B. Pawłowski: „Chciałbym kiedyś wrócić do Widzewa”
11 listopada 2013, 12:21 | Autor: RyanWczorajszy mecz z Legią miał niecodziennego gościa. Specjalnie na spotkanie z warszawskim zespołem do Łodzi przyleciał Bartłomiej Pawłowski. Piłkarz wypożyczony do hiszpańskiej Malagi wpadł też na chwilę z wizytą pod Zegar, skąd dopingował drużynę.
Po meczu zamieniliśmy z Bartkiem kilka słów.
– Bartek, co robisz w Łodzi? Niektórzy miłośnicy teorii spiskowych podejrzewają nawet, że wracasz do Widzewa (śmiech).
– Nie, na razie nie wracam (śmiech). Jutro zaczynamy w Krakowie zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski, na które jestem powołany. Korzystając z okazji postanowiłem przylecieć wcześniej, żeby móc pojawić się dzisiaj na meczu Widzewa z Legią.
– To Twoja pierwsza wizyta na Piłsudskiego od transferu do Malagi?
– Dokładnie. To w zasadzie pierwszy raz od trzech miesięcy, kiedy mam taki wolny dzień i mogę się tu pojawić.
– Tęsknisz już pewnie za Hiszpanią? Mam na myśli pogodę.
– Faktycznie, zimno jest. W pierwszej połowie jeszcze siedziałem na trybunie głównej, ale na końcówkę przeniosłem się już do kawiarni.
– Zdążyłeś jeszcze wpaść z wizytą pod Zegar. Nie dałeś się jednak namówić do wejścia na gniazdo.
– Zaproszenie wyszło od Was. Nie mogłem odmówić. Zawsze chętnie spotkam się z kibicami Widzewa.
Chłopaki proponowali żebym wszedł do nich, ale odmówiłem. Nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał, że się lansuję, kreuję na wielkiego fanatyka. Stanąłem pod podestem i stamtąd trochę dopingowałem drużynę. Było mi bardzo miło, że miałem taką okazję.
– To Twoja pierwsza wizyta pod Zegarem?
– Właściwie, to tak. Wcześniej, kiedy bywałem na Widzewie z rodzicami, to zasiadaliśmy na trybunie C albo A. Także można powiedzieć, że to mój zegarowy debiut.
– Sprawiłeś tym samym kibicom niemałą niespodziankę.
– Rzeczywiście się mnie nie spodziewali, bo na mój widok byli raczej zszokowani. Stolar mnie chyba nie zaanonsował wcześniej.
– Jak się podobała atmosfera?
– Wiadomo, że jak jest mecz z Legią, to na trybunach jest święto. Tak też było tym razem. Doping, otoczka, wsparcie dla drużyny były wyjątkowe. Tym bardziej szkoda, że chłopakom nie udało się wywalczyć lepszego wyniku, bo bardzo się starali.
W „młynie” panowała świetna atmosfera. Bałem się tylko, że za chwilę zaczną płonąć race (śmiech).
– Chciałem Ci jeszcze raz podziękować za koszulkę, którą nam przekazałeś na licytację. Zwłaszcza, że zaznaczałeś, żeby prezent trafił właśnie w ręce kibiców.
– Nie ma o czym mówić.
– Sprzedała się za 740zł. Nie za mało, jak za strój przyszłej gwiazdy Primera Division?
– Z tego, co wiem, to licytacja trwała tylko tydzień, bo potrzebowaliście pieniążki na oprawę. To ta z ksywkami zmarłych kibiców, która była na meczu z Pogonią?
– Tak, dokładnie.
– Kto wie, może gdyby aukcja trwała dłużej, to kwota byłaby wyższa.
– To kiedy wracasz do Widzewa?
– W piłce nie ma sensu niczego planować. Dziś jesteś tam, jutro gdzie indziej. Mogę jednak zapewnić, że bardzo bym chciał kiedyś tutaj wrócić i znów grać dla Widzewa!
Rozmawiał Ryan






Górnik Zabrze
Wisła Płock
Raków Częstochowa
Jagiellonia Białystok
Cracovia
Radomiak Radom
Lech Poznań
Zagłębie Lubin
Korona Kielce
Pogoń Szczecin
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Widzew Łódź
GKS Katowice
Motor Lublin
Legia Warszawa
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Ząbkovia Ząbki
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
KS CK Troszyn
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
Widzew II Łódź
Jagiellonia II Białystok
GKS Bełchatów
Mławianka Mława
GKS Wikielec
KS Wasilków
Znicz Biała Piska