Stal Rzeszów

Początki zgody ze Stalą Rzeszów sięgają niewątpliwie lat 80-tych, lecz ustalenie jakiś dokładnych dat nastręcza wiele trudności. Pierwsze pewne wzmianki o zgodzie dotyczą sezonu 1984/85 kiedy to za sprawą meczy drugoligowego Startu mogliśmy oglądać w Łodzi ekipy z tej klasy rozgrywkowej. Jesienią (dokładnie 11 listopada) 1984, na Bałutach swój mecz ligowy rozgrywała właśnie Stal. Z tej okazji na trybunach pojawiła się delegacja kibiców Widzewa by wesprzeć (potwierdzić zgodę ??) kibiców gości, z Rzeszowa jednak nikt się nie pojawił. Trudno ustalić w tej chwili czy faktycznie już w tamtym okresie można mówić o zgodzie na linii Łódź – Rzeszów. Być może gdzieś tam na kibicowskim szlaku doszło do jakiegoś spotkania między kibicami Widzewa i Stali, choć bardziej wydaje nam się prawdopodobniejsza inna wersja. Otóż od początków lat 80-tych piłkarze Widzewa rozgrywali wiele ważnych meczów pucharowych, na które przyjeżdżali kibice czasem z całej Polski, być może i przy jakiejś okazji pojawił się ktoś z Rzeszowa i dlatego pojawiły się pogłoski o wzajemnej sympatii??? W każdym bądź razie raczej skłaniamy się w kierunku stwierdzenia, że zgoda powstała kilka lat później a dokładnie w połowie 1987 roku.

Dokładnie 2 sierpnia tegoż roku w Białymstoku rozegrany został słynny mecz o Superpuchar (Śląsk – Górnik). O tym meczu dużo już pisaliśmy, ale warto wspomnieć, że pojawiła się również na nim delegacja kibiców Stali Rzeszów (a ściślej mówiąc jeden fanatyk Stali). Oto jego wspomnienia z tamtego meczu:

Już wspominałem w innym temacie ten wyjazd ale go napisze (był pod względem emocji najlepszy). Mecz o Superpuchar Śląsk – Górnik Z. (Białystok). Podroż długa nie ciekawa (męcząca), mimo że miałem fajne miejsce bo na przeciw usiadła baba z torbami, które trzymała na podłodze (nie mogłem nóg wyprostować). Co jakiś czas wychodząc na korytarz upominała mnie żebym uważał bo szkło wiezie. Na korytarzu podszedł chłopak i pytał się gdzie jadę itp. później skąd jestem, myślał że jestem z Cracovii. Zapytał czy znam kogoś z Unii T., ja że nie i wtedy z jakiś powodów musiałem wrócić do przedziału ze szklaną babą (gdybym znał siedziałbym w przedziale Wisły i pił). Rano byliśmy już w Białymstoku. Wyszedłem wesoły z pociągu, ale na dworcu już nie miałem tak uśmiechniętej twarzy. Podszedł do mnie wiślak (później się dowiedziałem ze to słynny Kola) i zapytał czy jestem ze Stali Rz. (pewnie ten gostek się wygadał, ale dobrze ze na dworcu bo w pociągu pewnie w biegu zrobiliby mi wysiadkę). Odpowiedziałem, że tak, podeszło jeszcze kilku (pomyślałem sobie no to wpier.. na dzień dobry) ale na szczęście w mojej obronie stanęła Jagiellonia (wielkie dzięki). Śmieszna była sytuacja bo kilka metrów dalej stało dwóch kibiców Ruchu, których Jaga chciała skasować a Wisła stanęła w ich obronie. Po kilku minutach dogadali się i poszła wymiana ja za 2 kolesi z Ruchu. Później sielanka piwko (pamiętam Hetmańskie). Później szybki obiad (dworzec PKS) i wraz z kibicami Jagi i Widzewa włóczyliśmy się po centrum. Siedzieliśmy sobie w parku, gdy nagle przybiegli kibice Jagi i mówią, że pobili kilku gówniarzy ale gdy zobaczyli starszych gości (w tym jeden z kosą) woleli uciec. Śląsk był po drugiej stronie parku (park dzieliła jezdnia). Ja wraz z kilkoma kolesiami siedzieliśmy sobie na ławce a tu nagle wbiegł Śląsk i zaczęła się bitwa. Wystraszyłem się tą kosą (myślałem, że to prawdziwa kosa i jak on z nią przyjechał) pomyślałem, że z gołymi rękami nie pójdę walczyć, chciałem wyrwać deskę z ławki (ch..a nic) w około nie było żadnej belki, wiec złapałem za kosz i zdążyłem jeszcze jednemu w plechy zaj.. Śląsk zaczął uciekać (słyszałem tylko pisk opon samochodów) pobiegliśmy za nimi ale nie mieliśmy takiej determinacji jak oni i nie ryzykowaliśmy z samochodami. Wszyscy byli zdziwieni jak Widzew dzielnie walczył (nie byli jeszcze tak mocni jak dzisiaj). Później meczyk (na meczu Śląsk połączył się z Górnikiem razem było ich może 300, z dużą przewaga Śląska). Po meczu ostro dymiła Jaga. Droga na dworzec przebiegała spokojnie, chociaż widzewiakom podnosiło się ciśnienie na Lechie ( liczna grupa), która szła po drugiej stronie ulicy. Na dworcu niezła mieszanka Wisła, Lechia, Widzew, Motor, Jaga, Arka jeszcze Legii brakowało. Na koniec pogadałem sobie z kibicami Lechii (była z nimi jedna laska mówie wam marzenie), Arki i Motoru (z Motorem graliśmy pierwszy mecz 2 liga). Na koniec pożegnanie z kibicami Jagiellonii i wraz z wiślakami pojechałem do Krakowa (wiślaki zapewnili Jagę, że wrócę cały do Krakowa). W drodze Kola cały czas opowiadał o rozróbach jak to Legia chowała się pod milicyjne suki itp. i o tym jak to nie lubi Rzeszowa bo dwa razy go tam zawinęli (dobrze że nie dostał od kibiców wpier.. pewnie by mi nie popuścił). W Krakowie jeszcze kilka precli i w domu.

Początkowo fani Widzewa nie wiedzieli tak do końca co łączyło Stal i Jagiellonię, ale skoro kibic Stali znajdował się po „widzewskiej stronie”, więc wszystko było ok. Po meczu „niedogadane” kwestie zostały wyjaśnione i zgoda stała się rzeczywistością. Głównymi czynnikami, które sprawiły taki stan rzeczy były: zgoda (układ?) między Jagiellonią a Stalą, więc nie mały wpływ odegrała zasada „przyjaciel mojego przyjaciela, jest moim przyjacielem”; wspólni wrogowie lokalni (ŁKS w tym czasie miał już zgodę z Resovią Rzeszów) no i wreszcie nawiązanie bezpośredniego kontaktu.

Potwierdzenie tego, że zgoda stała się faktem nastąpiło jeszcze w tym samym miesiącu. W trzeciej kolejce ekstraklasy Widzew rozgrywał swoje spotkanie w Stalowej Woli (22 sierpnia 1987). Na sektorze gości obok Widzewiaków pojawia się kilkudziesięcio osobowa ekipa Stali. Zgoda zostaje definitywnie „przyklepana”. Kilka dni później w następnej kolejce ligowej Derby Łodzi (26 sierpnia 1987) rozegrane na stadionie Widzewa, na których pojawia się delegacja kibiców z Rzeszowa (kilka osób). Od tego momentu kontakty między kibicami Stali i Widzewa układały się bardzo pozytywnie mimo różnych klas rozgrywkowych, obydwie ekipy wspierały się w miarę możliwości (bardzo często, gdy Widzew grał gdzieś w południowo – wschodniej Polsce to mógł liczyć na wsparcie Stali i odwrotnie gdy Stal była gdzieś w okolicach Łodzi mogła liczyć na Widzew). Były też oczywiście wizyty przy innych okazjach, oto wspomnienia fana Stali z wizyty w Łodzi podczas meczu ligowego Widzew – Jagiellonia z marca 1988 roku:

Tydzień temu był mecz Widzew-Jagiellonia, to było dawno, Jagiellonia pierwszy sezon grała w 1 lidze. Rozpoczęcie rundy wiosennej mecz naszych zgód Widzew – Jagiellonia, jak można było nie jechać. Jak zawsze w ostatniej chwili zdążyłem na pociąg, zająłem miejsce siedzące i do spania. Ogromne zaskoczenie było na stacji Łódź-Widzew jak z następnego wagonu wysiada R…, śp Z….. i inni, w sumie było nas kilkunastu. Widzewiacy stali na kładce łączącej perony, na początku myśleli, że to Jaga i zaczęli śpiewać i Jaga tez i Jaga też… itd, kiedy zaśpiewaliśmy Stal Rzeszów, zorientowali się za kim jesteśmy i zaśpiewali Stal Rzeszów też itd. Przywitaliśmy się z Widzewiakami i razem czekaliśmy na wspólnych przyjaciół. Kilkanaście minut po nas wjechał pociąg wypełniony kibicami Jagi. Po przywitaniu część z Jagi chciała jechać do końca Łódź-Fabryczna, Widzew poinformował ich, że jest tam dużo z ŁKS-u, nabrali jeszcze większej ochoty (Jagiellonia) nie pamiętam czy pojechałem z nimi czy następnym pociągiem (do centrum). Znalazłem się w mieszanej grupce ja, widzewiak i kilku z Białegostoku. Szukaliśmy kibiców ŁKS-u, widzewiak był przewodnikiem. Pamiętam zaprowadził nas na „bazar”, mówił że tam na pewno znajdziemy odmieńca, w pewnym momencie mówi o ten to na pewno z ŁKS-u, kiedy szliśmy w jego stronę nie był już pewien czy jest z ŁKS-u wiec odpuściliśmy a można było sprawdzić. Po kilku godzinach spotkaliśmy większą grupę Widzewa i Jagi, razem poszliśmy na piwko. Przy piwku czas szybko mijał a mecz coraz bliżej, już nie mogłem się doczekać i w trójkę (ja i 2 z Jagi) pojechaliśmy na stadion Widzewa. Pamiętam zaczął sypać śnieg i nieźle dmuchał wiatr- zawierucha jak w Bieszczadach. Kiedy dochodziliśmy do stadionu kilku widzewiakow ostrzegło nas żebyśmy uciekali bo gliniarze dostali szału i wszystkich napier.. i zwijają (później dowiedzieliśmy się ze duża część ełkaesiaków służy w ZOMO). Ukryliśmy się w pobliskim bloku. Po godzinie spędzonej na klatce schodowej nabraliśmy odwagi h..j idziemy. Przed stadionem było już dużo kibiców, pożegnałem się z chłopakami z Jagi i poszedłem na sektor Widzewa. Jagiellonia siedziała za bramką. Ja dopingowałem Widzewek. Szkoda że zamieć śnieżna zepsuła widoczność i akustykę, ale i tak widowisko było godne pierwszoligowców (kibicowsko i piłkarsko). Po meczu na stacje. Pamiętam siedzieliśmy na stacji wszedł taki mundurowiec podszedł do mnie i kopnął mnie w nogę żebym się obudził myślałem, że już się doj… ale tylko popatrzył dzikim wzrokiem i poszedł. Podroży powrotnej nie pamiętam, bo spałem.

W rundzie wiosennej sezonu 1987/88 kibice Widzewa i Stali mieli możliwość spotkania się przy okazji ligowego meczu w Bełchatowie. Stal grała ówcześnie w II lidze i 24 kwietnia gościła w Bełchatowie na meczu z miejscowym GKSem. Na trybunach górniczego stadionu zameldowało się ok. 20 osobowa grupa Widzewiaków. Stal pojawiła się w sile jednego autokaru. Spotkanie jak i cała wizyta w Bełchatowie przebiega w sielankowej atmosferze, bowiem zarówno Widzew jak i Stal Rzeszów mają zgodę z kibicami GKS. Warto też wspomnieć, że rzeszowianie zrobili zgodę z GKSem za pośrednictwem Widzewa. Jesienią tego samego roku Stal Rzeszów pojawia się jeszcze bliżej Łodzi. W II lidze znalazł się zespół Boruty Zgierz. W trzeciej kolejce nowego sezonu Boruta podejmował Stal. Na spotkaniu pojawili się oczywiście Widzewiacy oraz kilkudziesięciu osobowa grupa kibiców z Rzeszowa, oczywiście zgoda i bardzo dobra atmosfera. Stal miała dobra okazję do rewanżu na wiosnę 1989 roku. 13 maja swój ligowy mecz w Mielcu grał Widzew i oprócz fanatyków czerwono–biało–czerwonych pojawiła się także Stal Rzeszów, co w późniejszych czasach przy okazji meczów Stal Mielec – Widzew stało się niemal tradycją. Co ciekawe na tym spotkaniu pojawili się także przedstawiciele innych ówczesnych zgód Widzewa czyli kibice Siarki Tarnobrzeg oraz Karpat Krosno. W tym roku jeszcze dwukrotnie fani Widzewa i Stali spotykali się na szlaku kibicowskim. Pierwszy raz przy okazji finałowego meczu Pucharu Polski w Olsztynie (Jagiellonia – Legia) oraz 5 listopada, gdy Widzew grał w Mielcu z miejscową Stalą.

Sezon 1989/90 skończył się smutno dla piłkarzy oraz kibiców Widzewa, bowiem nasza jedenastka spadła do II ligi pierwszy raz od sezonu 1975/76. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W związku ze spadkiem po raz pierwszy drużyny Widzewa oraz Stali mogły spotkać się w bezpośrednim pojedynku. Nastąpiło to już w pierwszej kolejce nowego sezonu a dokładnie 28 lipca 1990 roku. Do Rzeszowa na mecz zgody zjechało ok. 250 osób z Widzewa. Kibice Stali witali Widzew już na dworcu Łódź–Kaliska, gdzie kilku stalowców jechało razem z „Czerwonymi” do Rzeszowa. Na meczu świetna zgodowa atmosfera, młyn Stali wynosił w tym dniu ok. 100 szalikowców. Po spotkaniu Widzew zostaje odprowadzony na dworzec skąd wyruszył do Łodzi. W drodze powrotnej fani Widzewa mieli spotkanie w Sandomierzu z kibicami Stali Stalowa Wola jadącymi do Warszawy na swój mecz, które zakończyło się obiciem napotkanych gości. W tej rundzie była jeszcze okazja do wspólnego spotkania podczas meczu Stal Stalowa Wola – Widzew, ale na tym spotkaniu zameldowało się jedynie 6 Widzewiaków w dodatku incognito. Oto relacja kibica Stali:

Apropo meczu Stalowa-Widzew ładnych parę lat temu: ponad 10 chyba nie pamiętam czy to była 1 czy 2 liga ale mecz był w środę. W Rzeszowie na stacji nikogo hmm albo towarzystwo już pojechało albo się spóźnią. W Stalowej jakieś jabole i ze śpiewem pod stadion, dwie godziny do meczu ale dosłownie nikogo. Przed stadionem spotykamy kolesia który informuje nas że jest z Łodzi mówi że nikogo nie ma i że lepiej schować barwy co czynimy. Koleś opowiadał, że jest z Bałut ale po kilku minutach rozmowy okazało się że my jesteśmy bardziej zorientowani w łódzkich realiach niż on. Na pytanie dlaczego nikt z Widzewa nie przyjechał (na wizycie w Łodzi umawialiśmy się na Stalową) odpowiadał kilka razy nie wiem. W przerwie się nam gdzieś zapodział, zobaczyliśmy go dopiero jak szedł z paronastoma miejscowymi rozglądając się po trybunach. Aha chyba kogoś szukali Więc „wycofujemy się na z góry upatrzone pozycje– tak mówi resowia (a przynajmniej mówiła)-a w mowie zrozumiałej znaczy to spier….my byle szybciej i dalej. Później znów jabole spożywane w windzie w jakimś wieżowcu i momentalnie lepszy humor. I wszystko dobrze by się skończyło gdyby nie jakiś sfrustrowany mieszkaniec (chyba kilka pięter przeszedł po schodach). Dzień dobry obywatele, dokumenty proszę, jesteście pijani, nie a mi się wydaje, po co przyjechaliście, my wam damy gnojki na grzyby itd itd. Reasumując już dwa tygodnie wcześniej było wiadomo, że do Stalowej nie jedzie ani Widzew ani my, kto miał wiedzieć to wiedział my nie Dowiedzieliśmy się również dlaczego o Stalowej śpiewało się wioska rowerów kto był przynajmniej koło stadionu to wie. Był to też na pewno jeden z droższych wyjazdów w życiu–niebieskie taxi rodem z Nysy oj kosztowało rodziców. A w meczu był remis 2:2.

Kolejne spotkanie miało miejsce 10 marca 1991 roku gdy w pierwszej kolejce rundy wiosennej Widzew gościł na własnym stadionie fanatyków Stali. Goście dotarli na to spotkanie w drugiej połowie meczu w sile ok. 100 osób. Tak duże spóźnienie spowodowane było awanturą, jaką mieli kibice Stali w Sandomierzu z sokistami (zapewne chodziło o brak biletów) w wyniku czego większość została zatrzymana na komisariacie. Wypuszczono ich jednak na tyle szybko, że zdążyli jeszcze dojechać na mecz. W tej samej rundzie jeszcze dwukrotnie doszło do spotkania fanów Widzewa i Stali. 5 maja 1991 Fanatycy Widzewa ponownie pojawiają się w Rzeszowie tym razem na stadionie lokalnego rywala Stali, Resovii Rzeszów. Dodatkowym smaczkiem tego spotkania był fakt, że Resovia miała zgodę z ŁKSem. Fanatycy Widzewa pojawili się na tym spotkaniu w sile ok. 70 osób, wspierani byli przez podobną liczbę kibiców Stali. Na tym spotkaniu kibice gości jak i gospodarzy siedzieli na tej samej trybunie krytej tylko po przeciwnych stronach. Na meczu gdy Resovia zaczęła brzydko wyrażać się o Widzewie, nastąpiła próba ataku na ich sektor, ale z powodu policji do niczego nie dochodzi. Oto krótka relacja z tego meczu, okiem kibica Stali:

Jeśli chodzi o wizytę Widzewa na Resovii to na moje oko było nas razem ok. 140-150 w tym ok. 70 Stal Rzeszów. Ja przyszedłem pod bramy od strony ul. Sportowej gdzie stało 5 chłopaków z Widzewa w barwach, poszarpał się z nimi chwilkę jeden typek z Resovii ale dał sobie spokój, reszta kibiców Resovii przechodziła koło nich i nie zwracała na nich uwagi. Zaproponowałem im wejście na stadion przez siatkę, bo tak wtedy wchodziłem na stadion ale odmówili chyba pomyśleli ze jestem z Resovii. Wszedłem na stadion, Widzew siedział pod dachem na dole z jednej strony a Resovia na górze w rogu po przeciwnej stronie. Gdy zaczynał się mecz fani Sovii zaśpiewali „RTS ch…m jest w Łodzi rządzi ŁKS” Długo nie trzeba było czekać na reakcje i Widzew dołem przebiegł pod ich sektor, ale wmieszali się we wszystko mundurowi i ich nie dopuścili do Sovii… fani Resovii raczej nie chętni do walki i tylko jedna osoba od nich zbiegła w dół… później już do końca meczu spokój. Uwagę zwracały wtedy szaliki widzewiakow tzw. komputerowe- w Rzeszowie w tym czasie mogliśmy pomarzyć tylko o takich… Po meczu odprowadzamy Widzew na dworzec.

Kilka kolejek później 9 czerwca 1991r. Widzew grał w Kielcach z miejscową Koroną. Na tym spotkaniu Widzew wspierało kilku lub kilkunastu kibiców Stali Rzeszów.

Nowy sezon i Widzew znów wkroczył w szeregi pierwszoligowców. 3 sierpnia 1991 Widzew pojawia się w Mielcu na pierwszym wyjazdowym meczu nowego sezonu. Podobnie jak dawniej nie zabrakło na nim przedstawicieli Stali, którzy pojawili się w Mielcu w kilka osób. Oto opis tego meczu z ich punktu widzenia:

Był to mecz 2 kolejki 1 ligi. Tydzień po naszych tragicznych derbach, kiedy to zameldowaliśmy się na ul. Wyspiańskiego w niecałe 40 osób. Śmiech po tym meczu od resoviaków słyszałem jeszcze kilka miesięcy. Ale wracając do wyjazdu do Mielca. Jedziemy w 4 osoby ( nie było żadnego zorganizowanego wyjazdu) PKS-em, w Kolbuszowej dosiada się B. z panienką (nie wiem skąd on się tam znalazł). Dojeżdżamy do Mielca i udajemy się na stadion bez żadnych przygód. Widzewa na stadionie cały górny sektor mielecki, nie wiem ile się tam mieści ludzi, ale dużo, zapachniało wielkim klubem na I ligowym poziomie wyjazdowym, w każdym razie dla nas był to lekki szok- taka ekipa i to na wyjeździe. Mielca w młynie 70 osób max. Pierwszą połowę siedzimy w sektorze obok, bo policjanci nie chcą nas wpuścić, ponieważ myślą że jesteśmy z Mielca i chcemy zbić Widzew. W przerwie podchodzimy pod sektor Widzewiaków, słyszymy bluzgi (mieliśmy szaliki pasiaki), ale potem wszystko wyjaśniliśmy sobie. Mecz Widzew wygrywa 1-0 szał radości na sektorze. Po meczu było chyba 10 minut do pociągu. Fajnie to wyglądało jak ogromna wataha biegła przez miasto na dworzec jak stado koni. Wpadamy na dworzec Widzew ładuje się do pociągu do Tarnobrzega, razem z nimi B. a my w 4 zostajemy na dworcu w barwach, razem z 2 kibicami Widzewa z Siedlec, bo czekali oni na pociąg do Warszawy i tak się tam bujamy jak u siebie zapominając, że to wrogi teren ( Mielec miał wtedy zgodę min z ŁKS-em.). Podbija do nas jeden gostek z Mielca i mówi, że pamięta mnie z wczasów w Kamionce. Potem okazało się, że pomylił mnie z Tr. Potem pokazuje nam grupkę kilkunastoosobową i mówi że to Mielec i są na nas cięci, trochę nam czachy przydymiły, ale potem dodaje, że on jest z Sędziszowa będzie z nami wracał i póki on jest to nikt nas nie ruszy. Jak mówił tak się stało, spokojnie wsiedliśmy do pociągu z nim. W pociągu kanar mówi, że ma szarfę Widzewa bo jechali wcześniej tym pociągiem i dali mu ją jako jedna z rekompensat za jazdę bez biletu. Pamiętam w czasie jazdy jak R. od nas mówi do niego „a teraz to my możemy ciebie dojechać, masz szalik” wtedy gościowi czacha zadymiła jak nam w Mielcu. Ale po chwili roześmialiśmy się i on też. Potem w Dębicy przesiadka i powrót do Rzeszowa bez żadnych przygód. A za tydzień czekał nas wyjazd Dębicy.

Trzy kolejki później 24 sierpnia ciekawy weekend. Do Łodzi dociera ok. 20 osobowa grupa kibiców Stali by wspierać Widzew na derbach Łodzi. Po meczu rzeszowianie zostają w Łodzi na drugi dzień, kiedy to wraz z Widzewem udają się do Bełchatowa na swój ligowy mecz z miejscowym GKSem.

W pierwszej kolejce rundy wiosennej 14 marca 1992r. Widzew rozgrywa swoje spotkanie ligowe z beniaminkiem ekstraklasy Igloopolem (wtedy występujący pod nazwą Pegrotur) Dębica. Oczywiście na trybunach nie zabrakło fanatyków Widzewa, pojawiają się także kibice Stali Rzeszów. Większość z nich przyjechała prosto ze swojego ligowego meczu z Sandecją Nowy Sącz, reszta zaś dojechała na własną rękę, więc ostatecznie zameldowali się w liczbie ok. 45 osób. Zaledwie trzy dni po tym wydarzeniu nastąpiła okazja do rewizyty. 17 marca został rozegrany mecz w Pucharze Polski ŁKS Łódź – Stal Rzeszów. Takie spotkania to prawie „małe derby Łodzi”, dlatego też na trybunach stadionu przy al. Unii Lubelskiej 2 melduje się ok. 200 Widzewiaków, w tym 11 osobowa grupa Stali Rzeszów. Reszta Stali ok. 50 osób dojeżdża dopiero po meczu, oto krótka relacja:

17.03.1992 rok na ŁKS-ie (PP) nas ok. 60. Na stadion dotarło 11 osób (które gliny z sokistami nie znalazły przy przeszukiwaniu pociągu) a reszta ok. 50 dojechała po meczu. Jechali pociągiem i jak to w tych czasach bywało masa alkoholu, brak biletów. W Skarżysku dym na dworcu z sokistami, potem przyjeżdżają posiłki policyjne i ok. 50 osób ląduje na komendzie. Po kilku godzinach zostają wypuszczeni i dojeżdżają do Łodzi. Wysiadają na stacji Łódź-Kaliska gdzie mają przygody z ŁKS-em a później powrót do domu. Na meczu obecnych było ok. 200 osób (11 Stal+Widzew)

W następnym sezonie 1992/93 znów doszło spotkań kibiców Widzewa i Stali. Jesienią 4 listopada 1992 ok. 20 osobowa ekipa Stali melduje się w Mielcu na meczu Stal Mielec – Widzew. Było to powtórzone spotkanie z 7 października kiedy to mecz został przerwany z powodu awarii oświetlenia. Wiosną 1993 roku doszło do pewnego wydarzenia, które na jakiś czas nieco ochłodziło wzajemne relacje. Otóż w pierwszej kolejce rundy rewanżowej (13 marca 1993) Widzew miał wyjazdowe spotkanie z Zawiszą Bydgoszcz. Kalendarz ligowy tak się ułożył, że tego samego dnia w Zgierzu swoje ligowe spotkanie grała Stal z Borutą Zgierz. Oczywiście w kierunku Łodzi wybrała się skromna delegacja kibiców Stali, która jak się miało okazać podróżowała z kibicami Stali Mielec… oto jak przebiegał ten dzień okiem kibica Stali:

Stal jechała w 6 osób na wyjazd do Zgierza, na stacji Stalowa Wola-Rozwadów do pociągu wsiadła Stal Mielec, która jechała do Łodzi na swój mecz z ŁKS-em i tu w zależności od źródła pan „G” twierdzi ze było ich ok. 15, a pan „B” ze ok. 50… W pociągu dochodzi do szarpaniny, my byliśmy stroną broniącą się i staraliśmy się nie wpuścić Mielca do przedziału. Gdy dojechaliśmy do Łodzi to wysiedliśmy na stacji Łódź-Widzew i  stamtąd podjechaliśmy na Kaliską gdzie Widzew zbierał się na wyjazd do Bydgoszczy. Chcieliśmy dojechać Mielec ale ich nie spotkaliśmy… Część ekipy pojechała do Bydgoszczy z Widzewem a część do Zgierza. Gdy Widzew wracał z Bydgoszczy wysiadł na Kaliskiej a Mielec właśnie wracał z meczu i siedział już w pociągu… nasi chcieli dojechać Mielec ale Widzew troszkę odpuścił tą sprawę i Mielec spokojnie odjechał w swoim kierunku… Od tego wyjazdu troszeczkę nastąpiło ochłodzenie na linii Stal-Widzew.

Dopełnieniem tej sytuacji stał się incydent w drodze do Bydgoszczy z udziałem kibica Stali, który zaczął samowolnie (bez żadnego uzgadniania) zbierać pieniądze na „kanara” za co został dość ostro potraktowany. Tak jak już wspominaliśmy relacje się trochę ochłodziły i gdy jeszcze w tej rundzie kilku Widzewiaków zawitało w Rzeszowie (prawdopodobnie z okazji derbowego meczu Stal – Resovia) zostali potraktowani dość chłodno. Mimo pewnych trudności zgoda nadal oczywiście trwała. 29 maja 1993 legendarny mecz Polska – Anglia rozegrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie. W trakcie tego „gorącego” meczu część obecnych w tym dniu Widzewiaków (ok. 30) siedzi razem ze Stalą Rzeszów, której było ok. 50 osób. Tak czy inaczej kryzys był faktem i jeszcze przez jakiś czas Stal nie wspomagała Widzew, gdy ten grał gdzieś niedaleko Rzeszowa, zwłaszcza było to widoczne, gdy Widzew grał w Mielcu (tam Stal wcześniej zawsze wspomagała czerwono–biało–czerwonych) wiosną i jesienią 1994 roku. Nie było ich też w Stalowej Woli (jesień 1993) oraz Tarnobrzegu (wiosna 1994), nawet zaczęto zastanawiać się w Łodzi czy jest sens utrzymywania zgody skoro praktycznie nie ma kontaktów, na szczęście nie podjęto żadnych nieprzemyślanych decyzji.

Powoli stan pewnego marazmu na linii Łódź–Rzeszów zaczął się zmieniać. W maju 1995 roku ok. 40 osobowa ekipa Stali Rzeszów wspiera kibiców Widzewa w Stalowej Woli. Oto relacja fana Stali z tego wydarzenia:

Lata 90 dokładnie nie pamiętam daty, WIDZEW gra w Stalowej Woli. Stacja PKP RZESZOW godz. 6.00. Przed stacją stoi mnóstwo starów wypchanych po dachy policją i na zewnątrz ekipą z pałkami gumowymi do samej ziemi (taka jak ci się kolo dupy owinęła to tydzień spałeś na stojąco) na stacji biało-czerwono od chłopaków z Widzewa, którzy juz od rana czując zew przygody dilowali z Ukraińcami kupując spirytus i wódę w ilościach hurtowych. Wtedy na topie była tzw wódka ślepotka z racji tego, że po jej wypiciu nie byłeś pewny czy jeszcze zobaczysz słoneczko. Często ją mieszano z paliwem pochodzącym z ruskich cystern stojących na bocznicach!!! więc power był dobry. My w biało-niebieskich barwach wyłaniając się z za winkla ujrzeliśmy właśnie taki cudowny widok. STAL RZESZOW jak na tamte czasy przybyła dobrą ekipą wyjątkowo kumatą, dobrą wiekiem, żeby wspomóc WIDZEWEK. Przywitaliśmy się i… zaczęliśmy degustować smakołyki. Śpiewy i wszystkie dziwne zachowania skumulowane w jednym miejscu. „Pały” stały jak sparaliżowane patrząc tylko żebyśmy już pojechali!!! Wjazd do pociągu osobowego relacji RZESZOW-PRZEMYSL to juz czysty piknik. Wesele na całego sympatia braterska i pomysłowość chłopaków z WIDZEWA jak i STALI RZ nie znała granic. To ktoś wysiadał w biegu i wsiadał to ktoś klop rozkręcał woda się lala strumieniami. W pięknej euforii docieramy do Przeworska tam się przesiąść na Stalową. I tu kolejna śmiechawa, w Przeworsku Armagedon, wolna amerykanka promocje tańce ludzie sparaliżowani, bo to w takim miasteczku była nowość. Do pociągu na Stalową to juz niektórym trzeba było pomoc wsiąść. Na początek ładnie przywitał się LEON z WIDZEWA, pamiętam go jak dziś rewelacyjna postać, może ktoś wie, co z nim teraz. Krzyknął do kanara: DZIEN DOBRY KIBICE WIDZEWA… PROSZE NAM NIE PRZESZKADZAC!!! konduktor widząc w rekach niektórych fanty z poprzedniego pociągu stwierdził: panowie tylko grzecznie, na co usłyszał… SPOKO DZIADEK TYLKO OGNISKO ROZPALIMY!!! Po pięciu minutach w przedziale wisiały wszędzie szaliki flagi ogólny piknik i… zajebiscie dużo dymu. Wybiega kanar i krzyczy… CO WY TU K…A OGNISKO PALICIE??? a z tylu słychać… NIE SWIRUJ K…A DZIADEK …PRZECIEZ ŻEŚMY MÓWILI!!!:) Ten pociąg pamiętam do dzisiaj:) ja uważam chłopaków z WIDZEWA za zajebisty skład a ta zgoda była naprawdę dobra. A LEONA widziałem jeszcze tydzień po tych wydarzeniach na Rzeszowskim osiedlu B4 jak bez butów śmigał, codziennie był wyjątkowo goszczony:) pozdrowienia od chłopaków ze STALI RZ.

W listopadzie (dokładnie 4) tego samego roku Widzew ponownie gościł w Mielcu na meczu ze Stalą. Był to bardzo udany wyjazd, bowiem przed meczem „widzewska gromadka” zdobywa 2 flagi oraz pokaźną ilość szalików kibiców gospodarzy, do tego kolejną flagę miejscowych zdobywają nasi przyjaciele z Krosna. Pojawia się też skromna delegacja Stali Rzeszów w sile 2 osób. W następnym roku kibice Stali pojawiają się m.in. W Warszawie (22 maja 1996) na pierwszym z dwóch słynnych meczów Legia–Widzew decydujących o tytułach mistrzowskich dla Widzewa. Przedstawiciele Stali pojawiają się także podczas jesiennych derbów Łodzi na Widzewie. Potem w drugiej połowie lat 90tych, znów nastaje okres dość sporadycznych kontaktów, indywidualnych wizyt. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w dwóch zasadniczych czynnikach. Pierwsza sprawa to brak bezpośrednich kontaktów. Stal gra w niskich klasach rozgrywkowych nie ma okazji pojawiać się w Łodzi czy też okolicach (nawet dalszych), podobnie Widzew. Od połowy lat 90tych praktycznie wszystkie zespoły regionu południowo – wschodniej Polski grają w najlepszym przypadku w II lidze, skoczyły się wyjazdy do Mielca, Stalowej Woli, Tarnobrzega czy Dębicy. Brak bezpośrednich meczów zawsze wpływa gorzej na wzajemne układy, bowiem mało jest okazji do wspólnej integracji, spotkań. A kiedy jeszcze wspomnimy o drugim czynniku, czyli zmianach pokoleniowych to otrzymamy pełny obraz. Z jednej i z drugiej strony jest sympatia, ale relacje opierają się na wąskim gronie, indywidualnych kontaktach. Jak jeszcze do tego wszystkiego dodamy fakt, że w różnych okresach „młyny” mają swoje wzloty i upadki, lepsze i gorsze okresy to znajdziemy odpowiedź na przyczyny braku odpowiedniego wsparcia na linii Łódź–Rzeszów (Nie wiemy jak to do końca wyglądało u Stali, ale na Widzewie końcówka lat 90tych do najlepszych nie należała).

Mimo „uśpienia” we wzajemnych kontaktach zgoda trwała i u progu XXI wieku znów się ożywiła. Sprawiła to wizyta 20 osobowej ekipy chuliganów Stali, którzy przyjechali do Łodzi przy okazji pucharowego meczu z AS Monaco (21.10.1999) w celu odnowienia „uśpionej” zgody na linii Łódź–Rzeszów. Trzeba przyznać, iż ta trochę niespodziewana sytuacja (od dłuższego czasu brak kontaktów) wprawiła gospodarzy w pewne zakłopotanie, jednak wszystko potoczyło się pozytywnie i po meczu w „Piekiełku” wszystko było już jasne. Od tamtego momentu wszystko wróciło do normy. 19 marca 2000 w czwartej kolejce rundy wiosennej odbyły się 50 derby Łodzi. Na tym spotkaniu pojawił się autokar z 56 osobową ekipą Stali. Rzeszowianie aktywnie włączaj się w awanturę z policją, która ma miejsce przed meczem. Gdy pochód kibiców ŁKS podszedł pod kasy stadionu został zaatakowany przez Widzew oraz wspomagające Stal i Chrobry. Doszło do sporej awantury z policją, która nie dopuściła do bezpośredniego starcia, latały ławki, kamienie, świszczały gumowe kule. Warto jeszcze wspomnieć, że Stal przywiozła ze sobą skrojoną flagę Resovii Rzeszów. Wiosną 2000 roku 16 osobowa grupa fanatyków Widzewa spod znaku DHW udała się do Rzeszowa na derby Stal – Resovia. Derbowe spotkania to zawsze spore emocje, ale ogólnie było spokojnie. Po meczu fani Widzewa zostają w Rzeszowie na tamtejszych Juvenaliach gdzie bawią się całkiem dobrze. Potem jednak dochodzi do starcia z ochroną, która zostaje przegoniona ale w związku z tym pojawia się policja. Znów dochodzi do awantury tym razem z policją (m.in. Widzewiacy wjeżdżali kontenerami na śmieci w policyjne radiowozy) w wyniku której wszyscy zostają zatrzymani i przewiezieni na izbę wytrzeźwień. Jesienią Stal zawitała do Łodzi przy okazji pamiętnego meczu Polska – Białoruś w sile 45 osób.

Wiosna 2001 w kontaktach Widzew – Stal rozpoczyna się od wizyty delegacji Widzewa na derbach Resovia – Stal Rzeszów (17 marca 2001). Wprawdzie tego samego dnia Widzew ma swój wyjazd do Płocka, ale mimo to 12 osób pojawia się na stadionie Resovii. Widzewiacy podobnie jak kibice Stali mają ogromne trudności z wejściem na stadion, z ok. 200 osobowej ekipy na trybuny wchodzi jedynie połowa. Mimo kłopotów Widzewiacy dostają się na stadion gdzie wywieszają flagę chłopaków z FCB. Na meczu gospodarze podjęli jedną próbę rozkręcenia awantury, ale z uwagi na policje do niczego nie dochodzi. Po meczu przyjacielskie piwko i powrót do domu. Fanatycy Stali (w sile 5 osób) zawitali 15 maja do Łodzi przy okazji meczu Widzew – Polonia Warszawa. Po meczu wspólnie z widzewską grupą „sportową” brali udział w pościgu za kibicami gości prawie do samej Warszawy, który ostatecznie do końca się nie powiódł. Po powrocie do Łodzi uczestniczyli w poszukiwaniach kibiców ŁKS na mieście (ŁKS miał tego dnia swój wyjazd do Ostrowca na KSZO). Niecałe dwa tygodnie później 20 osobowa delegacja Widzewa przyjeżdża do Rzeszowa z okazji meczu Stal – Cracovia. Nasi pojawiają się już dzień wcześniej i wspólnie ze Stalą bawią się na Rynku Głównym z okazji dni Rzeszowa. Na drugi dzień Widzew plus ok. 60 os. ekipa gospodarzy ustawia się przy jednej z tras wylotowych, ponieważ mają informację, że Cracovia jedzie autami. Okazało się to nieporozumieniem, bowiem cała ekipa gości (plus Tarnovia) pojawiła się na miejscu pociągiem. Na samym meczu spokojnie, na płocie oprócz jednej flagi gospodarzy pojawia się flaga ekipy DHW. Po meczu też spokojnie duża ilość policji uspokaja sytuację w dodatku goście zostali wypuszczeni wcześniej niż gospodarze (gdzieś tam tylko Cracovia przy jednej z bram goni jakąś grupkę Stali). Jesienią 1 września na stadionie Śląskim w Chorzowie rozegrany został mecz Polska – Norwegia. Na sektorze widzewskim oprócz Chrobrego pojawia się także 5 kibiców Stali. Oprócz tego jeszcze na kilku innych meczach dochodzi do wspólnych spotkań (m.in. Stal wspierała Widzewa na wyjazdach we Wrocławiu – 7 osób, Krakowie – 6, Zabrzu – 4).

Wydawało się, że zgoda znów zaczyna się rozwijać i w tym temacie robi się całkiem przyzwoicie. W życiu nie ma jednak nic pewnego i 9 lutego 2002 na zimowym Turnieju Kibiców Widzewa w Tomaszowie Mazowieckim zapada decyzja o zerwaniu zgody ze Stalą Rzeszów (podobnie zresztą jak z Chrobrym oraz Karpatami).