Nikolicius pracuje nad angażem napastnika. Rydz: „Celujemy wysoko”

W Widzewie nie zamknęli jeszcze letniego okna transferowego. Wciąż na tapecie znajduje się angaż klasowego środkowego napastnika, a ostatnie wypowiedzi szefów klubu podtrzymują narrację, że ma to być naprawdę mocne zwieńczenie okresu zakupowego.

Wiele wskazuje na to, że przy pierwsza duża przebudowa kadry przy Piłsudskiego zacznie i skończy się na angażu „dziewiątki”. Przypomnijmy, że to właśnie sprowadzenie Sebastiana Bergiera było pierwszym ruchem przychodzącym przed nowym sezonem, choć ogłoszone jeszcze w trakcie poprzedniej kampanii. Już wtedy można było usłyszeć zapewnienia, że to nie jedyna nowa twarz w ataku łodzian, ale do dziś kibice czekają na drugie wzmocnienie.

W międzyczasie blisko była finalizacja kilku graczy, ale czerwono-biało-czerwoni są w tym temacie mocno ostrożni. Nie chcieli płacić za Mariusza Stępińskiego tyle, ile zażądała Omonia Nikozja, z kolei kandydatury Benjamina Tetteha czy Noaha Ohio zostały odrzucone przez dyrektora sportowego z innych przyczyn niż finansowe. W przypadku młodego Holendra wątpliwość budziła ocena jego determinacji do gry w RTS, natomiast Ghańczyk miał wykazywać niedostatki fizyczne, przez co mogłoby mu być ciężko odnaleźć się w polskich realiach. To tylko przykłady piłkarzy, o których pisano w mediach. Ile było takich, które upadły w ciszy, wiedzą tylko włodarze klubu.

Fani sami muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to efekt ambicji i wysokich wymagań łodzian czy może są oni zbyt wybredni i przez to zespół nie ma jeszcze zapewnionej odpowiedniej rywalizacji w linii ataku. Prezes Michał Rydz wskazuje na to pierwsze. Już we wcześniejszych wypowiedziach podkreślał, że transfer drugiego snajpera ma być zwieńczeniem imponującego pod względem zakupów lata, nazywając to „perłą w koronie”. Teraz podtrzymał ten przekaz. „Celujemy wysoko. Na dziś mamy na liście pięć nazwisk i mocno pracujemy nad nową dziewiątką” – mówił kilka dni temu na kanale Meczyków.

Faktem jest, że poszukiwania konkurenta dla Bergiera trwają, choć nie są już tak intensywne, jak wcześniej, gdy Mindaugas Nikolicius kontaktował się z bardzo dużą liczbą zawodników. Grono kandydatów mocno się zawęża, ponieważ kluby dokonały już wielu transakcji i dostępność zawodników maleje. Ma to także przełożenie na mniejszą aktywność dziennikarzy, do których trafia mniej przecieków. Co jakiś czas pojawiają się jednak nowe spekulacje, a najnowsze koncentrują się na Zanie Celarze.

26-letni Słoweniec poprzedni sezon spędził w angielskim Queens Park Rangers, rozgrywając dziewiętnaście meczów na poziomie Championship. Strzelił w nich tych tylko dwa gole, więc rozczarował szefów QPR, którzy z chęcią sprzedaliby go jeszcze tego lata. Poprzednio wychowanek Mariboru występował w lidze szwajcarskiej, w Lugano, gdzie dzielił szatnię m.in. z Kreshnikiem Hajrizim. Tam wiodło mu się o wiele lepiej – w 118 oficjalnych występach zdobył 51 bramek. W przeszłości związany był także z akademią AS Romy, z której wypożyczano go do mniejszych włoskich klubów, ale bez większego powodzenia.

Celar zaliczył też powołania do wszystkich młodzieżowych drużyn narodowych, trafiając finalnie do pierwszej reprezentacji Słowenii. Zagrał w jej barwach w siedemnastu spotkaniach, ostatnio w listopadzie ubiegłego roku, ale ani razu nie zdołał trafić do siatki. Pogłoski na temat jego możliwych przenosin do Widzewa, przekazane przez Tomasza Włodarczyka, nie są całkowicie zmyślone, ale na przeszkodzie stanąć mogą spore oczekiwania finansowe. Portal Transfermarkt wycenia go na 4 miliony euro, więc z pewnością nie byłby to tani zakup. „Myślę, że ten ruch potwierdziłby nasze ambicje. Wiem jednak, że QPR jest dość aktywne na rynku i ten temat pojawił się też nie tylko wśród Widzewa, ale też wśród innych klubów” – mówił w Meczykach prezes Rydz. Potwierdził tym samym, że coś jest na rzeczy, ale dał też zrozumienia, że może to być inicjatywa samych Anglików, szukających kupca dla swojego gracza.

Oprócz „dziewiątki”, w Łodzi zastanawiają się nad uzupełnieniem formacji obronnej w obliczu kontuzji dwóch podstawowych bocznych defensorów: Petera Therkildsena i Samuela Kozlovskyego. Wszystko ma zależeć od dostępnych opcji na transferowym rynku i od postępów w leczeniu wspomnianego duetu.