D. Świderski: „Złamana ręka to nie koniec świata”

W zimowych meczach sparingowych Daniel Świderski pokazywał zalążki niezłej formy, ale początek rundy wiosennej widzewiak na pewno straci. Wszystko przez kontuję, jakiej doznał w Kaliszu. Po starciu z rywalem złamał rękę i na razie o grze może zapomnieć.

Napastnik opowiadał w rozmowie z widzew.com, jak doszło do całej sytuacji.”Zaraz po tym, jak strzeliłem wyrównującą bramkę, wpadł na mnie zawodnik gospodarzy i dosyć niefortunnie upadł na moją rękę. Dograłem mecz do końca, ale potem ból nie ustępował. Okazało się, że ręka jest złamana” – powiedział Świderski.

Piłkarz Widzewa nie ma zamierza się jednak załamywać. Dziś wrócić ma do treningów, choć na razie będą to jedynie indywidualne zajęcia. „Złamana ręka to nie koniec świata. Trzeba podnieść głowę i od wtorku wracać do treningów indywidualnych. To jest piłka, kontuzje się zdarzają. Nie pozostaje mi nic innego, jak pracować jeszcze ciężej nad powrotem do pełnej sprawności” – stwierdził.

Zdaniem „Świdra” kontuzja nie przeszkodzi mu w utrzymaniu dobrej dyspozycji. „Wiem, na co mnie stać. Solidnie przepracowałem te tygodnie i nie pozwolę, by ręka przeszkodziła mi w powrocie do kadry meczowej. Tym bardziej, że będę cały czas pracował indywidualnie, więc forma fizyczna powinna się utrzymać. Dzięki temu będzie mi łatwiej wrócił do rytmu meczowego” – skomentował sytuację podopieczny Franciszka Smudy.

Zawodnik liczy na podtrzymanie założeń taktycznych sztabu Widzewa o grze dwoma napastnikami. Da mu to większe szanse na regularne występy. „To jest decyzja sztabu, ja po prostu będę robił swoje i dawał z siebie sto dziesięć procent. Bez względu na to, czy będę grał jako jedyny napastnik, czy jako jeden z dwóch, czy wchodził z ławki. Chcę dołożyć swoją cegiełkę do awansu” – zapewnił Daniel Świderski.