Futsal: Domowa porażka z Rekordem

12 października 2025, 16:18 | Autor:

Futsaliści Widzewa nie zdołali sprawić niespodzianki we wczorajszym meczu z wyżej notowanym Rekordem Bielsko-Biała. Podopieczni Marcina Stanisławskiego już na początku spotkania stracili dwie bramki, co bardzo utrudniło realną walkę o punkty w tym spotkaniu. Ostatecznie to rywale kontrolowali cały mecz, który zakończył się porażką widzewiaków 0:4.

Spotkanie w Hali Parkowej zaczęło się dla widzewiaków bardzo źle. Już w 35. sekundzie meczu rywale wyszli na prowadzenie. Z rzutu wolnego uderzał Grzegorz Haraburda, który idealnie skierował piłkę na bliższy słupek. Po chwili łodzianie byli bardzo bliscy wyrównania. Z piłką ruszył Ortiz, ale jego strzał powędrował obok słupka. Niestety, w 3. minucie było już 0:2 dla przyjezdnych. Tym razem z odległości uderzył Martin Dosa i piłka po rykoszecie wpadła do siatki. Mimo strat bramkowych RTS tworzył sobie sytuacje. Na bramkę uderzali choćby Dima Rybicki i Kristian Medon, ale wynik się nie zmieniał. W 6. minucie minimalnie obok słupka strzelił również Filip Marton. W kolejnych minutach dużo pracy miał 16-letni Hubert Dąbrowski, który świetnie bronił próby Haraburdy i Srdana Ivankovicia.

W kolejnych minutach na parkiecie przeważać zaczął Rekord. Formacja obronna i bramkarz mieli w w tym czasie dużo pracy. Co jakiś czas podopieczni trenera Stanisławskiego próbowali jednak zagrozić bramce. W 13. minucie bardzo bliski szczęścia był Marton, ale po jego strzale piłka potoczyła się tuż obok słupka. W odpowiedzi uderzał Dosa, ale i w tym przypadku piłka powędrowała obok obramowania. W 16. minucie strzelał również Ivanković – tym razem futbolówka poszybowała nad poprzeczką. W 18. minucie przyjezdni podwyższyli swoje prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Gustavo Henrique. W końcówce było jeszcze groźnie, zwłaszcza gdy piłkę sprzed samej linii wybił Medon.

W drugiej połowie widzewiacy starali się strzelić pierwszego gola, który mógłby być początkiem odrabiania strat. Trener Stanisławski decydował się kierować do gry lotnego bramkarza. To pozwoliło nieco częściej przebywać na połowie przeciwnika. Dwie okazje strzeleckie udało się stworzyć Ortizowi, ale po stronie Widzewa na tablicy wyników wciąż widniało zero. Gra bez bramkarza raz mogła się również zemścić, ale piłkę sprzed bramki w jednej z sytuacji w porę wybił głową Sebastian Baco. W 27. minucie prowadzenie Rekordu okazało się jeszcze większe. Dobrze pod samą bramkę Dąbrowskiego wstrzelił piłkę Dosa, a tam z bliska do bramki skierował ją Michał Marek.

Kolejne minuty przyniosły ataki z obu stron. Spośród widzewiaków aktywny był zwłaszcza Ortiz, który kolejny raz sprawdził czujność bramkarza. W 29. minucie dwie okazje miał Henrique, jednak nie udało mu się wpisać na listę strzelców kolejny raz. Rekord kontrolował przebieg meczu, a łodzianie starali się zdobyć choćby honorową bramkę. W 34. minucie blisko znów był Ortiz, który strzelał z ostrego kąta, ale Kałuża nie dał się zaskoczyć. Trzy minuty później ekipa z południa kraju mogła strzelić jeszcze jedną bramkę, jednak piłka po strzale Marka odbiła się od słupka.

W ostatnich trzech minutach nie wydarzyło się już nic ciekawego. Widzew zasłużenie przegrał przed własną publicznością z Rekordem 0:4. W następnej kolejce czerwono-biało-czerwoni zmierzą się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Ten mecz odbędzie się 26 października.

Widzew Łódź – Rekord Bielsko Biała 0:4 (0:3)
1′ Haraburda, 3′ Dosa, 18′ Henrique, 27′ Marek

Widzew:
Dąbrowski – Ortiz, Medon, Marton, Sanchez

Rezerwowi: Słowiński, Pyszka – Baco, Grabowski, Jaśkiewicz, Milczarek, Ortuno, Pióro, Rybicki

Trener: Marcin Stanisławski

Rekord:
Kałuża – Ivanković, Henrique, Haraburda, Krzempek

Rezerwowi: Florek – Brudniak, Dosa, Guilherme, Marek, Spellanzon

Trener: Jesus Garcia

Żółte kartki: Spellanzon

Foto: Kinga Sałata/widzewfutsal.com

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x