Gikiewicz potwierdza możliwy transfer: „Jestem do wzięcia”

Nie milkną echa odstawienia od składu Rafała Gikiewicza. Doświadczony bramkarz od czterech spotkań siedzi na ławce rezerwowych i choć wydawało się, że pogodził się z sytuacją, jego słowa o tym przeczą. Wciąż możliwe jest jego odejście z Widzewa.

Gikiewicz popisał się dość rzadkim osiągnięciem, wybiegając w wyjściowym składzie łodzian w pięćdziesięciu kolejnych ligowych meczach. Jubileuszowy występ, w starciu z Jagiellonią Białystok, na razie okazał się ostatnim, ponieważ od następnej potyczki między słupkami stoi już Maciej Kikolski. Odsunięcie „Gikiego” wywołało burzę w mediach, wielu dziennikarzy sugerowało, że to koniec bramkarza przy Piłsudskiego, który nie pogodzi się z rolą zmiennika. Pisano nawet o rzekomym sporze ze sztabem szkoleniowym, ale wszyscy w klubie zaprzeczali, że zmiana golkipera odbyła się w burzliwych okolicznościach.

Wydawało się jednak, że kwestia opuszczenia RTS przez 37-latka jest cały czas otwarta. W niedawnej wypowiedzi prezes klubu potwierdził, że odbyło się kilka spotkań z Gikiewiczem i ich konkluzja jest taka, że piłkarz zostaje w drużynie i będzie walczył o powrót do składu, ale w każdej chwili może się to zmienić. „Na dziś numerem jeden jest Maciek Kikolski, ale znamy Rafała Gikiewicza i wiemy, że jest ambitną osobą i chce grać. Szukamy rozwiązań, które będą dobre również dla niego. Obecnie nie jestem w stanie powiedzieć, jak to się potoczy. Okno transferowe jest otwarte i jeśli Rafał będzie chciał odejść, nie będziemy robić mu problemów” – stwierdził Michał Rydz na kanale Meczyków. „Nie szukajmy drugiego dna. To profesjonalista, który będzie walczył miejsce, ale widać po nich, że chce grać. Jeśli nadarzy się szansa, że w innym klubie dostanie bluzę z numerem jeden i będzie to mocno rozważał, nie będziemy przeszkadzać. Działamy w pełnym porozumieniu” – dodawał prezes Widzewa.

Gikiewicz rozmawiał o swojej przyszłości w klubie

Do swojej sytuacji w zespole odniósł się także sam Gikiewicz. „Piłka to ciągła droga z górki i pod górkę. Ja zawsze miałem pod górkę i plecak z kamieniami na plecach. Może się to zmienić, bo jestem do wzięcia, choć oficjalnie nikt z Widzewa tego nie powie. Oni o tym wiedzą, choć mówią to tylko między wierszami” – powiedział parę dni temu na antenie stacji Eleven Sport. Wypowiedź ta miała więc miejsce jeszcze przed spotkaniem z Pogonią Szczecin, które bramkarz ponownie obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych. Jego konkurent dwukrotnie musiał w piątek wyciągać piłkę z siatki, ale trudno zarzucić mu popełnienie jakichkolwiek błędów przy golach Mariana Huji czy Adriana Przyborka. Nic nie zwiastuje więc powrotu aktualnej „dwójki” na boisko.

Może się więc okazać, że do rozstania dojdzie, ponieważ widzewiak ma mieć ofertę powrotu do Niemiec. „Nie ukrywam, że jest temat powrotu do 2. Bundesligi, ale nie wiem czy to się uda w tym okienku, ponieważ jest bardzo mało czasu. Niestety, zostałem postawiony pod ścianą, bo tego czasu nie mam zbyt wiele. Ale zawsze spadam na cztery łapy i na pewno sobie poradzę” – przyznał z uśmiechem na ustach Gikiewicz.

Przypomnijmy, że Rafał Gikiewicz jest związany umową z klubem do końca obecnego sezonu, z opcją przedłużenia jej o rok. Przed erą Roberta Dobrzyckiego był jednym z najlepiej opłacanych zawodników w zespole.