R. Brzeziński: „Klub to nie maszynka do zarabiania pieniędzy”

17 grudnia 2017, 20:05 | Autor:

Remigiusz Brzeziński to człowiek bardzo związany z łódzkim klubem. Odkąd do klubu wszedł Murapol, Remigiusz Brzeziński przesiadł się z zarządu Widzewa do Rady Nadzorczej. Jak ocena bieżącą sytuację organizacyjną i jakie są plany na przyszłość?



– Odkąd Murapol wszedł do Widzewa, został pan przewodniczącym Rady Nadzorczej. Jakie teraz pełni Pan obowiązki w klubie?

– Rada Nadzorcza zgodnie z Kodeksem Spółek Handlowych jest organem nadzoru nad działaniami klubu, ale nie zarządza nim. Od tego jest zarząd. Aktualnie w mniejszym zakresie niż w Stowarzyszeniu, ale uczestniczę w biznesowych pracach klubu i zarządzaniu spółką, traktując to jako pomoc kolegom. Pion sportowy ogarnia Przemysław Klementowski ze sztabem, natomiast ja uczestniczę w negocjacjach z potencjalnymi najemcami, partnerami biznesowymi, biorę udział w rozmowach z cateringiem, szukamy sponsorów. Staramy się także organizować nowe działalności klubu np. planujemy sprzedawać napoje pod marką Widzewa. Oczywiście wszystkie działania prowadzimy w porozumieniu z naszym inwestorem, którego reprezentuje Michał Sapota i przekazuje nam wiele cennych uwag. Generalnie zdarza się że wykonuję, wspierając kolegów, elementy operacyjne, których standardowo Rada Nadzorcza nie robi.

– Jak zmienił się klub od czasów IV-ligowych?

– Teraz to jest już zorganizowane dosyć duże przedsiębiorstwo o sporym budżecie. Miarą tego nie jest liczba zatrudnionych osób, a różnorodności obszarów działalności. Poza pionem sportowym, czyli sztabem szkoleniowym, piłkarzami, skautami, dużo osób w klubie nie pracuje. Wszystkich zaangażowanych, poza nimi, jest maksymalnie może dwanaście osób. Ale zadania są już nieporównywalnie większe niż w IV lidze, a także większe obowiązki i odpowiedzialność. Nie tylko staramy się zdobywać pieniądze dla klubu, ale też musimy myśleć, jak je sensownie wydawać. Teraz w Widzewie myślimy, aby w części pomieszczeń w klubie powstało muzeum. Odbyły się pierwsze wstępne rozmowy i będziemy szli w tym kierunku. Kwestia, czy razem z Urzędem Miasta Łodzi, czy sami. Niezależnie od sposobu realizacji uważamy, że jest taka potrzeba, aby muzeum powstało.



– Rozumiem, że chce równać do najlepszych klubów w Polsce i standardów europejskich.

– Wszyscy wiemy, że jesteśmy – mam nadzieję póki co – tylko w III lidze, zwłaszcza pod kątem sportowym. Ale walczymy o awans sportowy oraz organizacyjny i staramy się wzorować na innych, stąd nasze wyjazdy zagraniczne, oczywiście niefinansowane przez klub, a we własnym zakresie. Nie chodzi tylko o oglądanie meczu, ale też przy okazji analizę, jak wygląda sklep oficjalny danego klubu. Muzeum, organizacja na stadionie i poza nim dnia meczowego, wykorzystanie powierzchni komercyjnych i porównanie atmosfery na takim stadionie z atmosferą u nas. Uważam, że nie mamy się czego wstydzić na Widzewie, jeżeli chodzi o kwestie organizacyjne, np. catering czy dzień meczowy, nawet w strefach VIP nie wygląda to źle w porównaniu nawet z największymi potentatami.

– Co trzeba poprawić?

– Dużo mamy do zrobienia w kwestii wykorzystania powierzchni na stadionie, który niestety nie jest nasz. Zwiedziliśmy sklep, budynki klubowe, a byliśmy na obu stadionach w Manchesterze. Jakąś wiedzę wynieśliśmy, ale musimy pamiętać, w jakim my jesteśmy miejscu. Nawet jak bylibyśmy w Ekstraklasie, to jesteśmy lata świetlne za takimi klubami wiodącymi klubami, jak Manchester United i City, ale obserwować, wyciągać wnioski i uczyć się trzeba.

– Karnety sprzedają się bardzo dobrze, czy obiekt Widzewa nie jest za mały?

– Wydaje się, że może być za mały, ale na spokojnie podchodzimy do tego tematu. Na stronie oficjalnej była ankieta skierowana do posiadaczy karnetów. Z tego badania wyszła np. taka ciekawa rzecz. Przez stadion przez całą rundę „przemknęło” blisko 52 tys. osób, patrząc na liczbę zarejestrowanych numerów PESEL – to duży potencjał. Wszystkie takie dane analizujemy. Żadnej tajemnicy nie zdradzę, mówiąc, że będziemy rozmawiać z Miastem na temat rozbudowy stadionu, ale wszystko pomału, w odpowiednim czasie, który zbliża się. Jeszcze jedna ciekawostka – doszliśmy do wniosku, że gdyby na naszym stadionie były takie małe i blisko siebie osadzone krzesełka, jak na Old Trafford, pojemność naszego obiektu oscylowałaby chyba w granicach 30 tysięcy.



– W ostatnim czasie mieliśmy event mikołajkowy oraz widzewską choinkę. Takich tematów będzie więcej?

– Jak najbardziej, będziemy się starać rozruszać środowisko. Jakie to będą eventy – zdradzić w tym momencie nie mogę. Pracujemy nad tym. Musimy działać w tym martwym okresie, żeby kibice nie zapomnieli o klubie. Przerwa między rozgrywkami jest długa, startujemy w marcu i w ciągu trzech miesięcy mamy do rozegrania siedemnaście meczów. To tak w kwestii sportowej.

– Robert Demjan podpisał ostatnio kontrakt. Kiedy kolejne wzmocnienia?

– Toczą się rozmowy. Prowadzi je sztab pod kierunkiem zarządu. Nie musimy robić nic na szybko, staramy się piłkarzy pozyskać na spokojnie. Nie potrzebujemy dziesięciu nowych graczy, wystarczy trzech lub czterech bardzo dobrych jak na nasz poziom graczy. Jeden transfer już mamy odhaczony. Jeżeli przekonają się do naszej koncepcji i warunków inni zawodnicy, to będziemy działać i finalizować kolejne. Rozmowy nie są łatwe, póki co mamy wymianę maili i telefonów, spotkania, ale rozmowy trwają i są to ciekawe nazwiska.

– Faktycznie jest tak, że piłkarze odmawiają, patrząc na poziom rozgrywkowy?

– Jest to duży problem. Ale nie ma problemów nie do przezwyciężenia. Jeżeli ktoś czuje dyskomfort z powodu poziomu rozgrywkowego i ma zahamowania, to nie ma sensu działać na siłę. W Widzewie mają być zawodnicy o odpowiednich umiejętnościach, ale też o cechach wolicjonalnych. Zawodnicy mają być zadziorni, gryźć trawę. Jak ktoś się zastanawia, że  musi zejść do III ligi i to jest dla niego tragedia, to nic na siłę. Przy okazji udało nam się doprowadzić do tego, żeby cały sztab szkoleniowy obejrzał kilka razy młodych zawodników Widzewa i zwrot jest pozytywny. Mamy nadzieję, że nasi wychowankowie będą powoli wchodzić w pierwszy zespół.



– Jak wygląda kwestia wynajmu powierzchni na stadionie Widzewa?

– Jest umowa z firmą, która wynajmie większość powierzchni komercyjnych stadionu z tych, które zostały jeszcze do rozdysponowania. Po finalizacji zostały przestrzenie, które przeznaczymy na muzeum. Firma, z którą podpisaliśmy umowę, to podmiot z ciekawym pomysłem na działalność u nas. Ma np. pojawić się z zapleczem rehabilitacyjnym. Takie rozwiązanie jest przydatne również dla klubu.

Rozmawiał Bercik



Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x