Radek – Gorlice

Dlaczego Widzew ??? W moim przypadku to nie było takie proste. Złożyło się na to kilka czynników… Gdy zaczynałem kształcenie w 1 klasie podstawówki zacząłem interesować się piłką kopaną. Tata zapisał mnie na treningi do gorlickiego klubu. Od tego momentu śledziłem wszystkie wyniki polskiej ekstraklasy i zagranicznych lig. Wtedy o tyle było lepiej, że mecze polskiej ligi były pokazywane w publicznej telewizji. Lubiłem oglądać wszystkie mecze, które były pokazywane w TV i potrafiłem od rana do wieczoru grać na boisku za blokiem.

W tym okresie nie wiem nawet dlaczego (może dlatego, że wszyscy moim koledzy pytali się siebie na wzajem) spytałem tatę za kim jest. On trochę rozwinął tą odpowiedź, ale w skrócie powiedział tak:

„Legii nigdy nie lubiłem, bo to wojskowy klub – zresztą jak wszyscy. Natomiast Widzew w okresie mojej młodości – lata 80 – był klubem, w którym występowali wspaniali zawodnicy (Boniek, Młynarczyk…) i poza tym był jedynym klubem, który dało się lubić”.

Od tego momentu trochę bardziej „ciągło” mnie do Widzewa. Tak akurat się złożyło, że Widzew wtedy był na topie. Wspaniałe mecze w Lidze Mistrzów, Mistrzostwo Polski, wspaniali piłkarze, wygrana w meczu bodajże Pucharu UEFA z Nefczi Baku 8-0, pierwsza kupiona koszulka łódzkiego Widzewa, szalik, czapka, śledzenie wyników na telegazecie i wypatrywanie Widzewa. Od tego moment zacząłem tak naprawdę kibicować Widzewowi.

Identyfikowałem się z Widzewem poprzez noszenie jego barw. Jednak teraz wiem, że ta moja sympatia do Widzewa mogła się ulotnić – jednak tak nie było – tak jak kilku osób z mojego bloku, którzy również cieszyli się ze zwycięstw… Jak się teraz okazało nie potrafili być wierni po porażce.

W mojej okolicy było również wielu Legionistów. Bardzo dobrze pamiętam zwycięstwo z Legią w Warszawie 2-1 po którym dało się odczuć duży szacunek do Widzewa. Ten mecz jeszcze bardziej umocnił moją sympatie do Widzewa Łódź. Od tamtego okresu zacząłem snuć marzenia, w których głównym celem było przybycie na Al. Piłsudskiego 138 i kibicowanie Ukochanej Drużynie. Jednak wyobrażałem sobie, że będzie to bardzo trudne w realizacji… Z dwóch powodów: odległość z Gorlic do Łodzi to ponad 300 km i do tego miałem (nadal mam) chorobę lokomocyjną. Jednak nie przejmowałem się tym i praktycznie cały czas myślałem o „wyprawie” na stadion do Łodzi.

Nastały chude lata dla Łódzkiego Widzewa. Piłkarze zaczęli grać po prostu „kichę”. Jednak moja miłość do Widzewa nie zmalała, a wręcz wzrosła ze wzmocniona siłą.

Ten okres to nie fascynacja piłkarzami, lecz Kibicami, którzy przy tak słabych wynikach swojej drużyny byli najlepiej jeżdżąca i ultasującą ekipą w Polsce. To właśnie jest piękne, że Widzew to nie piłkarze, np. tak jak teraz jest w Wiśle Kraków, którzy na pewno złapią doła i stracą mnóstwo takich niby kibiców w całej Polsce, tylko Kibice, którzy będą z drużyną na dobre i na złe. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w Gorlicach jest grupa takich samych osób jak ja, którzy kochają ten klub i w dodatku jeżdżą na mecze !!! Wtedy zdałem sobie sprawę, że kibice Widzewa są najlepsi, bo są wszędzie i nigdy nie stracą wiary !!!

Naszedł wreście czas na pierwszy wyjazd (mecz z Arka u siebie), po którym jestem pewien, że będę gościł w Łodzi częściej i spróbuję zmienić swoje niefortunne miejsce zamieszkania.

DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNI PO PORAŻCE!!!

Radek – Gorlice