Widzew Łódź – Galatasaray Stambuł (18.09.1985 i 02.10.1985)

10 stycznia 2010, 16:19 | Autor:

Pierwszy mecz w ramach rozgrywek Pucharu Zdobywców Pucharów pomiędzy zespołami Widzewa Łódź a Galatasaray Stambuł odbył się 18.09.1985r w Stambule, w  obecności 45 tys. fanatycznych kibiców tureckich. Po wylosowaniu tego rywala panował duży optymizm, ponieważ drużyny tureckie nie liczyły się wtedy zbytnio w Europie.

Fachowcy zwracali jednak uwagę, że w futbolu w Turcji zaczyna dziać się coraz lepiej, do klubów sprowadzono piłkarzy z Zachodniej Europy, w tamtejszym futbolu pojawiły się pieniądze i co najważniejsze prace w lidze tureckiej podjęło kilku niezłych trenerów – m. in. w Galatasaray zaczął trenować znany niemiecki fachowiec Jupp Derwall. W tym okresie w  łódzkiej drużynie następowała powolna zmiana pierwszego składu, do głosu dochodzili tacy piłkarze jak Przybyś, Jaworski, Podsiadło, Leszczyk, Cisek, toteż ich przygotowanie do gry w europejskich pucharach nie było tak dobre jak poprzedników. Ten brak doświadczenia być może zaważył na tym, że Widzew pierwszy, wyjazdowy mecz przegrał 1:0. Bramkę dla gospodarzy w 14 min. strzelił z rzutu karnego Erhan. Mimo takiego obrotu sprawy wydawało się, że u siebie Widzewiacy są w stanie poradzić sobie, odrobić tą nikłą stratę bramkową i uzyskać awans.

W rewanżu, który odbył się 02.10.1985r. na stadionie Widzewa, w obecności 17 tys. Widzów i po raz pierwszy przy sztucznym oświetleniu w tego typu rozgrywkach, bramkę dla Widzewa już w 1 min. strzelił Cisek. Wszystko zaczęło się więc zgodnie z przewidywaniami. RTS zdecydowanie dominował na boisku i gdy sędzia za jakiś czas podyktował w tej samej połowie meczu karnego dla łodzian (na bramkę od strony Niciarki) wydawało się, że Turcy nie są w stanie nam nic zrobić. Niestety Smolarek karnego nie wykorzystał i to zemściło się w drugiej połowie. W 54 min. Galatasaray wyrównało i do awansu potrzebne było strzelenie dwóch bramek. Widzew miał przewagę, ale Turcy bronili się umiejętnie i dopiero w 90 min na 2:1 dla Widzewa strzelił Leszczyk. Czasu już niestety nie starczyło i po meczu Turcy cieszyli się niesamowicie. W siódmym niebie był Derwall i triumfował na całego, bowiem prasa naśmiewała się z jego przedmeczowych, buńczucznych wypowiedzi. Wynik był rozczarowaniem i nie ukrywali tego sami zawodnicy jak i prasa oraz kibice. Prezes Sobolewski po tym meczu powiedział, że nasza drużyna nie była należycie przygotowana … chcąc znów odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej musimy wzmocnić zespół kadrowo.

Zainteresowanie meczem było jak zwykle w przypadku gry Widzewa w europejskich pucharach ogromne a trybuna „Pod Zegarem” była szczelnie zapełniona i kolorowa. Doping był bardzo dobry w pierwszej połowie (i to całego stadionu), ale czym było bliżej końca to nerwowość i nieporadność widzewskich piłkarzy w ataku powodowała, że „uchodziło z kibiców powietrze”. Za kilka lat uwidoczniło się, że Turcy nie zasypali gruszek w popiele i stworzyli kilka dobrych klubów piłkarskich, z którymi zaczęto liczyć się w Europie. Co ciekawe ich wizytówką stał się właśnie min. Galatasaray Stambuł.