Dlaczego „Niko” opuścił Piłsudskiego? Siedem grzechów głównych dyrektora

20 listopada 2025, 08:28 | Autor:

Szybkie rozstanie z Mindaugasem Nikoliciusiem dla wielu kibiców było dużym zaskoczeniem, a dla innych kwestią czasu. Dyrektor sportowy jest kolejną osobą, która opuściła Widzew Łódź po zmianie właściciela. Dlaczego musiało do tego dojść? Naszym zdaniem zaważyło o tym siedem aspektów.

Nikolicius pojawił się przy Piłsudskiego w bardzo trudnym momencie. Pogrążona w kryzysie na początku tego roku drużyna zdobyła zaledwie dwa punkty na możliwych piętnaście i widmo uwikłania się w walkę o utrzymanie zaczęło być coraz realniejsze. Doszło więc do tego, że pracę stracił trener Daniel Myśliwiec, z którym długo negocjowano nowy kontrakt. Zastąpił go asystent Patryk Czubak, a jego debiut w Radomiu z trybun oglądał „Niko„, który wkrótce potem podpisał umowę z klubem. Co ciekawe i lekko groteskowe, łodzianie wpadli na pomysł jego zatrudnienia… przez przypadek! Zarząd trafił na prasowy artykuł, łączący go z pracą w innym miejscu, i postanowił namówić go na angaż. „Co prawda Niko na pierwszą wiadomość mi nie odpisał, ale dzięki mojemu koledze Przemysławowi Łagożnemu, który pracował kiedyś na Litwie, nawiązaliśmy kontakt” – opowiadał ówczesny wiceprezes Maciej Szymański.

1. WYBORY TRENERÓW

Pierwszym zadaniem nowego dyrektora sportowego był wybór docelowego szkoleniowca. Wiadomo było z góry, że po trzech meczach tymczasowa misja Czubaka się zakończy i stało się tak po zwycięstwie z GKS Katowice, pierwszym w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Litwin postawił na Zeljko Sopicia, którego doskonale kojarzył z ligi chorwackiej, w której obaj pracowali, choć nigdy w jednym klubie. Trener dostał duży kredyt zaufania, bowiem zawarto z nim umowę do końca czerwca 2027 roku. Popracował jednak niespełna sześć miesięcy, a jego dymisję uznano za dużą pomyłkę Nikoliciusa. Nie jedyną w tej kwestii, ponieważ później znów powierzył zespół Czubakowi, a ten na stanowisku spędził zaledwie kilka tygodni.

Trzeba jednak zauważyć, że nie był to już samodzielny wybór dyrektora, tylko decyzja całego szefostwa RTS, a „Niko” jedynie się z nim pogodził. Choć sam nigdy tego nie potwierdził, nieoficjalnie mówiło się, że miał inny pomysł, ale ugiął się pod naciskiem zarządu, czym dał dowód swojej bezradności. Niemal wprost potwierdził to później Szymański. „Jeżeli komuś coś nie odpowiada i podejmujemy decyzje, które są niezgodne z jego wyobrażeniami, wartościami, celami czy filozofią pracy, to w każdej chwili może podziękować za współpracę. Ja przez dwa lata mówiłem – podejmujemy jakieś decyzje, wychodzimy z nimi na zewnątrz i idziemy w tę decyzję razem. Dyrektor Nikolicius tego nie zrobił – a uczestniczył we wszystkich rozmowach – więc dla mnie jasne jest, że wybranie Patryka Czubaka jest również jego decyzją. To dla mnie oczywiste. Dalej rozchodzi się już o to, czy my mamy odwagę wyjść i powiedzieć, że taka jest decyzja i kropka” – krytykował postawę Nikoliciusa już po swoim odejściu na kanale Sektor Widzew

Gdy na początku października przy Piłsudskiego pojawili się Dariusz Adamczuk i Piotr Burlikowski, dla wielu był to początek końca Mindaugasa Nikoliciusa. Pojawiły się opinie o dublowaniu obowiązków czy rozmywaniu odpowiedzialności za decyzje dotyczące sportu, ale władze starały się je dementować, zapewniając że pojawienie się tej dwójki nie oznacza rezygnacji z usług dyrektora sportowego. Mówił o tym m.in. właściciel klubu. „To nie jest tak, że nie wierzymy w Mindaugasa Nikoliciusa, jesteśmy bardzo zadowoleni z jego działań. Doszliśmy do porozumienia z Dariuszem Adamczukiem, by dodać doświadczenia na polskim rynku. Uważamy, że ten duet będzie w przyszłości pracować wydajniej. To nie zmiana, a poprawa” – przekonywał wtedy Robert Dobrzycki.

Szybko okazało się jednak, że w praktyce funkcjonowanie pionu sportowego będzie wyglądać zupełnie inaczej. Gdy podjęto decyzję o rozstaniu z Czubakiem, to Adamczuk wskazał następcę w osobie Igora Jovićevicia, a następnie wydał zgodę na jego zatrudnienie, biorąc za to w zasadzie jednoosobową odpowiedzialność. Nikolicius pełnił w procesie negocjacji z trenerem jedynie marginalną, roboczą rolę, co jasno wskazywało, że w Widzewie doszło do zmiany hierarchii. Niedługo później nastąpił jeszcze bardziej radykalny krok – nowi ludzie w pionie sportowym postanowili całkowicie zrezygnować z usług „Niko„.

2. PRZEDŁUŻAJĄCY SIĘ ANGAŻ „PERŁY W KORONIE”

Pierwsze rysy na wizerunku litewskiego działacza pojawiły się już na początku letniego okna transferowego. Co prawda pierwszym nowo sprowadzonym zawodnikiem był Sebastian Bergier, ale od początku w Widzewie nie ukrywano, że docelowo będzie on rezerwowym, ponieważ planowane jest pozyskanie jeszcze jednego, klasowego środkowego napastnika. Długo wydawało się, że będzie nim Mariusz Stępiński, którego „Niko” osobiście odwiedził na Cyprze krótko po objęciu posady. W pewnym momencie dyrektor odstąpił jednak od negocjacji, twierdząc że rozmowy przeciągają się, a w Łodzi nie mogą pozwolić sobie na zwłokę z zakontraktowaniem kolejnej „dziewiątki”. Pisaliśmy wówczas na WTM, iż według naszych informacji było to tzw. ściemą, a powrót Stępińskiego do klubu był do zrealizowania przy odrobinie dobrej woli jeszcze przed startem sezonu. Widzewiacy proponowali jednak 300 tysięcy euro za transfer, a włodarze Omoni Nikozja oczekiwali 700-800 tysięcy euro. Być może wycena jakości „Stępla” była właściwa, ale nawet jeśli tak, należało po prostu powiedzieć prawdę.

Wymówka dotycząca pośpiechu szybko obróciła się przeciwko Mindaugasowi Nikoliciusiowi, bowiem on sam zwlekał z zatrudnieniem drugiego napastnika niemal do samego końca okna transferowego, z różnych przyczyn odrzucając inne kandydatury. Na przykład w przypadku Benjamina Tetteha miał wątpliwości czy ten poradzi sobie w fizycznej polskiej lidze, więc Ghańczyk został na stałe wykupiony przez NK Maribor i w czternastu meczach ligi słoweńskiej strzelił… dziesięć goli i dołożył cztery asysty. W międzyczasie rozpoczęły się rozgrywki i Sopić został z jednym snajperem. Dopóki Bergier grał i strzelał gole, można było przymknąć na to oko, ale gdy doznał urazu, przeciwko Wiśle Płock zagrano bez klasycznej „dziewiątki”, co znacznie utrudniło skonsumowanie dużej boiskowej przewagi nad ówczesnym liderem i skończyło się remisem. Problem powrócił, gdy „Bergi” pauzował za pechową czerwoną kartkę, o czym były trener mówił bez ogródek. „Zmagamy się z tym kłopotem nie od dziś i nie od wczoraj. Gdybyśmy byli w Chorwacji użyłbym mocniejszych słów…” – powiedział zagadkowo, wyraźnie gryząc się w język, pytany na konferencji prasowej o to, kto zagra w ataku przeciwko Lechowi. Zagrał Bartłomiej Pawłowski i choć paradoksalnie zaliczył dobry występ, z Poznania wrócono i tak na tarczy. Porażka nie poszła już jednak na konto Sopicia, bo po wspomnianej konferencji został zwolniony.

Czas mijał, a alternatywy dla Bergiera nie było. Zamiast tego budowano narrację o poszukiwaniu „perły w koronie”, na którą kibice muszą zaczekać, ale gdy już to nastąpi, wszyscy poczują, że warto było zachować cierpliwość. Konkrety nadeszły dopiero w ostatnim tygodniu okna. Najpierw ściągnięto Pape Meissę Ba, a później zapłacono wielkie pieniądze za Andiego Zeqiriego, który kosztował rekordowe 2 miliony euro! Obaj póki co są kompletnym rozczarowaniem i choć nie należy ich jeszcze skreślać, trudno obecnie uznać ich angaż za udany. Ba został przynajmniej sprowadzony bez odstępnego, ale nie można już tego powiedzieć o Zeqirim, który według dziennikarzy z miejsca stał się najlepiej opłacanym piłkarzem w całej Ekstraklasie.

3. PRZESZŁO 7 MILIONÓW EURO Z MIZERNYM SKUTKIEM

Senegalczyk i Szwajcar to nie jedyni pozyskani latem gracze, którzy na razie nie przekonują swoją postawą. Odpalić nie może żaden z trójki nowych skrzydłowych, a przecież za dwóch z nich zapłacono w sumie więcej niż za Zeqiriego. Lindon Selahi miał pewne miejsce w składzie tylko pod wodzą dobrze znanego sobie Sopicia i był sprowadzany na jego specjalne życzenie. Maciej Kikolski co prawda posadził na ławce nieobecnego już w zespole Rafała Gikiewicza, ale prezentował się na tyle przeciętnie, że ściągnięto jeszcze Veljko Ilicia. Obaj bronili niewiele, co jakiś czas się rotując, więc na ich weryfikację trzeba poczekać. Podobnie jest z Dionem Gallapenim, który siedział na ławce dopóki Peter Therkildsen (wykupiono go na stałe decyzją „Niko„) nie zaliczył katastrofalnego występu w Lublinie, a także ze Steliosem Andreou. Gdy podpisano z nim umowę, Nikolicius chwalił się, że negocjował transfer dwa miesiące, ale fani szybko zobaczą, dlaczego tak o niego walczył. Póki co Cypryjczyk nie zdołał na dobre wygryźć z jedenastki Mateusza Żyry i ostatnio gra na boku obrony, choć to nominalny stoper. Na żelaznego rezerwowego wyrasta Tonio Teklić, a Antoni Klukowski utknął w III-ligowych rezerwach.

Na dziś w pełni bronią się jedynie zakupy chwalonego już Sebastiana Bergiera oraz Ricardo Visusa, czyli dwaj gracze na czternastu! Niewykluczone, że pozostałe nabytki także z czasem uwolnią swój potencjał, ponieważ w teorii każdy z nich wygląda lepiej od tych, których latem pożegnano. Dopóki to nie nastąpiło, nie można jednak uznać, że dyrektor sportowy wykonał kawał dobrej roboty. Z pewnością nie udało się w szybkim czasie stworzyć dobrze funkcjonującego i zgranego mechanizmu, bo jako całość punktują gorzej niż „wersja oszczędnościowa”, jaką w ostatnich sezonach realizował Tomasz Wichniarek. Owszem, jest to częściowo skutkiem ubocznym kadrowej rewolucji, ale po to ją przeprowadzono, żeby Widzew szedł w górę tabeli, a nie w odwrotnym kierunku. Równie duże zmiany zaszły także w obozach Górnika Zabrze (tam zmienił się też trener) czy Jagiellonii Białystok, a jakoś nie przeszkadza im to zajmować dwóch pierwszych miejsc w stawce.

Łącznie latem wydano na gotówkowe zakupy ponad 7 milionów euro, a kwota ta nie uwzględnia jeszcze prowizji dla agentów czy premii dla zawodników za podpis pod umową. Do kosztów przebudowy kadry należy doliczyć też rozwiązanie kontraktów za porozumieniem stron z Lirimem Kastratim, Noahem Diliberto, Hilarym Gongem i Jakubem Łukowskim, a później jeszcze z Rafałem Gikiewiczem. Można przypuszczać, że żaden z nich nie zrezygnował z pozostałych pensji za dżentelmeński uścisk dłoni. Podobnie, jak odchodzący z klubu trenerzy oraz kilku członków sztabu szkoleniowego. Gdyby wynik sportowy był satysfakcjonujący, zapewne nikt mocno nie czepiałby się tej rozrzutności, ale jest inaczej, dlatego nie brakuje teorii o wywaleniu kilkudziesięciu milionów złotych w przysłowiowe błoto.

4. DŁUGOŚĆ PODPISANYCH UMÓW

Jak już zaznaczaliśmy, żadnego ze sprowadzonych latem piłkarzy nie zamierzamy jeszcze skreślać – jest za wcześnie na rzetelną ocenę. Po kilku miesiącach ryzyko, że skala „niewypałów transferowych” będzie niemała, niestety wzrosła i może się okazać, że szybko trzeba będzie pożegnać tych, którzy nie okazali się realnym wzmocnieniem. Nie będzie to jednak proste, ponieważ Nikolicius był szczodry, jeśli chodzi o długość zawieranych kontraktów. Akere, Andreou, Fornalczyk, Gallapeni, Ilić, Kikolski, Teklić, Visus i Zeqiri związali się z klubem na co najmniej cztery lata! Rok krótsze umowy podpisali Ba, Bergier, Klukowski i Selahi, a dwuletnie Baena i wykupiony na stałe Therkildsen.

Nie chcemy nawet wyobrażać sobie, ile może kosztować sprzątanie kadry z tych, których czas szybko zweryfikuje w negatywny sposób. Oczywiście każdy piłkarz, który okaże się dobrym wyborem Litwina, będzie działał na jego korzyść, a ewentualna sprzedaż do innego zespołu ze sporą przebitką może zrekompensować wydatki na całą grupę, ale mimo wszystko trudno nie odnieść wrażenia, że dyrektor podjął spore ryzyko. A przecież Dobrzycki często powtarzał, że środki finansowe, jakie przeznacza na RTS, mają pozwolić to ryzyko minimalizować, a nie zwiększać.

5. NARRACJA ODNOŚNIE CELU SPORTOWEGO

Będąc przy właścicielu, ryzykowne działania to nie jedyna sprzeczność Nikoliciusa wobec postawy biznesmena. Od samego początku swoich rządów Robert Dobrzycki konsekwentnie starał się we wszystkich publicznych wypowiedziach unikać tzw. pompowania balona. Wtórował mu w tym Michał Rydz. Nawet gdy klub szalał na rynku transferowym, rozbudzając wyobraźnię zarówno kibiców, jak i dziennikarzy piszących o łodzianach jako kandydatach do mistrzostwa, ta dwójka starała się łagodzić przekaz, nie obiecywać konkretnych osiągnięć, podkreślać fakt, iż zespół czeka trudna i wyboista droga. Owszem, włodarze nie ukrywali wielkich ambicji w myśl motta „Make Widzew Great Again„, ale nie deklarowali, kiedy uda się osiągnąć sukces.

Szybko okazało się, że „niestety” była to dobra strategia, nawet jeżeli obaj sami wiedzieli, że to tylko gra pozorów. Kiepskie wejście w sezon sprawiło, że marzenia o ligowej czołówce zaczęły się oddalać, a skalę zaniepokojenia i rozczarowania dobrze ukazuje fakt, iż po szóstym meczu ścięta została głowa Zeljko Sopicia. Tym większe zdziwienie wywołały słowa Mindaugasa Nikoliciusa w wywiadzie dla serwisu Goal.pl, w których stwierdził on, iż celem postawionym przed widzewiakami jest bezwzględny awans do europejskich pucharów jeszcze w tych rozgrywkach. Była to pierwsza tego typu retoryka przy Piłsudskiego, co można było traktować jako swego rodzaju zmianę taktyki i chęć wstrząśnięcia szatnią. Nawet gdyby tak było, timing byłby fatalny – drużyna znajdowała się w tamtym momencie w kryzysie, będąc po trzech kolejnych porażkach (i czterech spotkaniach bez zwycięstwa), mając punkt przewagi nad strefą spadkową. Przypomnijmy też, że dopiero co objął ją już drugi trener, który właśnie wyleciał na weseli do Grecji

Kuriozum płynące z przekazu Nikoliciusa zostało jeszcze wzmocnione przez Dobrzyckiego, który w kolejnej wypowiedzi znów tonował emocje i uciekał od odważnych zapowiedzi. W wywiadach udzielanych stacjom Canal+ Sport, a następnie TVP Sport, cały czas mówił o planach na obecny sezon w sposób ostrożny i wyważony. Tymczasem „Niko” dalej uprawiał własną politykę informacyjną, bo gdy na konferencji prasowej przedstawiano już trzeciego w tym sezonie trenera, ponowił swój pogląd, wyraźnie podkreślając, że cel, jakim jest przepustka do Europy, absolutnie się nie zmienia. Przełożeni – jedno, a podwładny – drugie. Nic dziwnego, że w końcu radykalne stanowisko zajął Rydz, publicznie krytykując dyrektora. „Chcemy rywalizować z najlepszymi, ale otwarte mówienie o europejskich pucharach nie pomogło, ponieważ dało dodatkową presję drużynie, a do tego kibice mogli uznać, że skoro mówi tak dyrektor sportowy, to znaczy że jesteśmy na to gotowi. A ja tak nie uważam, zarówno pod kątem zmian w kadrze czy dlatego, że drużynę prowadzi już trzeci trener” – powiedział w rozmowie z kanałem Ekstraklasa TV.

6. ETOS PRACY

Z pewnością procesu zgrywania zmodyfikowanej drużyny nie ułatwiała częsta zmiana trenerów, ale to przecież także decyzje, pod którymi podpisał się Mindaugas Nikolicius. Nawet jeśli naciskali na to jego przełożeni, mógł ratować swój autorytet i odejść, zamiast tkwić na stanowisku do chwili, gdy to Dariusz Adamczuk z Piotrem Burlikowskim stwierdzili, że nadszedł jego koniec w Łodzi. „Chcę, by w dziale sportowym obowiązywał model pracy proponowany przeze mnie. Dlatego też rekomendowałem, by z pewnymi zmianami nie czekać do przerwy zimowej, ale wykonać je już teraz” – mówił ten pierwszy, sugerując, że dni Litwina i tak były policzone – postanowiono jedynie przyspieszyć jego usunięcie z klubu. Trzeba zauważyć, że zabrzmiało to dość dwuznacznie, jakby każdy dzień pracy „Niko” przynosił klubowi szkody, zamiast korzyści.

Czym konkretnie kierowali się Adamczuk i Burlikowski, nie wiadomo. Ten pierwszy dawał jednak pewne wskazówki, właśnie takie, jak „model pracy” czy wyraźne podkreślenie zasad, jakie jego zdaniem powinny funkcjonować w dziale skautingu, który przecież także podlega nadzorowi dyrektora sportowego. „Tylko w ostatnich dniach wizytowaliśmy kilka europejskich lig, gdzie na żywo oglądaliśmy zawodników, którzy potencjalnie mogą wzmocnić Widzew. Moim zdaniem osobista obserwacja jest bardzo ważnym elementem dobrego procesu rekrutacyjnego piłkarza i pozwala z większą precyzją ocenić go nie tylko pod kątem umiejętności, ale także dopasowania do stylu drużyny” – mówił pełnomocnik zarządu ds. sportowych, sugerując, że dotychczas analiza kandydatów na widzewiaków odbywała się nie w terenie, ale zza biurka.

7. NIESZCZELNOŚĆ MEDIALNA

Tylko jeden z czternastu letnich transferów przeprowadzony został w absolutnej dyskrecji. Pech chciał, że akurat na razie najmniej istotny dla kształtu kadry, bo mowa o Antonim Klukowskim, który spośród nowych piłkarzy spędził na boiskach Ekstraklasy najskromniejszy czas – zaledwie 37 minut. Sprowadzenie go z Pogoni Szczecin było dla wszystkich niespodzianką, bowiem wcześniej nie pojawił się na ten temat żaden przeciek medialny. Częściowo w ciszy udało się utrzymać też angaż Sebastiana Bergiera, bowiem informacja na ten temat pojawiła się dosłownie godzinę przed oficjalnym komunikatem. W każdym z następnych dwunastu przypadków kibice wiedzieli o sprawie, zanim ta została faktycznie sfinalizowana, a niektóre negocjacje były opisywane wręcz na bieżąco. Na światło dzienne wyszły w zasadzie wszystkie szczegóły dotyczące kwot odstępnego, a u niektórych graczy nawet poziom zarobków. Widzew przeciekał pod tym względem, jak woda przez dziurki w durszlaku.

Nie twierdzimy oczywiście, że to Nikolicius osobiście „sprzedawał” dziennikarzom informacje, bo nie jesteśmy w stanie tego udowodnić. Dyrektor sportowy powinien jednak zadbać o większą szczelność w aspektach, za które odpowiadał. Nie tylko ze względu na wizerunek klubu, ale też w celu zwiększenia swoich szans na rynku transferowym, ponieważ wypływanie do prasy prawie każdego ruchu personalnego – nawet, gdy były to tylko wstępne rozeznania – z pewnością działało niekorzystnie na pozycję negocjacyjną. Doskonałym przykładem jest sprawa napastnika Soumano Sambou z francuskiego FC Lorient. Gdy tylko w mediach pojawiła się wzmianka o jego możliwych przenosinach do Łodzi, po Senegalczyka natychmiast ustawiła się kolejka chętnych z wielu lig i z transakcji nic nie wyszło. Być może Litwin starał się zlikwidować przecieki. Możliwe, że wkurzało go, kiedy o swoich pomysłach na wzmocnienie składu czytał codziennie w internecie, ale nie udało mu się tego zrobić, bo ktoś, kogo nie był w stanie kontrolować, miał za długi język. Albo w prawie każdym przypadku informacje wypływały ze strony obozu piłkarza. Może po prostu miał pecha. Może…

PODSUMOWANIE

Mindaugas Nikolicius spędził przy Piłsudskiego TYLKO osiem miesięcy, choć on sam zapewne powiedziałby, że AŻ osiem miesięcy. Przyznawał bowiem w licznych wywiadach, że tak intensywnego okresu dotąd w swojej karierze nie zaliczył. Przeprowadził około czterdziestu transakcji, licząc wszystkie działania: zakupy zawodników, rozwiązywanie z nimi umów czy ich przedłużanie, a także angażowanie i zwalnianie trenerów. Działał w zaledwie jednym oknie transferowym, w którym motywem przewodnim było hasło: „Jeśli wydamy na budowę zespołu więcej niż zakładamy, to zrobimy to z uśmiechem na ustach”. W takich warunkach pracuje się niezwykle komfortowo, ale z drugiej strony od ilości opcji może zakręcić się w głowie i człowiek ma prawo się pogubić. Zwłaszcza, gdy właściciel nie waha się wysłać po nowego zawodnika prywatnego odrzutowca.

Absolutnie nie twierdzimy, że „Niko” zmarnował swój czas i rozstanie z nim było słusznym krokiem. Powyżej wskazaliśmy jedynie możliwe powody, dla których nowy układ w widzewskim sporcie postanowił wrzucić go do niszczarki. Z pewnością znalazłoby się wiele przykładów dobrze wykonanej przez niego roboty, ale te nie tłumaczyłyby rozstania, dlatego skupiliśmy się na tych bardziej negatywnych wątkach. Spekulujemy, ale nie oceniamy – to pozostawiamy Wam. Wciąż trwa bowiem nasza sonda, w której sami możecie zając stanowisko.

Czy rozstanie z Mindaugasem Nikoliciusem to słuszna decyzja?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...
Subskrybuj
Powiadom o
39 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gutek
14 godzin temu

Bardzo dobre podsumowanie. Nie twierdzę że wszystko spier.. ale ten pęd pod duze transfery a nie budowanie drużyny zdominował jego działania. Ktoś to fajnie podsumował że to jest handlarz a nie człowiek od zbudowania zespołu. Dlatego moja ocenę pracy Wichniarka stawiam przynajmniej na równi jak nie wyżej od Niko. Zbudował za grosze drużynę która była wyżej w tabeli niż obecna i jeszcze kilku sprzedał za dobre pieniądze.

Mario
Odpowiedź do  Gutek
9 godzin temu

Mirek Tłokiński dobrze go podsumował na FB

Cucs
14 godzin temu

Odp….lcie się od Niko. Facet wykonał kawał dobrej roboty. Zobaczymy co nam ugotuje opcja szczecińska. Obyśmy nie musieli wspominać Niko z rozżewnieniem. Sopić też poleciał bo śmiał nie wygrać wszystkich meczy i mówił to co myśli. Tylko na tę chwilę żaden z jego następców w niczym mu nie dorównuje. A powiedziałbym, że jest tylko gorzej.

xprt
Odpowiedź do  Cucs
14 godzin temu

Najgorsze jest to, że gra zespołu za Sopicia wygladała lepiej… Dominowaliśmy z Jagą, Wisłą i Cracovią. Teraz mecz z Lechią i zespół cofnięty, boi się wyjść ze swojej połowy.

Sylwester
Odpowiedź do  xprt
13 godzin temu

SOPIC MIAL PECHA ,PRZEGRYWAL CHOC DRUZYNA GRALA DOBRZE ,PODOBNIE Czubak, niestety teraz faktycznie druzyna gra slabo zwlaszcza filary Alvarez czy Sehu

Galacticos
Odpowiedź do  xprt
2 godzin temu

słabą pamięć macie, grali aż zęby bolały. Potem grali jeszcze gorzej, to fakt :)

Funiek
Odpowiedź do  Cucs
14 godzin temu

Kawał dobrej roboty?? ! Wydał 3 razy więcej niż Wichniarek przez rok a drużyna na gorszym miejscu. Dobrego dyrektora poznaje się po tym że umie zbudować coś z niczego. Nie zztika wywalić pieniądze…w błoto.

Sylwester
Odpowiedź do  Funiek
13 godzin temu

Nie kupienie Stepinskiego za 700,a kupienie Zaqiri za 2 milony,to kryminal ,sabotaz,gdzie logika, Stepinski by mocno naciskal Bergiera, a Zaqiri,moze mu tylko buty czyscic!!!!

ROBERT
Odpowiedź do  Sylwester
11 godzin temu

Stępiński jest juz po drugiej stronie rzeki.Poza tym gdzie gwarancja dobrej gry??? Ile on tam na słabym cyprze nastrzelał. Co do Zaqiriego to było wiadomo że nieprzygotowany do sezonu. Ale jeśli odpali, a odpali bo jednak ogórków do rep szwajcarii nie biorą to tylko lepiej dla Nas i przyszłego zarobku. Przypominam że ta Szwajcaria jest finalistą MŚ i że mają mocną ligę. Coś musi mieć skoro go powołują! Za duże mieszania.Musi przyjść stabilizacja i spokój w działaniu. Na papierze to wygląda nieźle . Mamy kliku rep swoich krajów. Teraz to poukładać i będzie dobrze RD MÓWIŁ ŻE NIE NASTAWIA SIĘ… Czytaj więcej »

mcmurphy
Odpowiedź do  ROBERT
7 godzin temu

Zeqiri nie przyszedł tu żeby odpalać tylko żeby grać od samego początku. Miliony za transfer, miliony pensji, a grajek może ,,odpali” za pół roku. Powiedz to Dobrzyckiemu. I nie pisz takich głupot.

Cucs
Odpowiedź do  Funiek
11 godzin temu

Nie wiedziałem, że Niko oprócz DS był także Trenerem …

Funiek
Odpowiedź do  Cucs
6 godzin temu

DS buduje drużynę a nie ściąga piłkarzy pod publikę. Im większa kwota tym większa euforia. Boisko niestety…

Galacticos
Odpowiedź do  Cucs
2 godzin temu

Sopić był słaby, wiedział w co się pakuje a potem tłumaczył się, że trenuje w parku. Nie dorósł chyba do roli trenera Widzewa. Dziwne odpowiedzi, strasznie defensywna postawa w odpowiedzi na zwykłe pytania dziennikarzy, a drużyna grała nijaką padlinę…

YOU MUST UNDERSTAND

Reminio
14 godzin temu

Kowal zawimil cygana powiesili

R_E_D
14 godzin temu

Nieszczelność medialna? Wiele można Nikoliciusowi zarzucić, ale „nieszczelność medialna” to absurdalnie śmieszny zarzut. BZDURA! Przecieki do mediów w Widzewie są od dawna! Może zamiast pisać o tym w kontekście osoby Nikoliciusa, WTM rzetelnie weźmie się za ten temat i rozliczy Rydza, czy Brzezińskiego i Łódzki Sport, bo jakimś cudem to właśnie tam najszybciej pojawiają się różne informacje na temat Widzewa, również te dotyczące transferów. Wiele na temat tej „szczelności medialnej” mówi Stolar w rozmowie z Bartłomiejem Stańdo i to już powinno dać do myślenia, bo jak widać w klubie są ludzie, którzy od dawna prowadzą gierki i szkodzą z sobie… Czytaj więcej »

Last edited 14 godzin temu by R_E_D
Reminio
Odpowiedź do  R_E_D
13 godzin temu

Brzeziński musi puszczać newsy by ŁS zarabisl i miał klikanie. Nigdy go nie ceniłem, taki maciciel i mieszający w stowarzyszeniu byle nie stracić stołka.

Reminio
14 godzin temu
No kilka niedociągnięć jest...na pewno artykuł na wiele spraw otworzył oczy...jak np oszczędzanie na wykup Stepinskiego w formie za 700 tys a kupienie Zeqiriego za 2 mln całkowicie nie przygotowanego. 
Bula
13 godzin temu

Ja jestem bardzo ciekawy jak z takim budżetem poradziłby sobie hejtowany Wichniarek. Wiadomo, że za jego czasów klub musiał nie tyle oszczędzać co jeszcze zarabiać na transferach. Mimo to po tej rewolucji czołowymi graczami zespołu pozostaje Shehu i Alvarez, sprowadzeni za czapkę gruszek przez Wichniarka. Bergera też przecież chciał już dawno, ale klubu nie było stać żeby go z 1 ligi wykupić… Do tego trenerzy wciąż stawiają na Żyrę czy Krajewskiego jeśli tylko mogą oni grać.

Funiek
Odpowiedź do  Bula
8 godzin temu

Ślepi tego nie widzą albo nie chcą widzieć vobtak byki podjarani transferami. Drużyna jest gorsza niż rok temu beż wsparcia Dobrzyckiego ale Niko zrobił…kawal dobrej roboty. Absurd

Giki za Henia
13 godzin temu

Jak pisałem o zatrudnieniu „Messiego” Ba, że to kolejny do brydża po Tettehu i Gongu to było obruszenie. Jak pisałem, że CV Andiego to papier toaletowy to nastąpił atak niczym Rosja na Kijów. Dziś wszyscy fachowcy siedzą cichutko…

Professor
13 godzin temu

Każdy mój komentarz na WTM dotyczący tego, że ZB obsadza swoich ludzi i jest kolesiostwo jest cenzurowany :D płacą Wam za to w klubie?

Reminio
13 godzin temu

No kilka niedocuagniec jest…na pewno artykuł otworzył oczy trochę…np fakt, że nie chciano zapłacić 700 koła za Steponskiego w formie , a wzięto za 2 banki Zegiriego nie przygotowanego do sezonu do tego na ostatnią chwilę.

a casu ad casam
Odpowiedź do  Reminio
11 godzin temu

A ten potężny Stępiński to ile zagrał minut w tym sezonie i ile goli zdobył w lidze cypryjskiej?
Zeqiri jeszcze odpali.
Chyba przypadkowo nie dostaje powołań do kadry Szwajcarii.
Jeszcze się te 2 miliony EUR zwrócą.

Reminio
Odpowiedź do  a casu ad casam
11 godzin temu

Nie wiem czy wiesz, ale jako nieliczny czekam na Zegiriego jak odpali. Wierze w niego. Zreszta jak ma strzelac jak gramy piach i nie ma pilek. Stepinskiego po tym jak niby chciał przyjść, przeciąganie powiedziałem że nie jest Widzewiakiem.
Podałem przykład zakupów. Logiki wydawania kasy. Mógł być Stępiński już na obozie i wejść w sezon pomoc. A potem transfer Zeqiriego. Nigdy nievwiesz kto odpali. Mozevwtedy Stępiński by się wpasowal jakby przyszedl od razu.

Last edited 11 godzin temu by Reminio
Giki za Henia
Odpowiedź do  a casu ad casam
10 godzin temu

Chyba fajerwerki w Sylwestra

Golleador
13 godzin temu

Strasznnie tendencyjny materiał. Jak by pisany pod tezę. Czyli według WTM tylko Visus i Bergier to udane zakupy? a co z Iliciem który jest zdecydowanie lepszy od Gikiewicza i znacznie lepszy od Kikolskiego? Co z Andreu który popełnia znacznie mniej błędów od Therkildsena? Co z Galapenim i Selahim którzy pokazali że mają potencjał, grają w swoich kadrach i w każdej chwili mogą zaskoczyć bo widać ten potencjał? Decyzja o zwolnieniu Nico była podyktowana według moich przypuszczeń podszeptami Adamczuka który chce mieć pełną kontrolę nad angażami we Widzewie. Nikolicius miał coś czego (mogę sobie dać rękę odciąć) Adamczuk i kolega nie… Czytaj więcej »

Last edited 13 godzin temu by Golleador
ROBERT
Odpowiedź do  Golleador
11 godzin temu

w punkt.

CAŁY ZACIĄG Z DUŻYM POTENCJAŁEM.

Bezimienny
Odpowiedź do  Golleador
9 godzin temu

A co z Iliciem który jest zdecydowanie lepszy od Gikiewicza

Chociaż nie jestem fanem Gikiego, to przy słowie „zdecydowanie” popłakałem się ze śmiechu. :-)
Giki przynajmniej był numerem jeden w ekstraklasie pod względem celności długich podań, w przeciwieństwie do Serba, który w trybuny kopie nawet ze stojącej piłki…

Last edited 9 godzin temu by Bezimienny
Reminio
12 godzin temu

Z jednym się nie zgodzę, czyli z obserwowaniem zawodnikow.
Jak mial ogladac zawodnikow na zywo , jak musial sciagnac ich 15 w kilka tygodni,  czyli musiałby ogladac ze 100 . Niektórych kilka razy to odrzutowcem i w nocy pracując się nie da. 
Co innego szukać 3-4 mając czas a co innego 15.
Dlategoto hyla weryfikacja raczej na szybko poprzez internet. Bądźmy obiektywni…

mcmurphy
Odpowiedź do  Reminio
7 godzin temu

A kto mu kazał sprowadzać hurtowo przereklamowanych, przepłaconych grajków. Mógł sprowadzić połowę z tego, ale bardziej wartościowych. Tylko nie wiem czy Niko to potrafił? Patrząc na grę Widzewa podejrzewam, że wątpię:)

Bartłomiej Stańdo
12 godzin temu

„Trzeba jednak zauważyć, że nie był to już samodzielny wybór dyrektora, tylko decyzja całego szefostwa RTS, a „Niko” jedynie się z nim pogodził” – no nie, bo on sam również był zwolennikiem takiego ruchu, o czym świadczy choćby fakt (to też Szymański mówił w Sektorze Widzew) – że nie było innych nazwisk. Nie było tak, że byli inni trenerzy, których kandydatury zostały odrzucone. Dlatego zdanie „Choć sam nigdy tego nie potwierdził, nieoficjalnie mówiło się, że miał inny pomysł, ale ugiął się pod naciskiem zarządu, czym dał dowód swojej bezradności” – niezbyt trafne. Bo sam potwierdził na konferencji i powitalnej Czubaka, i… Czytaj więcej »

Reminio
Odpowiedź do  Bartłomiej Stańdo
11 godzin temu

Chyba nie rozumiesz. Niko nie chciał Czubaka tylko został że tak powiem przegłosowany przez kolesiostwo. Ciągle mówił, że to nie jego decyzja i było to widać przy ogłaszaniu Czubaka

mario
12 godzin temu

A Rydz?

Funiek
Odpowiedź do  mario
6 godzin temu

Ale co ma Rydz do tego??? Jest figurantem i na sporcie się nie zna. Ogarnia tylko sprawy organizacyjno wizerunkowe. Za chwilę albo będzie albo nie. Co wy go się czepiacie.

ROBERT
11 godzin temu

Stępiński jest juz po drugiej stronie rzeki.Poza tym gdzie gwarancja dobrej gry??? Ile on tam na słabym cyprze nastrzelał. Co do Zaqiriego to było wiadomo że nieprzygotowany do sezonu. Ale jeśli odpali, a odpali bo jednak ogórków do rep szwajcarii nie biorą to tylko lepiej dla Nas i przyszłego zarobku. Przypominam że ta Szwajcaria jest finalistą MŚ i że mają mocną ligę. Coś musi mieć skoro go powołują! Za duże mieszania.Musi przyjść stabilizacja i spokój w działaniu. Na papierze to wygląda nieźle . Mamy kliku rep swoich krajów. Teraz to poukładać i będzie dobrze RD MÓWIŁ ŻE NIE NASTAWIA SIĘ… Czytaj więcej »

WidzewRybnik
11 godzin temu

Bardzo dobry artykuł. Wszystko rozłożone na czynniki pierwsze.Oby zimowe okienko transferowe było bardziej udane.

Dariusz
Odpowiedź do  WidzewRybnik
10 godzin temu

Za dużo dyrygentów,za malo pilkarzy

adam63
9 godzin temu

co do przeciekow transferowych to oile sobie dobrze przypominam były to wypociny naszych pismaków na podstawie zagranicznych gazet i portali , chyba nikt nie uwierzy że Nicolicius tam dzwonił i informował kogo chce kupić

Nasztata
1 godzina temu

Jakie to ma teraz znaczenie? Pytanie, które trzeba postawić to, czy mówi ludzie dadzą więcej. Pożyjemy, zobaczymy.

39
0
Would love your thoughts, please comment.x