Mere – Łódź

To pytanie jest tak banalne dla mnie że postaram się podzielić z Wami drodzy czytelnicy następującymi uwagami. Miałem 3 lata – to mnie przywieźli do Łodzi (na wszelki wypadek tłumaczę – z miasta mnie przywieźli – z Gdańska). Potem 1958 – pierwsza moja wizyta na stadionie. Niewiele pamiętam (kupa ludzi, straszny hałas) no ale miałem w końcu 4 lata. Kopaną się chyba jednak wtedy zaraziłem – bo jak mój Starszy mógł – to jeździł ze mną na mecze tramwajem linii 19. 19-tka „wekslowała” blisko nas na ul. Widok. Ostatni Mój zapamiętany mecz z Tatą to ten w 1968 – kiedy to ŁKS spadł do II Ligi.

A jak się zaczęło?

W Łodzi był Tylko ŁKS. To był zawsze b. dobry Klub – W końcu nieprzebrane rzesze tych wspaniałych pracowników przemysłu „lekkiego” dobrowolnie wspomagały ten klub swoimi skromnymi datkami. Żeby był dobry. I był – w końcu za te drobne składki, które wszyscy pracownicy płacili z ochotą „dobrowolnie”. I taki wspaniały klub takiemu szczylowi zaczął się nie podobać. Ano bo zawsze była ekipa (dobra jak na naszą ligę). Zawsze była Kasa – i NIGDY NIE BYŁO WYNIKU. Poza tym strzelali mało bramek i nigdy nie było wiadomo przed meczem czy „zagrają” czy „odpuszczą”. I tu między innymi niejaki „Etyk?” Jan I Spocony mógłby wiele opowiedzieć. Na mecz przychodziło się wtedy wcześniej, żeby pogadać ze znanymi z widzenia kibicami i posłuchać lub podzielić się z innymi zasłyszanymi wiadomościami. Nie było przecież netu i wieści te bywały niestety często wyssane z palca.

Jednym słowem czego mi brakowało w postawie tego klubu i sobie wypatrzyłem w „Głosie Robotniczym” (był taki Dziennik) że jest taka drużyna co kopie (i raczej dokopuje) swoim rywalom. Pojechałem, i zobaczyłem. Nie było to zbyt budujące: stadion – wiadomo (trawnik i bramki). No był – tylko dziwny. Każdy był i widział z całą pewnością co najmniej kilka stadionów. A ten tutaj – dziwoląg – niedokończona bieżnia (bez jednego łuku). Główna trybuna (wiata – w stanie z lekka agonalnym). Na środku dzisiejszej C – zegar bez mechanizmu (wskazówki popychało się kijem). Tam gdzie dzisiejsza D stała drewniana hala, w której odbywały się między innymi koncerty muzyki rozrywkowej (wtedy panował big beat, a nie jakieś tam hipo-hopy).

Ale co tam, było bardzo biednie ale piłkarze grali i strzelali. I tak to się zaczęło. Nigdy bym nie przypuszczał, że po 35 latach będę miał okazję się tym chwalić i wspominać. Niestety czas zatarł pamięć o wielu nazwiskach i zdarzeniach. Oczywiście nie pamiętam z kim ten pierwszy „mój” mecz itd. Bywałem jak tylko mogłem. Chodziłem również na ŁKS – w końcu to była I liga, natomiast na tym dziwnym stadionie grała sobie taka dziwna drużyna która walczyła i strzelała gole – to był mój pierwszy wyznacznik zainteresowania się jej grą. No i tak się to jakoś ułożyło – ja widziałem to – to się działo na moich oczach – tak powstał ten Klub wspaniałych Piłkarzy, Działaczy którym coś się gdzieś nie udało, których ktoś gdzieś nie chciał, a którzy udowodnili że można.

Wiecie – szkoda, że tego nie można wrócić – bo jak patrzę na Mój w końcu klub i to co się w nim dzieje to chciałoby się powiedzieć „zaczynamy od początku”. No ale jest jak jest i bardzo się cieszę, że jest tak wielkie grono b. młodych ludzi którzy kibicują Klubowi, a którzy o jego czasach świetności mogą się tylko dowiadywać od starszych. I mam nadzieje tak samo jak Oni, że RTS jeszcze pokaże że można być małym, niedocenianym, ale mieć charakter i wyniki.

Pozdrawiam Wszystkich Kibiców, Sympatyków i Tych którym nazwa RTS kojarzy się z czymś miłym i przyjemnym.

Only RTS

Mere – Łódź (Stare Bałuty)