać lewą obronę, ale nie potrafił urwać się skrzydłem. Piłkarze Drwęcy czuli, że mają łodzian w narożniku, dlatego na niewiele im pozwalali. Stąd nijaki występ Szewczyka.
Ocena: 5,5

Daniel Mąka:
Nie wiedzieć czemu, Muchiński postanowił posadzić najlepszego piłkarza na ławce rezerwowych. Może liczył, że Mąka da drużynie więcej, gdy wejdzie na podmęczonego rywala? Ostatecznie autor siedmiu goli w tym sezonie pojawił się na placu gry, gdy Widzew znalazł się pod mocnym naporem gospodarzy. Nie mógł przez to rozwinąć skrzydeł, będąc odciętym od podań.
Ocena: 5,5

Kamil Bartos:
Gdy skurcze zaczęły łapać Bargieła, trzeba było szukać rozwiązań. Muchiński postawił na Bartosa, który zajął miejsce na prawej obronie i tak, jak Szewczyk niewiele wniósł do gry. Kilka razy ruszył prawą stroną dopiero wtedy, gdy było już 3:2 dla miejscowych.
Ocena: 5,5

Kamil Wielgus:
W końcówce zastąpił poobijanego Możdżonka. Musiał wejść na boisko, by widzewiacy nie musieli kończyć meczu w dziesiątkę. Potrzeba było kolejnego młodzieżowca. W przeciwieństwie do meczu w Wołominie, gdzie Wielgus dał naprawdę ciekawą zmianę, tutaj karty w drugiej połowie rozdawali gracze Drwęcy. Stąd bezbarwny występ wychowanka.
Ocena: brak