Selahi wybierze między Hajdukiem a Widzewem?

Przed kilkoma dniami portal Weszło informował, że jednym z piłkarzy, których Widzew chciałby ściągnąć tego lata, jest mający niezłe CV Lindon Selahi. Dziś nadeszło potwierdzenie tych doniesień, a także uzupełnienie. Szansa na transfer wydaje się rosnąć.

Pierwsze wzmianki na temat defensywnego pomocnika w kontekście łódzkiego klubu zaczęły pojawiać się w poniedziałek za sprawą… kibicowskiego śledztwa. Fani zaczęli analizować opublikowaną przez WTM ciekawostkę, że na treningu drużyny pojawił się Ivica Vrdoljak. Były gracz Legii Warszawa jest obecnie piłkarskim agentem, działającym głównie na rynku chorwackim, więc jego obecność na Łodziance wydała się wszystkim mocno intrygująca. Zaczęto wertować listy zawodników, którymi opiekuje się Vrdoljak, typując kilka nazwisk jako możliwe ruchy do RTS, w tym m.in. właśnie Selahiego.

Dwa dni później Antoni Figlewicz i Szymon Janczyk podali, że temat świeżo upieczonego mistrza Chorwacji rzeczywiście istnieje. Nie pisali jednak o szczegółach ewentualnej transakcji, ograniczając się jedynie do informacji, że rozmowy z 26-latkiem nie są na zbyt zaawansowanym poziomie. Albo mylili się co do tego, albo sprawa nabrała przyspieszenia w ostatnich godzinach. Tak wynika z doniesień belgijskiego dziennikarza Sachy Tavolieriego, którego w serwisie X obserwuje ponad 156 tysięcy użytkowników, więc wielkich wątpliwości co do jego wiarygodności raczej nie ma.

Sopić dostanie swojego żołnierza?

Tavolieri napisał, że Selahi jest na ostatniej prostej, jeśli chodzi o wybór nowego pracodawcy, zakładając że na pewno podejmie decyzję o opuszczeniu NK Rijeki, z którą niedawno sięgnął po tytuł. Jego kontrakt dobiegnie końca już w poniedziałek, więc jest w bardzo komfortowym położeniu i może wynegocjować niezłe warunki finansowe, skoro nie trzeba płacić za niego kwoty odstępnego. Belg twierdzi, że w grę wchodzą obecnie dwa kluby: Hajduk Split oraz Widzew Łódź. Oznaczałoby to, że upadł pomysł z powrotem do belgijskiej ligi, w której zawodnik już występował, a teraz chętny na niego miałby być Anderlecht Bruksela.

Trzymając się słów dziennikarza, można założyć, że bliżej skuszenia piłkarza są obecnie czerwono-biało-czerwoni. Lindon Selahi ma bowiem przyjechać do Łodzi na początku przyszłego tygodnia, by – jak zostało to określone – przyjrzeć się na żywo klubowej infrastrukturze. Stadion, choć pusty, powinien zrobić na nim pozytywne wrażenie, czego nie można powiedzieć o warunkach treningowych. Dopóki Miasto nie wywiąże się ze swoich deklaracji budowy boiska przy Piłsudskiego lub nie ukończony zostanie pierwszy etap budowy Widzew Training Center, nie bardzo jest czym zaimponować… Skusić pomocnika mogą obecnie wyłącznie pieniądze, pomysł na wykorzystanie czy znajomość z Zeljko Sopiciem, który zawsze wypowiadał się o graczu w samych superlatywach, a my niedawno nazwaliśmy go „żołnierzem” trenera. Sam fakt, że Albańczyk chce w ogóle pojawić się osobiście w klubie sugeruje jednak, że bardzo poważnie bierze pod uwagę związanie się z nim umową.

🇦🇱 Lindon SELAHI will not be going to Belgium! The midfielder has a choice between Hajduk Split & Widzew Łódź, where his former coach Zeljko Sopic is offering him a 3-year contract.
🇵🇱 Selahi is expected to travel at the beginning of the week to visit the facilities in Łódź but… pic.twitter.com/8OfH3fz6HD

— Sacha Tavolieri (@sachatavolieri) June 27, 2025

Co ciekawe, pierwotnie wpis w mediach społecznościowych zawierał także szczegóły finansowe, ale po krótkim czasie autor je skasował. Zanim to zrobił można było przeczytać, że łodzianie oferują o 25% wyższe wynagrodzenie, ale teraz ciężko przyjąć to za pewnik. Pozostaje trzymać kciuki za powodzenie rozmów i dołączenie 26-latka do drużyny, która w poniedziałek zacznie obóz w Opalenicy.

Foto: telegram.hr

Znany włoski insider Lorenzo Lepore ogłosił przed chwilą, że Lindon Selahi w poniedziałek pojedzie do Polski na badania lekarskie, a we wtorek podpisze kontrakt z Łodzią.

Przypomnijmy, że Selahi był już kilkakrotnie łączony z Hajdukiem, a ostatni raz kilka dni temu, po tym jak nie udało mu się wrócić do Belgii.