Jagiellonia – Widzew (wypowiedzi)

Ani jednego punktu nie wywieźli z Białegostoku piłkarze Widzewa Łódź. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia do przerwy prowadzili z Jagiellonią 1:0, ale po gorszej drugiej połowie stracili dwie bramki po stałych fragmentach gry i finalnie przegrali 1:2. Jakie słowa po zakończonym spotkaniu padły z ust jego uczestników?

Janusz Niedźwiedź:
„Zacznę od tego, że przyjechaliśmy tu z konkretnym zamiarem. Do 60. minuty realizowaliśmy nasz plan, bo mieliśmy kontrolę nad tym meczem. Mieliśmy sytuację w końcówce pierwszej połowy na 2:0 i ta bramka na pewno by nam pomogła. Później zdecydowanie za głęboko się cofnęliśmy. Problemem było również to, że nie potrafiliśmy utrzymać piłki wyżej. W rękach, które spowodowały stałe fragmenty gry było oczywiście trochę przypadku, ale już samym cofnięciem się spowodowaliśmy to, że Jagiellonia była dłużej pod naszym polem karnym. Jagiellonia wyczuła swój moment i mogła nam zagrażać. Przez stanie nisko w obronie prosiliśmy się o te dwie bramki.

Jagiellonia miała plan na ten mecz. Widzieliśmy, że kilkukrotnie w pierwszej połowie nam zagrozili pod bramką i mieliśmy to omówione w przerwie. Mówiąc ogólnie Jagiellonia nas nie zaskoczyła, bo mieliśmy kontrolę do 60 minuty i wydarzenia na boisku wyglądały optymistycznie. Niestety, cofnęliśmy się i przez to straciliśmy dwie bramki. 

Był taki moment, że Marek był blisko zmiany, ale po kilku minutach spytałem go, czy chce kontynuować, ale to on dał znać, że wszystko jest ok. Powiedział jak się czuje i dlatego tej zmiany nie było. Zdjęliśmy Alvareza, bo chcieliśmy więcej intensywności w środku. Wiemy, jakim zawodnikiem jest Kun, on daje dużo szybkości. Chcieliśmy dać tymi zmianami impuls. Ciężko stworzyć sobie jednak okazje jeśli stoimy w ośmiu pod swoim polem i nie potrafimy przytrzymać piłki. Właśnie dlatego wprowadziliśmy Rondicia, który miał przytrzymać piłkę, dać się choćby sfaulować i dać czas kolegom na dołączenie do akcji”.

Adrian Siemieniec:
„Gratuluję swojej drużynie zwycięstwa. Miałem z tyłu głowy to, że życzę każdemu by takie chwile przeżywał kiedyś w swoim życiu. Z dumą patrzyłem dziś na to, jak drużyna walczyła i jak była zdeterminowana i zaangażowana. Ławka dziś żyła i tutaj duży ukłon w kierunku trybun, bo uważam, że zarówno piłkarze, jak i kibice stworzyli dziś świetną atmosferę i dało się czuć tę atmosferę na Słonecznej, jak kiedyś, gdy osiągaliśmy największe sukcesy. Był to niezapomniany wieczór. Na pewno wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę w drugiej połowie i naszym zadaniem jest to, żeby taką formę jak w drugiej części meczu utrzymywać i nad tym pracować.

Na pewno okazje do dograń w pole tworzą się, gdy trzymamy swoje pozycje i jesteśmy w stanie dogrywać z właściwych sektorów boiska. Mogliśmy poszukać częściej wejścia dołem, ale my w trzeciej strefie również chcemy być mniej czytelni, żeby przeciwnik musiał dostosowywać się pod różne scenariusze. W drugiej połowie był fragment, gdzie świetnie przejmowaliśmy drugie piłki. Udawało nam się dominować i jestem z tego bardzo zadowolony.

W przerwie rozmawialiśmy o tym, co nie funkcjonuje. Nie oczekujemy jednak, że Widzew miał tutaj 90 minut biegać za piłką. To również jest drużyna, która ma dużo do pokazania. W pierwszej połowie oddaliśmy sporo pola Widzewowi. Niestety, dziś nie jesteśmy w stanie grać cały mecz tak, jak graliśmy w drugiej połowie. Chwalę jednak drużynę za zaangażowanie, bo to było coś wielkiego”.

Imad Rondić:
„Co mogę powiedzieć, niestety przegraliśmy po prowadzeniu w pierwszej połowie. Niefortunny karny i rzut wolny dały Jagiellonii prowadzenie. Musimy skupić się na następnym meczu, bo on będzie bardzo ważny. Wyglądało tak, że oddaliśmy pole Jagiellonii, mocno nas pressowali. Rzut wolny Wdowika wykonany został perfekcyjnie. Nie wiem, czy była ręka przy rzucie karnym, nie widziałem tego. Oba mecze ostatnie były rozczarowujące, bo je przegraliśmy”.

Ernest Terpiłowski:
„Pierwsza połowa była w miarę wyrównana, pod jej koniec Jagiellonia przejęła inicjatywę. W drugiej połowie gospodarze bardziej napierali, stwarzali dużo sytuacji. Zabrakło nam utrzymania piłki z przodu, zagrania pod faul. Pierwsza połowa była całkiem niezła w naszym wykonaniu, mieliśmy swoje sytuacje. Gdy prowadzimy, zwłaszcza na wyjeździe, musimy to utrzymać do końca. Zabrakło nam jakości w drugiej połowie, utrzymania przy piłce. Daliśmy się zepchnąć. Oddaliśmy gospodarzom inicjatywę. Bramki padły po stałych fragmentach, nie możemy do tego dopuszczać”.

Człowieku, nikt nie twierdzi , że zbawiłby Widzew. Popatrz na to szerzej ; kogo odpalił ? Karaska, Czubaka ,Kreuzrieglera.  Kogo promuje ? Przydupasów . Brakuje jedynie Pioczyńskiego na obronie, młody,  zdolny , nada się. Zastanów się trochę.