Dlaczego Widzew nie punktuje na wyjazdach? (analiza)
19 września 2025, 08:29 | Autor: RyanWidzew jest jednym z dwóch zespołów w obecnym sezonie Ekstraklasy, który na wyjazdach nie zdobył jeszcze punktu. Po domowym zwycięstwie z Arką Gdynia łodzianie znów zagrają w delegacji. Czeka ich wyprawa do Zabrza.
Czerwono-biało-czerwoni mają za sobą trzy starcia na terenie przeciwnika i za każdym razem opuszczali boisko pokonani. Zaczęło się od dramatycznej porażki w Białymstoku, gdzie do 91. minuty to goście prowadzili 2:1. Niestety, błąd przy stałym fragmencie gry, a później prezent od duetu Rafał Gikiewicz – Mateusz Żyro, sprawiły że Jagiellonia odwróciła w doliczonym czasie stan rywalizacji, zwyciężając 3:2. O przegranej w Krakowie zadecydowały w dużym stopniu brak skuteczności oraz skandaliczna decyzja arbitrów, którzy nie uznali prawidłowego gola Frana Alvareza przy stanie 0:0. Gdyby RTS objął prowadzenie pod koniec pierwszej połowy, wszystko mogłoby się później potoczyć inaczej. To samo można powiedzieć o niedawnym meczu w Poznaniu, gdzie trafienie Bartłomieja Pawłowskiego anulowano z powodu rzekomego ofsajdu Juljana Shehu. Sęk w tym, że linię spalonego narysowano na ujęciu, na którym nie sposób określić położenia Albańczyka względem ostatniego obrońcy Lecha. Mieliśmy więc do czynienia z kolejnym sędziowskim skandalem na niekorzyść łódzkiej drużyny!
We wszystkich trzech dotychczasowych wyjazdowych pojedynkach widzewiacy nie byli gorsi od gospodarzy, a mimo to wracali do domów na tarczy. Przyczyn takie stanu rzeczy postanowiliśmy poszukać w meczowych statystykach, oferowanych przez profesjonalną platformę WyScout, na której danych pracuje także sztab szkoleniowy. Poza zerowym dorobkiem punktowy, w oczy rzuca się także gorszy stosunek bramek, ale to w zasadzie wynika samo z siebie. Ciekawie wyglądają jednak współczynniki goli oczekiwanych, własne oraz rywala. Okazuje się, że nieco groźniejsze sytuacje bramkowe widzewiacy kreują na wyjazdach, ale nie wykorzystują ich w należyty sposób. Łodzianie dopuszczają też przeciwników do korzystniejszych okazji na ich boiskach, ale różnica w tym elemencie nie jest znaczna, a mimo to goli tracą ponad dwukrotnie więcej niż u siebie!
W jakich jeszcze parametrach widać wyraźną różnicę między meczami przy Piłsudskiego a w delegacji? W tym drugim przypadku RTS znacznie częściej traci piłkę, ale też częściej ją odzyskują. Niemal identyczny jest pokonany dystans biegowy, lecz na wyjazdach łodzianie wykonują dużo mniej sprintów. Są też nieco bardziej ostrożni, oglądając mniej żółtych kartek i nie mając na koncie ani jednej czerwonej. Więcej razy byli też łapani w pułapkę ofsajdową. Większość danych jest jednak niezwykle podobna, bez względu na to, gdzie rozgrywane były zawody.
Elementów, w których dostrzec można dysproporcje, jest niewiele, więc ciężko jednoznacznie stwierdzić, że to w nich leży przyczyna wyjazdowej niemocy. Opierając się jedynie na współczynnikach goli oczekiwanych, można zaryzykować teorię o… pechu. W Łodzi rywale strzelają nieco mniej bramek niż powinni, za to przed swoją publicznością o wiele więcej. Gdyby na obcych boiskach Widzew dostawał tyle ciosów, na ile wskazuje „xG” gospodarzy, w ich siatce piłka znalazłaby się trzy lub cztery razy, a nie sześciokrotnie. I analogicznie, gdyby czerwono-biało-czerwoni sami zdobywali taką liczbę goli, ile wskazują statystyki, mieliby dwa trafienia więcej. Wówczas dorobek punktowy nie byłby zerowy, bo we wszystkich trzech spotkaniach były to porażki tylko jedną bramką.
Aby znaleźć więcej argumentów do poparcia tej tezy, sprawdziliśmy jeszcze, jak parametry goli oczekiwanych ekipy Patryka Czubaka prezentują się na tle ligowej konkurencji. Wnioski są jasne – widzewiacy są trzecim najlepszym zespołem ligi, jeśli chodzi o szczelne zabezpieczenie własnej bramki. Tylko Legia Warszawa i Wisła Płock dopuszczały swoich przeciwników do jeszcze mniej korzystnych sytuacji strzeleckich. Największym problemem RTS zdecydowanie nie jest gra obronna.
Już w niedzielę zawodnicy z Piłsudskiego pojadą na teren wicelidera. Górnik to bardzo silny rywal, ale w obecnym sezonie już dwukrotnie zdarzyło mu się przegrać przy Roosevelta. Dokonały tego nienależące do ligowych tuzów Termalica Nieciecza i Motor Lublin, więc dlaczego tym razem szczęście miałoby się nie uśmiechnąć do drużyny Czubaka?
.. bo jest słaby?
tak twoj 1 ligowy klubik na 12 miejscu..
Odpowiedź jest banalnie prosta – brak odpowiedniej jakości, także na ławce trenerskiej.
Gdyby tak narysowali legiunii, to studio w c+ by płonęło… a tak przeszło bez większego echa… myślę, że gdyby nie błędy sędziowskie w tej rundzie, to Widzew byłby w zupełnie innym miejscu w tabeli. Mecz z Płockiem do przodu (+2 pkt), a nie wierzę też, że przegralibyśmy w Krakowie czy Poznaniu, gdyby puścili bramki naszych.
W Poznaniu większym skandalem był brak czerwonej (dryga żółta) przy karnym- bo była ona obligatoryjna. Spalony może był, ale faktycznie nie powinno być zmiany decyzji po tak niejasnym ujęciu.
dziwne to ostatnie zdanie , wydaje mi się że nie można naszych wygranych opierać na bazie szczęścia !!??. My po prostu mamy być lepsi od przeciwnika i dlatego go pokonać a nie na dwa uda , albo się uda albo się nie uda ??
Wydaliśmy tyle kasy na piłkarzy że większość drużyn z Ex to grając z nami powinna liczyć na uda , my powinniśmy być pewni swego i jeździć po wygrane jak po swoje.
tyle w temacie
SEDZIOWIE!!!
Są wreszcie napastnicy można wybierać , w razie potrzeby można zagrać dwoma napastnikami to w końcu musi zatrybić a póżniej to już tylko czasem naoliwić i jazda
Niestety czarna mafia ma się dobrze. A VAR to narzędzie do robienia wałów.
Sędziowanie jest problemem, ale również to, że niestety przeciwnicy właśnie najczęściej na Widzewie przełamują swoje złe passy (Jaga oraz Pogońw tym i obecnym sezonie no i Lech)
A to nie tylko oni, pora wreszcie z tym skończyć. Górnik ma dwie porażki u siebie i Widzew ma być tym trzecim, który wygra w Zabrzu :D