S. Kozlovsky: „Pracuję ciężko i liczę, że kibice będą mnie za to cenić”
27 stycznia 2025, 20:00 | Autor: Michał
Drużyna Widzewa Łódź kilka dni temu wróciła do Polski ze zgrupowania Antalyi. Pobyt w Turcji był pierwszym zimowym obozem dla Samuela Kozlovskiego, który regularnie występował w tym minionej rundzie na pozycji lewego obrońcy. W trakcie tego czasu słowacki defensor znalazł chwilę na krótką rozmowę z WTM. Co powiedział?
– Gdybyśmy mieli zacząć od początku – jak doszło do tego, że w ogóle trafiłeś do Widzewa?
– Wszystko zaczęło się od kontaktu ze strony mojego menadżera. On zadzwonił do mnie i poinformował, że Widzew jest zainteresowany moją osobą. Wszystko działo się bardzo szybko, bo praktycznie po dwóch dniach byłem już na testach w klubie. Później od razu dołączyłem do drużyny, która przebywała już na przedsezonowym obozie.
– Jak wtedy przyjął cię zespół? Był to dla ciebie przecież pierwszy wyjazd do klubu spoza rodzimej Słowacji.
– Zgadza się, początek był dla mnie trochę trudny, ale przyszedłem tu z moją dziewczyną, obecnie narzeczoną i ona pomogła mi w tych wszystkich zmianach. Sama szatnia przyjęła mnie bardzo dobrze, bo od razu wszyscy byli wobec mnie bardzo przyjacielscy. Pomogli mi i powtarzali, żebym uczył się języka polskiego. Ciężko mi wskazać jednego kolegę z szatni, z którym trzymam się najmocniej. Jesteśmy jedną drużyną i z każdym dobrze się dogaduję.
– Wielu kibiców mówi, że byłeś jednym z lepszych piłkarzy Widzewa w rundzie jesiennej. Zgodzisz się z tym?
– Ciężko mi powiedzieć, czy jest to prawda, czy też nie. Pracuję ciężko i liczę, że kibice będą mnie za to cenić. Uważam, że ta runda nie była dla mnie zła, choć zawsze coś można w swojej grze poprawić. Jeśli chcę jakąś rzecz doskonalić, muszę być cały czas lepszy, żeby trener mógł na mnie polegać.
– Gdybyś miał wskazać mecz, który był dla ciebie najlepszy. Który by to był?
– Tutaj odpowiedź z mojej strony będzie dość oczywista. Takim spotkaniem jest oczywiście to z Zagłębiem Lubin, gdzie zanotowałem dwie asysty. Myślę, że zagrałem też dobre spotkanie w Warszawie przeciwko Legii. Tam jednak przegraliśmy, więc w końcowym rozrachunku to spotkanie nie było aż tak dobre.
– Przed przyjściem do Widzewa grałeś w lidze słowackiej. Czym te rozgrywki różnią się od naszej Ekstraklasy?
– Rzeczą, którą na pewno bym wskazał jest tempo gry. W lidze słowackiej wszystko dzieje się wolniej. W meczach nie dzieje się tak dużo, bardziej skupia się to na posiadaniu piłki. Tutaj wszystko chodzi „góra-dół, góra-dół” i przez to jest więcej biegania.
– A jak porównałbyś otoczkę kibicowską?
– Tutaj pod tym względem jest to najwyższy poziom. Na Słowacji piłka nożna nie przyciąga na stadiony zbyt dużych rzesz kibiców. Gdy tutaj przyszedłem, zauważyłem tę wielką różnicę i w sumie nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem.
– Wspomniałeś o większej popularności polskiej ligi. Czy ty i zespół czujecie się w związku z tym w Łodzi trochę jak gwiazdy?
– Nie opisałbym siebie jako piłkarską gwiazdę, ale rzeczywiście coś w tym jest. Czuję zainteresowanie kibiców, przykładowo, gdy jako drużyna gdzieś idziemy. To jest kapitalna sprawa, że możemy czuć tak duże zainteresowanie ze strony naszych fanów poza boiskiem.
– A jak ogólnie czujesz się w Łodzi?
– Życie w tym mieście jest bardzo podobne do tego, które toczy się na Słowacji. Nie różni się to za bardzo… no może poza językiem, ale cały czas się go uczę.
– I jak Ci idzie?
– Dobrze, bardzo dobrze (śmiech)
– Wróćmy do spraw piłkarskich. Jak opisałbyś swoją współpracę z trenerem Danielem Myśliwcem?
– Lubię tę pracę. Myślę, że trafia do mnie jego idea i to, jak chce grać w piłkę. Staram się spełniać jego założenia. Mocno wierzę w jego zdolności i to, że dzięki nim możemy wygrywać mecze. Uważam, że rzeczą, której najbardziej się od niego nauczyłem jest pressing i to, żeby zawsze pressować.
– W tym sezonie traciliście sporo bramek po stałych fragmentach gry. Do tego dochodziły jeszcze sprokurowane rzuty karne. Jak duży jest to problem?
– Z rzutami karnymi jest tak, że sporo zależy tutaj od szczęścia. Czasami ktoś zagra ręką, czasami tego karnego nie będzie. Jeśli chodzi o stałe fragmenty to rzeczywiście myślę, że powinniśmy to poprawić, staramy się to teraz robić. Zobaczymy, jak nasze nowe rozwiązania przełożą się na to, co będziemy pokazywać na boisku.
– Jak scharakteryzowałbyś pracę na trwającym właśnie obozie?
– Na takim obozie zawsze jest tak, że jedne dni są cięższe, inne nieco mniej. Generalnie uważam, że praca na tym obozie jest ciężka.
– Masz jakieś indywidulne cele na najbliższy czas?
– Na chwilę obecną takim moim podstawowym celem na ten czas jest granie w każdym meczu. Chcę być ważną częścią naszego zespołu i pomóc w osiąganiu naszych wspólnych celów w tym sezonie.
– Kończąc naszą krótką rozmowę, co powiedziałbyś kibicom przed nadchodzącą rundą?
– Przede wszystkim chcę podziękować naszym kibicom za wsparcie. Widzimy się na stadionie!
Rozmawiał Michał





Górnik Zabrze
Jagiellonia Białystok
Wisła Płock
Cracovia
Lech Poznań
Korona Kielce
Raków Częstochowa
Zagłębie Lubin
Legia Warszawa
Widzew Łódź
Pogoń Szczecin
GKS Katowice
Radomiak Radom
Motor Lublin
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice 
Legia II Warszawa
Ząbkovia Ząbki
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
Widzew II Łódź
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
KS CK Troszyn
GKS Bełchatów
Jagiellonia II Białystok
GKS Wikielec
KS Wasilków
Mławianka Mława
Znicz Biała Piska
No czyli tak naprawdę… kolejny piłkarz z „łapanki”, a nie żaden pół roku obserwowany, którego transfer na razie się broni.
A co do Myśliciela, po co komu ta kurtuazja, jak i tak wiadomo przecież, że jeśli nie wkrótce, to najpóźniej za pięć miesięcy… nie będzie go już w Widzewie…
I to będzie porażka zarządu jak nie przedłużą kontraktu z trenerem. Wichniarek won!!! Myśliwiec powinien zostać!!!
W Kozłowskim jest potencjał. Widać że czuje grę. Jest ambitny. Mam nadzieję że się jeszcze rozwinie i będzie czołowym obrońcą ligi
Jeden z najlepszych lewych obrońców w Widzewie Ever. Od niego ustala się skald.