Na razie brak przełomu ws. umowy Shehu

Oprócz pozyskania kolejnego środkowego napastnika, kibice Widzewa niecierpliwie wyczekują informacji o podpisaniu nowej umowy z Juljanem Shehu. Jak dowiedział się WTM, na razie w negocjacjach nie nastąpił żaden przełom.

Pomocnik jest przykładem zawodnika, który nie od razu stał się ważną postacią w drużynie. Pierwszy sezon miał mocno przeciętny, a rozkręcać zaczął się w drugim. Niestety, pod koniec rundy jesiennej doznał skomplikowanej kontuzji kolana, zrywając więzadła krzyżowe. Po wielomiesięcznym leczeniu i rehabilitacji nie było widoków na nagłą eksplozję jego talentu, więc mało kto spodziewał się, że Albańczyk zostanie w Łodzi. Bardzo zależało na tym jednak Danielowi Myśliwcowi i czas pokazał, że były trener miał rację.

W trzecim roku gry przy Piłsudskiego piłkarz wyrósł na miano lidera zespołu. Mocne sygnały wysyłał już jesienią, ale prawdziwy rozkwit formy nastąpił wiosną. Shehu bardzo pomogła zmiana pozycja na boisku. Z typowego defensywnego pomocnika został przestawiony wyżej, dostając więcej swobody i możliwość włączania się w akcje ofensywne. Okazało się to strzałem w dziesiątkę i widzewiak skończył poprzednią rundę z czterema golami. Równie imponująco wszedł w obecne rozgrywki – ma na koncie asystę i jedno trafienie. Bramki powinny być dwie, ale sędziowie w meczu z GKS Katowice byli innego zdania.

Shehu urósł nie tylko wewnątrz drużyny. W ubiegłym sezonie zadebiutował w reprezentacji Albanii i wygląda na to, że coraz mocniej się w niej zadomowi. Jego potencjalna wartość rośnie, więc naturalnym jest, że klub chciałby przedłużyć z nim umowę. Zwłaszcza, że obecna obowiązuje tylko do czerwca przyszłego roku i jest efektem aktywowania się klauzuli wynikającej z liczby rozegranych minut. Miało to miejsce w kwietniu i od tamtej pory trwają starania, by podpisać nowy kontrakt. Na razie bez efektu w postaci prolongaty, a przeciągające się rozmowy zaczęły coraz mocniej niepokoić fanów. Martwią się oni, że 26-latek będzie mógł w styczniu związać się z kimkolwiek zechce i pół roku później odejdzie za darmo.

W Widzewie liczą, że zawodnika przekonają. Dyrektor sportowy Mindaugas Nikolicius mówił niedawno, że jego celem jest załatwienie tej sprawy do końca sierpnia. Jak ustaliliśmy, przełomu w negocjacjach na razie jednak nie ma. Owszem, obie strony są gotowe do zawarcia porozumienia, więc szanse na pozostanie kluczowego ogniwa w drużynie cały czas są bardzo duże, ale wszystko rozbija się o finanse. Obecna umowa Shehu zawiera skromne stawki, ponieważ podpisywana była przed wejściem do klubu Roberta Dobrzyckiego. Nowi gracze mogą teraz liczyć na dużo wyższe zarobki, a ponieważ Albańczyk ma nie mniejszy wpływ na grę zespołu od nich, chce odwzorować to w swoim wynagrodzeniu. To całkowicie normalne podejście i działacze to rozumieją – pozostaje kwestia wypracowania kompromisu. Obecnie takowego nie ma, ale może to być tylko kwestią czasu, bo różnice nie są duże. Rozwiązaniem może być przejście zawodnika na tzw. samozatrudnienie, co obu stronom pozwoli zaoszczędzić na podatkach – usłyszeliśmy.

Do końca sierpnia pozostał tydzień. Pozostaje trzymać kciuki, by i w tym temacie „Niko” okazał się skutecznym negocjatorem!