Oceny widzewiaków po meczu z Sokołem

22 listopada 2016, 09:14 | Autor:

pilkarze

Widzew nie wygrał już trzech kolejnych spotkań. Tak złą serię drużyną ostatni raz miała rok temu. Tym razem dowodzeni przez Tomasza Muchińskiego piłkarze przegrali 1:3 w Aleksandrowie Łódzkich. Ich noty nie są wysokie.

Mateusz Wlazłowski:
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy Wlazłowski jest gotowy do gry w będącym pod ścianą Widzewie, teraz nie ma już żadnych złudzeń. Bramkarz zaliczył kolejne fatalne zawody, walnie przyczyniając się do straty punktów. Źle zachował się już przy pierwszym golu, będącym przyklejonym do linii bramkowej, ale przy drugim przeszedł sam siebie. Nieatakowany nie złapał prostej piłki i po chwili było już 0:2. Do końca meczu grał niepewnie i wprowadzał ogromną nerwowość. Broni tylko dlatego, że nie ma kto posłać go z powrotem na ławkę.
Ocena: 3

Kamil Bartos:
Wyszedł na mecz z drobną kontuzją, o której spoza drużyny wiedziało niewiele osób. Wytrzymał na boisku nieco ponad godzinę. W tym czasie Bartos zaliczył przeciętne zawody. Już przy pierwszej akcji jego stroną dopuścił do dośrodkowania, po którym Dawid Przezak obił poprzeczkę. Później lepsze interwencje przeplatał z gorszymi.
Ocena: 5,5

Norbert Jędrzejczyk:
Znów zagrał tak, jakby ktoś trzymał mu pistolet przy głowie. Był niepewny, przestraszony i zbyt często nieskuteczny w realizowaniu swoich obowiązków w defensywie. Nie rozumiemy, dlaczego przegrywał pojedynki główkowe z rywalami niższymi o głowę albo wykonywał wślizgi w polu karnym! Jędrzejczyk jest do tego niezwrotny i bardzo wolny. Widać to było szczególnie przy bramce na 3:1. Obejrzał czwartą kartkę, więc my nie obejrzymy go w Ząbkach.
Ocena: 4,5

Sebastian Zieleniecki:
Tym razem i on nie ustrzegł się błędów, choć zagrał o klasę lepiej od partnera ze środka obrony. Umówmy się jednak, że nie było to trudne. W końcówce meczu Zieleniecki mógł strzelić kontaktową bramkę, jednak dobrze na linii zachował się Sebastian Ostrowski.
Ocena: 5,5

Bartłomiej Gromek:
Utrzymał miejsce w wyjściowej jedenastce, ale i tak został zmieniony już po 45 minutach. W pierwszej połowie nie wyróżnił się niczym pozytywnym. Krył „na radar”, zostawiając piłkarzom Sokoła zbyt dużo wolnych przestrzeni na prawej stronie boiska. Inna sprawa, że nie za bardzo pomagał mu Matebusz Michalski, który za rzadko wracał do obrony i Gromek był kilka razy podwojony.
Ocena: 5

Adrian Budka:
Nie zachwycił w drugim meczu z rzędu, ale kilkoma zagraniami robił różnicę. Widać, że to piłkarz biegający po boiskach już wiele sezonów. Tam, gdzie nie dają rady nogi, pomaga doświadczenie. Zwłaszcza w pierwszej połowie Budka starał się napędzać ataki Widzewa, ale nie wychodziło mu zbyt wiele.
Ocena: 5,5

Kacper Bargieł:
Muchiński zmienił mu pozycję na boisku, ale Bargieł nie za dobrze odnajduje się w środku pola. To jakby wymysł na siłę. Widzewiak popełniał błędy w ustawieniu. Razem z Przemysławem Rodakiem za bardzo cofali się do linii obrony, przez co tworzyła się luka w środkowej strefie. Nie wyróżnił się niczym pozytywnym. W drugiej połowie zmieniony.
Ocena: 5

Przemysław Rodak:
Zaprezentował się dużo słabiej, niż przed tygodniem w meczu z innym Sokołem. W parze z Bargieł przegrał dla łodzian środek pola. Nie potrafił pomóc zespołowi dłużej utrzymać się przy piłce, a do tego podejmował złe wybory. Mają piłkę na 8. metrze w polu karnym nie decydował się na strzał głową, tylko na siłę szukał podania. Widać, że Rodak nie czuje się pewnie. Jak każdy w drużynie.
Ocena: 5

Mateusz Michalski (piłkarz meczu):
Wybraliśmy go najlepszym wśród widzewiaków trochę z przymusu. Nie było jednak innego piłkarza, który choć częściowo mógłby zasłużyć na to miano. Jego ocenę podnosi strzelona bramka, a także chęć do gry. W pierwszej połowie Michalski trafił na 1:1, ale sędzia nie uznał jego gola. Nie podejmiemy się oceniać, czy liniowy postąpił słusznie, sygnalizując spalonego. Mamy jednak duże wątpliwości.
Ocena: 7

Daniel Mąka:
Obok Michalskiego jedyny zawodnik, który zrobił więcej dobrego niż złego. Na początku meczu świetnie wywiódł w pole obronę Sokoła i wystawił piłkę Patrykowi Strusowi, niczym na złotej tacy. Asysty jednak nie było, bo partner nie trafił w bramkę. Po zmianie stron Mąka nie odpuszczał i sam bliski był gola. Niestety, po jego silnym uderzeniu zatrzęsła się poprzeczka.
Ocena: 6,5

Patryk Strus:
Dostał od Muchińskiego szansę gry od początku i koncertowo ją zmarnował. W 18. minucie otrzymał znakomite podanie od Mąki i jedyne, co musiał zrobić, to posłać piłkę z bliska do siatki. To zadanie przerosło jednak Strusa, podobnie jak inna, dobra okazja kilka minut później. Na domiar złego to on gubił krycie przy pierwszym golu. Na drugą połowę już nie wyszedł.
Ocena: 4

Rezerwowi

Maciej Szewczyk:
Zajął miejsce Gromka i nieco uszczelnił korytarz, jaki w pierwszej połowie mieli na swojej prawej flance gospodarze. Starał się też pomóc w ataku, ale brakowało mu pomysłu lub jakości. Średni występ Szewczyka.
Ocena: 5,5

Krzysztof Możdżonek:
Po przerwie zastąpił Strusa. Jego zadaniem było utrzymać piłkę na połowie rywala, ale Możdżonek spisywał się w tym przeciętnie. Podejmował też złe wybory, decydując się na strzały z absurdalnych pozycji. To nie była zmiana czysto na plus.
Ocena: 5,5

Kamil Sabiłło:
Jak zwykle dużo biegał i walczył za trzech. Z umiejętnościami piłkarskimi nie miało to zbyt wiele wspólnego, ale chociaż dawał impuls do większego zaangażowania. Zagrał po raz trzynasty w sezonie i szczerze mówiąc ciężko nam przypomnieć sobie chociaż jedną sytuację bramkową, do której Sabiłło zdołałby dojść. Ewenement nawet jak na III-ligowe realia.
Ocena: 5,5

Robert Kowalczyk:
Jedyny ze zmienników, któremu udało się pociągnąć grę w ofensywie. Piłka szukała go w polu karnym, ale czystej okazji strzeleckiej Kowalczyk nie miał. Bezwzględnie należy postawić na niego od początku w Ząbkach. To jeden z tych piłkarzy, którym bardzo zależy. Zdrowie po kontuzji powinno na to pozwolić.
Ocena: 6,5