D. Mąka: „Nie powiem, że mnie to cieszy, ale decyduje trener”

Po niezłym meczu przeciwko Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, w którym Daniel Mąka wybiegł w podstawowym składzie, teraz pomocnikowi znów przyszło usiąść na ławce rezerwowych. Widzewiak wszedł na boisko w starciu z Turem w drugiej połowie. Jak je ocenił?

Mąka zdradził, że wszyscy w zespole szykowali się na konfrontację z rywalem nastawionym defensywnie. „Wiedzieliśmy, co nasz czeka. Ciężko przygotowywaliśmy się w tygodniu na to spotkanie. Spodziewaliśmy się, że Tur będzie się głęboko bronił, nieraz nawet piątką obrońców. Byliśmy do tego przyszykowani i uważam, że wygraliśmy ten mecz zasłużenie” – stwierdził pewnie po końcowym gwizdku w Bielsku Podlaskim.

Piłkarz Widzewa zdawał sobie sprawę, że największą bolączką w niedzielę była zbyt duża liczba niewykorzystanych okazji. „To, co rzuca się w oczy, to oczywiście brak skuteczności. Sytuacji mieliśmy multum i można by nimi obdzielić kilka meczów. Szkoda, że nie zdołaliśmy szybko strzelić drugiej bramki, bo wtedy ostateczny wynik mógłby być o wiele wyższy” – powiedział Mąka.

Popularny „Mączka” widzi jednak także pozytywy. „Można spojrzeć też na to z tej strony, że dobrze, iż te sytuacje były. W Zambrowie również wygraliśmy 1:0, ale 100% okazji nie było. Nawet rzut karny nie był poprzedzony taką klarowną szansą na zdobycie gola. Tutaj, w Bielsku Podlaskim, byliśmy dobrze przygotowani. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzednich spotkań i sytuacji było dużo. Zabrakło tylko tej kropki nad i” – żałował po meczu z Turem.

Widzewiak znów został zesłany przez Franciszka Smudę na ławkę rezerwowych. „Nie powiem, że mnie to cieszy. Przecież ambicją każdego z nas jest grać w pierwszym składzie. To jest jednak decyzja trenera. Ja cieszę się, że tydzień temu znów dostałem szansę na dłuższy występ i myślę, że nie powinienem się wstydzić swojej postawy. Potem był nowy tydzień i nowe rozdanie – trener tak zadecydował” – odpowiedział dyplomatycznie Daniel Mąka.