Jak Sopić tłumaczy kiepską serię? „Wszystko zależy od jakości”

Po świetnym początku kadencji przy Piłsudskiego, obecne notowania Zlejko Sopicia u kibiców wyraźnie spadły. Chorwacki trener notuje obecnie serię czterech meczów bez wygranej, a o przyczynach mówił między wierszami na ostatniej konferencji prasowej.

Sopić miał szczęście, że objął drużynę zaraz po tym, jak ta po raz pierwszy w tym roku zdołała odnieść zwycięstwo. Przełomu z GKS Katowice Widzew dokonał jeszcze z Patrykiem Czubakiem na ławce, a później docelowy szkoleniowiec kontynuował passę: najpierw pokonał w swoim debiucie Piast Gliwice, a następnie Lechię Gdańsk. Oba spotkania łodzianie zakończyli z wynikiem 2:0, będąc zespołem zdecydowanie lepszym od swoich rywali. To rozbudziło apetyty fanów, ale od tamtej pory czerwono-biało-czerwoni zdobyli tylko punkt na możliwych dwanaście i wrócili do dolnych rejonów tabeli.

Co prawda, spadek do I ligi już piłkarzom nie grozi, ale i tak liczono na dużo korzystniejsze dokończenie sezonu. Tymczasem ostatnie rezultaty i przede wszystkim bardzo słaba postawa zawodników sprawiły, że coraz więcej osób jest już mocno zmęczonych bieżącymi rozgrywkami, odliczając dni do ich zakończenia. Frustrację potęguje świadomość, że latem ma nastąpić zakrojona na szeroką skalę przebudowa drużyny. Ci, którzy zostali uznani za zbędnych, będą musieli odejść, by zrobić miejsce dla nowych i w teorii znacznie lepszych. Niewykluczone, że mizerny finisz obecnej kampanii sprawi, że grono piłkarzy z tzw. wilczym biletem się powiększy. Z pewnością przyszłość kilku widzewiaków stała jeszcze pod znakiem zapytania, które po słabych występach mogą dla nich oznaczać pożegnanie.

Sopić nie zamierza jednak rugać publicznie swoich podopiecznych. Po przegranym 1:2 starciu z Zagłębiem Lubin trener stwierdził, że nie ma większych zastrzeżeń do swojego zespołu. Owszem, przyznał, że źle wszedł on w sobotni mecz, ale podkreślał również udaną drugą połowę, choć nie zakończoną wyrównującym golem. „Wyszliśmy na ten mecz, jakbyśmy byli na plaży, a nie piłkarskim boisku. Wiem, że mamy już zapewnione utrzymanie, ale jesteśmy profesjonalistami i musimy dawać z siebie wszystko od pierwszej minuty. W drugiej połowie nasz poziom gry poszedł w górę, ale każdy, kto zna futbol wie, jak ciężko gra się w sytuacji, gdy przeciwnik broni się całą jedenastką na swojej połowie” – tłumaczył Chorwat.

Skoro więc drużyna nie zasługuje na krytykę, skąd bierze się trwająca bardzo słaba seria? Odpowiedzi należy szukać między wierszami. Dopytywaliśmy bowiem szkoleniowca o przyczyny i Sopić dał do zrozumienia, że jego zdaniem powodem jest aktualna kadra. „Być może ci zawodnicy dają z siebie maksimum i grają, jak potrafią? Dla kibiców czy dziennikarzy może to być niewystarczające. Nie zmieniłem swojego zdania na temat zespołu po dwóch wygranych i nie zmieniam go teraz. Możemy dyskutować na wiele różnych tematów, ale na końcu zawsze wszystko zależy od jakości. Wiem, jakie są oczekiwania fanów, ale realia są takie, że na dziś jesteśmy wystarczająco dobrzy, żeby utrzymać się w lidze. Ja też chciałbym walczyć o mistrzostwo czy TOP 5, ale czasem nie jest to możliwe” – powiedział trener Widzewa.

Częściowo można się z tą tezą zgodzić. Sztab szkoleniowy musi radzić sobie bez wartościowego napastnika (w ataku biegał Hubert Sobol, który w 32 meczach w Ekstraklasie wciąż nie strzelił żadnego gola), a teraz napotkał kolejne problemy. Z powodów osobistych do Lubina nie pojechał Fran Alvarez, niegotowy do gry wciąż jest Bartłomiej Pawłowski, a do tego w trakcie spotkania kontuzje wyeliminowały z gry Juana Ibizę i Jakuba Sypka. Hiszpańskiego obrońcę zastąpić musiał Paweł Kwiatkowski, który – jak zauważył trener – trzy dni wcześniej zaliczył niemal pełen występ w pucharowym starciu z Unią Skierniewice w barwach rezerw, ponieważ Luis Silva jest odsunięty od gry, aby nie uzbierał minut przedłużających jego umowę. W takiej samej sytuacji jest Sebastian Kerk.

Czy nasilająca się krytyka Zeljko Sopicia jest sprawiedliwa, biorąc pod uwagę to, jakim materiałem ludzkim dysponuje w szatni i fakt, że nie miał żadnego wpływu na kształt drużyny, jaką przejął po Danielu Myśliwcu? Z pewnością są to dla Chorwata „okoliczności łagodzące”, ale z drugiej strony wiedział, na co się piszę, przyjmując posadę i bierze pełną odpowiedzialność za wyniki w każdym momencie. Mimo wszystko z rzetelną oceną wstrzymalibyśmy się co najmniej do przyszłego sezonu, gdy trener dostanie lepszych piłkarzy. Tylko, że wtedy nie będzie już wyjścia, bo oczekiwania kibiców już teraz są bardzo duże.