40 lat temu Widzew sięgnął po jedyny Puchar Polski!

26 czerwca 2025, 10:09 | Autor:

Dokładnie 40 lat temu piłkarze Widzewa Łódź sięgnęli po swój pierwszy i jak dotąd jedyny Puchar Polski. W obecności 10 tysięcy widzów na stadionie Legii Warszawa łódzka drużyna po rzutach karnych pokonała GKS Katowice. Poniżej przypominamy tamto wydarzenie!

Widzew jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich klubów piłkarskich. Cztery tytuły mistrzowskie i siedem wicemistrzowskich dają mu zaszczytne miejsce w ścisłej czołówce tabeli wszech czasów Ekstraklasy. Prawdziwą sławę przyniosły mu jednak występy na arenie międzynarodowej. Pasjonujące boje z potęgami Europy lat 80. i 90. dały łodzianom kibiców w całej Polsce. Ciekawostką jest jednak to, że drużyna z robotniczego miasta nigdy nie miała szczęścia w rozgrywkach Pucharu Polski. Czerwono-biało-czerwoni wygrali go tylko jeden, jedyny raz. Właśnie czterdzieści lat temu.

Sezon 1984/1985 rozpoczął się dla łodzian 11 sierpnia. Przed własną publicznością zremisowali bezbramkowo ze Śląskiem Wrocław. Później było już lepiej, wygrali m.in. derby na ŁKS. Na ścieżkę pucharową zespół prowadzony przez Bronisława Waligórę wszedł dopiero na początku września. Pierwszy mecz miał być spacerkiem oraz nieco poważniejszym sparingiem… i był. Egzotyczna Jadowniczanka Jadowniki została rozbita na swoim boisku aż 7:1, a hat-trickiem popisał się „idol” łódzkiej publiczności – Dariusz Dziekanowski. W 1/8 finału zadanie również nie było trudne. Widzewiacy 3:0 wygrali na wyjeździe z Piastem Nowa Ruda i pewnie awansowali do ćwierćfinału.

Tam poprzeczka ustawiona była już znacznie wyżej – na RTS czekał Lech, który ligowy sezon skończył później na czwartym miejscu. Pierwszy mecz w Poznaniu był zacięty, ale goli nie przyniósł. Dopiero w rewanżu przy ówczesnej ul. Armii Czerwonej 80 podopieczni Waligóry dali popis gry. Pokonali „Kolejorza” 3:1, a znów błysnął Dziekanowski, autor dwóch goli. W półfinale Widzew los skojarzył z Górnikiem. Pierwsze spotkanie w Łodzi i wysoka wygrana gospodarzy (3:0) sprawiły, że na rewanż do Zabrza drużyna jechała na wycieczkę. Mecz był jednak trudny. Mimo, że goście po golu Marka Dziuby w 6. minucie wyszli na prowadzenie, zabrzanie zdołali strzelić trzy bramki i wygrać. Do awansu jednak nieco im zabrakło.

Na finał Widzew jechał w roli zdecydowanego faworyta, ale trener miał powody do zmartwień. W lidze zespół zawodził, nie wygrał pięciu ostatnich spotkań w sezonie, a do tego na koniec rozgrywek przegrał u siebie ze wspomnianym Górnikiem. Trzy kolejki wcześniej podejmował też katowiczan i tylko zremisował 1:1. Innym powodem do niepokoju była sytuacja kadrowa (w finale przeciwko GKS nie mogli wystąpić m.in. Piotr Romke czy Jerzy Wijas) oraz ciężka atmosfera w szatni (konflikt na linii DziekanowskiSmolarek). Mimo to, opinia publiczna koronowała widzewiaków już przed zawodami.

Mecz finałowy, rozegrany w Warszawie, był wielkim wydarzeniem również dla kibiców. Już wcześniej byli oni dobrze zorganizowani i aktywni, ale na wyjazdy jeździli w niezbyt oszałamiających liczbach. Dopiero spotkanie w stolicy, na stadionie znienawidzonej Legii, wyzwoliło sporą mobilizację i „Czerwona Armia” ustanowiła na tamten czas swój rekord wyjazdowy. Łodzianie pojawili się na trybunach w dwa tysiące osób, co było na tamte lata wynikiem imponującym. Razem z nimi podróżowali fani Ruchu Chorzów i ówczesny zgodowicz – Lechia Gdańsk. Były też delegacje innych przyjaciół z tamtego okresu – Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok. Widzewiacy zajęli trybunę pod zegarem, a nie od strony Torwaru, gdzie wtedy lokowano gości. Pozostałe miejsca na obiekcie opanowane były przez fanów GKS i przede wszystkim legionistów, którzy nie chcieli przegapić takiego wydarzenia.

Łódzka publika nie miała jednak powodów do dumy, patrząc na boiskowe wydarzenia. Faworyzowani łodzianie grali słabo, Dziekanowskiemu przestało się chcieć, a Smolarkowi przestało wychodzić. Na przerwę oba zespoły zeszły z bezbramkowym wynikiem, co dodawało otuchy Ślązakom i odbierało pewność siebie utytułowanym piłkarzom z Łodzi. Po zmianie stron sytuacja nie uległa zmianie – Widzew atakował, ale bez ładu i składu, a „Gieksa” wyczekiwała końca regulaminowego czasu gry. Do rozstrzygnięcia triumfatora potrzebna była więc dogrywka i kibice coraz bardziej martwili się, czy drużyna zdoła wygrać. W przeciwnym razie naraziłaby się na szyderczy śmiech całej Polski. Dodatkowe trzydzieści minut nieoczekiwanie także nie przyniosło zmiany rezultatu i sędzia nakazał strzelać karne.

Jedenastki były egzekwowane na bramkę, za którą znajdował się sektor z kibicami z Katowic. Mimo to, na wysokości zadania stanął bramkarz Widzewa, Henryk Bolesta. Gdyby okazał się gorszy od swojego vis a vis, łódzki klub nigdy w swej wielkiej historii nie zdobyłby Pucharu Polski. Okazało się inaczej, Bolesta dał się pokonać z jedenastu metrów tylko raz, a do tego sam strzelił decydującego karnego! Wynik konkursu brzmiał 3:1 dla faworytów. Widzew sięgnął po swoje pierwsze i jak dotąd jedyne pucharowe trofeum.

Widzew Łódź – GKS Katowice 0:0 pd. k. 3:1

Widzew:
Bolesta – Przybyś, Wójcicki, Dziuba (92′ Kuniczuk), Kamiński – Leszczyk, Podsiadło, Myśliński, Świątek (54′ Kasperkiewicz) – Dziekanowski, Smolarek

GKS:
Sput – Matys, Piekarczyk, Zając, Kapias, Morcinek (75′ Hetmański), Krzyżoś, Łuczak, Rzeszutek (64′ Chmaj), Biegun, Furtok

Widzów: 10 000

Sędzia: Andrzej Libich (Warszawa)

Droga Widzewa do trofeum:

1/16 finału: Jadowniczanka Jadowniki – Widzew Łódź 1:7 (Dziekanowski x3, Wójcicki x2, Smolarek, Kajrys)
1/8 finału: Piast Nowa Ruda – Widzew Łódź 0:3 (Leszczyk x2, Dziekanowski)
1/4 finału (I mecz): Lech Poznań – Widzew Łódź 0:0
1/4 finału (II mecz): Widzew Łódź – Lech Poznań 3:1 (Dziekanowski x2, Smolarek)
1/2 finału (I mecz): Widzew Łódź – Górnik Zabrze 3:0 (Wijas, Dziuba, Dziekanowski)
1/2 finału (II mecz): Górnik Zabrze – Widzew Łódź 3:1 (Dziuba)
finał: Widzew Łódź – GKS Katowice 0:0 pd. k. 3:1

Subskrybuj
Powiadom o
18 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zibiking
2 dni temu

byłem na tym meczu majac 12 lat ! niezapomniane emocje!
RTS !

Jarek
Odpowiedź do  Zibiking
1 dzień temu

Byłem mając lat15

Groundhog
2 dni temu

W 1410 pokonaliśmy Krzyżaków, a w 1683 Turków. Ech, piękne to byli dla nas czasy, ugółem. Vivat Rzeczpospolita, vivat król, vivat sejm, vivat wszystkie stany! Ave, Widzew, po nowe zdobycze!

trututu
2 dni temu

Może i nie tak dawno byłby drugi, gdyby nie pewien arbiter z Wejherowa…

Reminio
1 dzień temu

Pamiętam ten mecz byliśmy na nim osobiście z Zibiking,Henio Wróć,

lolek
1 dzień temu

Z Legią nie grali ani z Sosnowcem ani z ŁKS to jakoś sie udało zdobyć puchar Polski

Last edited 1 dzień temu by lolek
Wesoły
Odpowiedź do  lolek
1 dzień temu

Dla przypomnienia słabiutki ŁKS odpadł w ćwierćfinale po meczach z Bałtykiem Gdynia, a Widzew w drodze do finału pokonał Lecha Poznań i Górnika Zabrze (który wcześniej wyeliminował Legię).
Dedykuję tym co na Polesiu mają klopoty z pamięcią i ku radości Widzewiaków, bo Widzew wtedy też był Królem Łodzi.

śmiech na sali
Odpowiedź do  Wesoły
1 dzień temu

A gdzie był Widzew i jego kibice od 1922 do 1975 r czyli ponad 50 lat ??????????

Last edited 1 dzień temu by śmiech na sali
Master
Odpowiedź do  śmiech na sali
1 dzień temu

Widzew szykował się skutecznie, aby wreszcie pokazać, że klub z Łodzi może zdobyć wiele tytułów Mistrza Polski, grać z najlepszymi drużynami Europy walcząc m.in w półfinale Mistrzów Klubowych, grać w Lidze Mistrzów. Pokazał że można być bardzo silnym klubem który króluje w Łodzi I bije na głowę rywala zza miedzy, który w polskiej lidze był z malymi wyjatkami, przeważnie przeciętniakiem. Także statystyki w derbach pokazują kto rządzi w Łodzi. Serce Łodzi jest jedno i bije na Widzewie

śmiech na sali
Odpowiedź do  Master
1 dzień temu

No a na meczach połowach kibiców spoza Łodzi takie to Serce Łodzi :)

Victory
Odpowiedź do  śmiech na sali
1 dzień temu

Widzew to popularny klub mający kibiców nie tylko w Łodzi, ale także w wielu miastach w Polsce i poza granicami kraju. Wszędzie tam, gdzie kibice pamiętają sukcesy które odnosił. Dlatego przyjemnie być na wypełnionym po brzegi stadionie, gdzie czuje się atmosferę wielkiego święta piłkarskiego. Są też niestety w naszym pięknym mieście takie smutne miejsce gdzie kibiców jest bardzo malutko, poziom sportowy bardzo słabiutki, a perspektywy na przyszłość bardzo marniutkie.

Grzesiek
Odpowiedź do  lolek
1 dzień temu

Za to z Legią, Sosnowcem i LKS-em… grali w lidze! Bilans: 5 wygranych Widzewa, jeden remis. I co? Podlewaj kwiatki, lol…

Groundhog
Odpowiedź do  lolek
1 dzień temu

Ale ten ŁKS martwi. 2x dłużej na szczeblu ekstraklasowym i jakoś 2x mniej się udało zdobyć tytułów MP od Widzewa. Cóż, no jakoś szału nie ma.

Grzesiek
1 dzień temu

Sezon 84/85, którego zwieńczeniem był ten zdobyty przez Widzew Puchar, a wcześniej brązowy medal MP, był bodaj ostatnim, po którym jego Kibice mogli sobie powiedzieć jeszcze, że to paradoksalnie nie nowo kreowany mistrz kraju Górnik, ani poprzedni majster Lech, lecz… jednak Widzew głównie za sprawą kolejnego udanego startu w pucharach europejskich, gdzie przypomnę, łodzianie najpierw wyeliminowali Aarhus, a potem słynną Borussię MG (pierwszy raz polski zespół „wyrzucił” z pucharów drużynę zachodnioniemiecką!) był wówczas nadal najlepszym klubem w Polsce i jedyną, jak się wtedy mówiło… drużyną eksportową. Pamiętam i dziękuję…

bez przesady
Odpowiedź do  Grzesiek
1 dzień temu

Słynna Borussia MG :)

Grzesiek
Odpowiedź do  bez przesady
1 dzień temu

Słynna oczywiście na tamte czasy, co powinno się rozumieć samo przez się… Finał PEMK (dziś LM), 2 zdobyte P.UEFA i 2 finały tych rozgrywek (dziś LE, półfinałów nie liczę). To mało? Gratuluję poczucia humoru…

Jura
1 dzień temu

„trzydzieści osiem lat temu”

Jura
1 dzień temu

Jaki smutny głos Szpakowskiego :-)

18
0
Would love your thoughts, please comment.x