Oceny widzewiaków po meczu z ŁKS

20 maja 2017, 12:57 | Autor:

piłkarze

Środowe derby Łodzi miały bardzo podobny przebieg to tych, które odbyły się w rundzie jesiennej przy alei Unii. Widzewiacy ponownie dużo lepiej zaprezentowali się w drugiej połowie. Podstawowa różnica jest taka, że tym razem nie padła ani jedna bramka. Jak oceniliśmy piłkarzy RTS?

Patryk Wolański:
Łódzki Klub Sportowy nie stworzył sobie żadnych 100% okazji, jednak były momenty, w których Wolański musiał zachować szczególną czujność. Najbliżej pokonania bramkarza Widzewa goście byli na samym początku pierwszej połowie oraz w doliczonym do niej czasie. W tej pierwszej sytuacji piłka trafiła w poprzeczkę, w drugiej widzewiak znakomicie obronił strzał z bliska w wykonaniu Artura Golańskiego!
Ocena: 7

Marcin Kozłowski:
Dobrze wywiązywał się z zadań w defensywie, choć martwiły nas niedokładne podana, zwłaszcza w pierwszej odsłonie derbowego spotkania. Kozłowski. Po przerwie wychowanek Widzewa wskoczył na wyższe obroty i prezentował się naprawdę nieźle. Ruszał do przodu, nie odpuszczał w walce, bywało nawet, że w destrukcji pojawiał się na lewej obronie! Wciąż czeka na gola na nowym stadionie lub chociaż asystę.
Ocena: 6,5

Marcin Nowak:
Bardzo liczyliśmy na jego doświadczenie. Również derbowe, bo dla Nowaka środowy występ był już czwartym przeciwko drużynie ŁKS-u. Paradoksalnie to właśnie on popełnił najgroźniejszy niewymuszony błąd, po którym goście omal nie objęli prowadzenia. Stoper dał sobie odebrać piłkę w okolicach pola karnego i musiał faulować, by ratować sytuację. Obejrzał za to żółtą kartkę i przez większość meczu musiał grać ze zdwojoną ostrożnością.
Ocena: 5,5

Sebastian Zieleniecki:
Pierwsze minuty, tak jak w wykonaniu całego zespołu, były dla Zielenieckiego nerwowe i pełne niepewności. Później obrońca ochłonął i rozgrywał piłkę na swojej połowie z większym spokojem. Zdarzało mu się jednak popełniać proste błędy czy zagrać nieodpowiedzialnie. Szczególnie podniósł nam ciśnienie w drugiej połowie, gdy niepotrzebnie odepchnął ełkaesiaka już za linią boczną boiska. Mógł za to obejrzeć głupią żółtą kartkę.
Ocena: 6

Bartłomiej Gromek:
Chyba mało kto spodziewał się, że niepewny w ostatnich spotkaniach Gromek najlepiej zniesie derbową gorączkę. A tak właśnie było! Naszym zdaniem lewy obrońca był jednym z najlepszych piłkarze swojej drużyny, a już na pewno z całego bloku defensywnego. Nie popełniał poważniejszych błędów w tyłach, a do tego groźnie podłączał się do ataków. To po faulu na nim z boiska musiał wylecieć Paweł Pyciak. W pierwszej połowie Gromek miał z nim trochę problemów, ale ostatecznie to widzewiak wyszedł zwycięsko z tej pary.
Ocena: 7

Mateusz Michalski (piłkarz meczu):
Po bezbramkowym remisie nie było łatwo wskazać bezwzględnie najlepszego w barwach Widzewa. Po dłuższym namyśle postawiliśmy na Michalskiego, który tak naprawdę jako jedyny potrafił wygrać indywidualny pojedynek z rywalami i zagrozić bramce Michała Kołby. Niestety, skrzydłowemu brakowało odpowiedniej decyzji w finalnym momencie akcji lub precyzji przy oddawaniu strzału. Mimo to nikt nie dał się tak ełkaesiakom we znaki, jak on.
Ocena: 7

Przemysław Rodak:
Przeciętny występ środkowego pomocnika, który został nakryty czapką w powietrzu przez Jewhena Radionowa. Napastnik ŁKS często schodził na koło środkowe, gdzie wygrywał 90% pojedynków główkowych z Rodakiem. Widzewiak potrafił strącić piłkę tylko wtedy, gdy pomagał sobie rękoma. W środkowej strefie boiska gospodarzom ogólnie szło jak pod górę, bo przeciwnik lepiej zagęszczał drugą linię. Przykro było patrzeć, jak Rodak biega od jednego rywala do drugiego, nie mogąc dotknąć piłki. Lepiej było dopiero po przerwie, gdy Widzew przejął inicjatywę.
Ocena: 6

Maciej Kazimierowicz:
Nie podejmował walki w powietrzu, skupiając się na rozbijaniu środkowego trójkąta, a czasami nawet kwadratu, piłkarzy ŁKS w środku pola. Szło mu to ciężko, bo rywale tworzyli przewagę liczebną. Sądziliśmy, że Kazimierowicz zostanie zastąpiony przez jednego z napastników, bo należało ruszyć do bardziej odważnego ataku. Jednak to właśnie ten zawodnik w końcówce bliski był zdobycia decydującego gola. Po rajdzie, którym „Kaziu” minął dwóch piłkarzy gości, uderzenie z linii pola karnego było niecelne!
Ocena: 6,5

Daniel Mąka:
Starał się ciągnąć grę drużyny w ofensywie i wkładał w mecz bardzo dużo ambicji. Walczył za dwóch i tego odmówić mu nie można. Z drugiej strony czegoś zabrakło nam w piłkarskiej postawie lidera Widzewa. Niektóre dośrodkowania ze stałych fragmentów gry były albo za mocne, albo zatrzymywały się na pierwszym rywalu. Być może słabsza postawa Mąki wynikała z urazu. Po meczu Przemysław Cecherz zdradził, że jego zawodnik poprosił o zmianę.
Ocena: 6,5

Adam Radwański:
Przez większość spotkania nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku. ŁKS dobrze odrobił „pracę domową” i skutecznie wyłączył go z rozegrania. Radwański miał swoje pięć minut dopiero w 64. minucie, gdy po błędzie Pyciaka dobrym podaniem obsłużył go Mąka. Niestety młody pomocnik zamiast posłać piłkę do siatki, minimalnie chybił i futbolówka wyszła poza boisko, obijając się jeszcze o zewnętrzną część słupka.
Ocena: 6

Piotr Okuniewicz:
Tradycyjnie włożył w mecz ogromną wolę walki. Jako jeden z nielicznych w zespole potrafił dłużej utrzymać się przy piłce na połowie ŁKS. Walczył też w powietrzu z obrońcami i wychodziło mu to całkiem nieźle. Potrafił też dojść do pozycji strzeleckiej, jak chociażby po dośrodkowaniu Mąki z rzutu wolnego, po którym Okuniewicz strzelił ponad bramką Kołby. Kompletnie nie rozumiemy, dlaczego Cecherz postanowił zdjąć z boiska jedną ze swoich armat…
Ocena: 6,5

Rezerwowi

Dawid Kamiński:
Liczyliśmy na jego wejście z ławki rezerwowych w drugiej połowie. Zmęczeni obrońcy ŁKS mieliby problem, by zatrzymać szarżującego Kamińskiego na skrzydle, gdzie widzewiak prezentuje się najlepiej. Niestety „Kamyk” został ustawiony na środku ataku i tak, jak w meczu z Ursusem, nie potrafił poradzić sobie w powietrznej walce z rywalami. Cecherz tą decyzją taktyczną sam pozbawił się największych atutów, a zmiennik zaliczył słaby występ.
Ocena: 5,5

Marcin Krzywicki:
Wykonał ogrom pracy, by móc wrócić na boisko i znaleźć się w kadrze na derbowe starcie. Dopiął swego i w 81. minucie zameldował na murawie. Niestety, nie wniósł nic do gry. Przegrywał nieliczne starcia i był nieco pomijany przez partnerów. Trzeba jedna Krzywickiego wziąć w obronę. Po pierwsze trener wpuścił go za późno, po drugie mógł czuć się nieswojo przez problemy z kolanem.
Ocena: brak